Niebieska sukienka
Stoję pod jego drzwiami ubrana jedynie w swoją najlepszą niebieską sukienkę. Jestem przemarznięta do szpiku kości. Dzwonek jak zwykle nie działa, pukam już piąty raz i nadal nic. Może gdzieś wyszedł, może wyjechał, może śpi, może jest ktoś teraz u niego... Rozpatruję wszelkie możliwe opcje. Choć tak naprawdę wcale nie chcę żeby któraś z nich okazała się prawdziwa, szczególnie ta ostatnia. Sterczę tak jeszcze dwie minuty, w nadziei, że uda mi się usłyszeć choć mały szmer za drzwiami. Już mam się odwrócić i zbiec po schodach, gdy ktoś przekręca wszystkie zamki. Po chwili drzwi otwierają się, a w progu staje On. Ma na sobie jasne jeansy i pognieciony T-shirt z zabawnym nadrukiem. Przez jego twarz przebiega grymas niezadowolenia. Nasze spojrzenia spotykają się. Wygina usta w praktycznie niewidocznym półuśmiechu.
- Pracowałem.... - żadnego „cześć, miło cię widzieć!” czy chociażby „pocałuj się w dupę”.
- To może ja przyjdę … - powoli się wycofuję. Tak naprawdę pewnie nie przyszłabym tu kolejny raz, nie zdobyłabym się na odwagę. Zresztą sama już nie wiem. Ostatnio też tak myślałam...
Mój krok do tyłu - jego dwa do przodu i jest tuż obok mnie. Wyciąga dłoń w moją stronę, mocno ściskając ramię i wciąga do środka.
W przedpokoju panuje półmrok, światło dochodzące z pokoju rozlewa się żółtą smugą na przeciwległej ścianie. Owija mnie zapach jego perfum – mieszanka mięty, mandarynek i grejpfruta. - A więc … Jednak zaszczyciłaś mnie swoją wizytą... - szepce z przekąsem tuż nad moim uchem. Pomiędzy dwa palce wplata kosmyk moich włosów, bawi się nimi i patrzy z rezerwą, by po chwili wpić się w moje usta. Jego język jest zachłanny, szybki. Ledwo dotrzymuję mu tempa. Dociska mnie do drzwi, są zimne. Na podbrzuszu czuję jego prężącą się erekcję. Kolanem rozszerza minimalnie moje uda, sunie dłonią po wewnętrznej stronie jednego z nich, co jakiś czas lekko je podszczypując. Swoje chłodne ręce wkradam pod jego koszulkę, czując przyjemne ciepło. Krzywi się i przerywa pocałunek. Wyciąga moje dłonie, ściskając za lewy nadgarstek i prowadzi do pokoju.
Rozglądam się niepewnie. Pokój – na wprost drzwi duże łóżko, duże biurko w rogu obok okna, a na nim dwa włączone laptopy. Ogólnie panuje porządek, nie licząc ogromnej ilości książek porozrzucanych na podłodze pod dwoma regałami.
- Siadaj. - wskazuje ręką łóżko. Sam podchodzi do biurka, chwilę pochyla się nad ekranami laptopów, po czym zamyka z trzaskiem. Odwraca się w moim kierunku. Siedzę tam gdzie chciał. Nogi złączone, kręcę młynek palcami, co chwilę spuszczam na nie wzrok. Kurcze, muszę wyglądać co najmniej śmiesznie.
- Pewnie... - zaczyna, a ja podnoszę głowę - jako porządny facet, za którego mnie zresztą masz, zaproponowałbym ci coś do picia. - idzie powoli w moją stronę. - Ale... chyba oboje doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie przyszłaś tutaj na kawę. - rozpina klamrę paska. - A ja z porządnością niewiele mam wspólnego. - Staje obok łóżka. Piszczelami dotyka moich kolan. Jego krocze jest na wysokości moich oczu, więc z łatwością mogę dostrzec całkiem spore wybrzuszenie. - Jedynie tylko to, że … - palcem wskazującym podnosi mój podbródek do góry. Spoglądam w te jego grafitowo - zielone oczy. - porządnie pieprzę.
Ma rację. Cholerną rację. Już ostatnim razem, gdy stąd wychodziłam, wiedziałam, że kolejna wizyta zakończy się … w łóżku...
- No więc na co czekasz? Doskonale wiesz co robić. No dalej …. - mówi zniecierpliwionym głosem.
Komentarze (11)
Tekst jest bardzo dobrze napisany, na początku myślałam, że dziewczyna pójdzie do Niego, aby przeprosić, dlatego była taka speszona. Jednak później aż mlasnęłam ustami - podobało mi się. Sama akcja, postacie, początkowa niewinność pomieszana z chciwością potrzeby seksualnej, dotyku, tego, że właściwie nic się nie liczyć prócz seksu.
Gdy autor prowadząc nas drogami swojej wyobraźni pokazuje rekwizyty a my sami stwierdzamy,
że tak, bardzo dokładnie je widzimy, sami lepiej byśmy tego nie ubrali w słowa. Ale co istotniejsze
chcę się zapomnieć, choćby na moment, że to fikcja i wczytać jak w list od przyjaciela.
I udało Ci się, tak wiernie zostały nakreślone emocje, gesty, że ich fizjonomie były plastyczne,
a d tego już tylko krok do wiary... w prawdziwość tej sceny.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania