niebieski dom

Moje życie nie jest życiem interesującym, a już zwłaszcza dla młodych których bardziej ciekawi zagranica. Poproszono mnie jednak by opisać po krótce to jak żyję, jak wygląda moje mieszkanie, takie tam, ktoś by powiedział "głupstwa". Nie sądzę by to było ciekawe, ale i tak nie mam nic innego do zrobienia.

To tak, mieszkam w pomalowanym na niebiesko domu, tam koło górki. Jakbyście pewnego razu tam zaszli to byście od razu zauważyli. Niebieski dom, małe podwórze. Niski, betonowy dom, tam właśnie mieszkam. W środku nie ma za wiele miejsca, możecie znaleźć salonik, który też ściany ma niebieskie, łazienkę, kuchnię i pokój z podwójnym łóżkiem. Wszystkie pomieszczanie są drobne, mi to nie przeszkadza, podoba mi się ta ciasnota.

Mieszka ze mną kot, taki czarny się przypętał. Sam go nie nazwałem, ale jak ktoś przychodzi to nadaje mu własne imię. Dla kota musi być to bardzo dezorientujące. Coż, wpierw mnie irytował, teraz z niechęcią przyznaję, że umila mi czas. Tak samemu to bym chyba zwariował.

Dbam o to by na stole w saloniku znajdowały się pomarańczowe cukierki, na wypadek gdyby odwiedziła mnie córka i wnuczka. Moja wnuczka zawsze się nimi zajada. W saloniku znajduje się jeszcze niewielki telewizor, sam nie przepadam za telewizją, ale Melunia ją uwielbiała. Lubiła taki program, już nie pamiętam nazwy konkretnej... Nie pamiętam.

Zadumałem się chwilę, powracam do tej mojej pisaniny. Ciężko się, proszę państwa, piszę ale staram się. Mieszkanie już opisane, teraz coś o tym swoim życiu opowiem.

Jak pisałem, nie jest zbyt ciekawe. Prawie codziennie chodzę do sklepiku by dokupić te cukierki, karmę dla kota i jakieś różne rzeczy. Czasem rozmawiam z sklepikarzem, sympatyczny człowiek, takie kwadratowe okulary na nosie ma. W domu to głównie kotem się zajmuje. Powiem wam, że dobrze się czymś opiekować. Bardzo dobrze. Zdarza mi się coś przeczytać, z dwa razy mnie sąsiadka odwiedzi, albo ja ją. Kiedyś bardzo jej nie lubiłem, ale teraz nawet miło usłyszeć tę jej paplaminę. Była najbliższą przyjaciółką Meluni i tak ją sobie od czasu do czasu wspominam.

O czym to ja tu, a oczywiście przyjeżdża też do mnie córka z wnuczką. Z córką do siebie w tygodniu dzwonimy, pyta co u mnie, narzeka na swoją pracę. Strasznie zapracowana jest, a za ambicją goni i goni. Eh... Pewnego razu jak przyjechały to upiekłem ciasto. Zupełnie nie wyszło, wyszedł zakalec. Tak sobie myślę, że już dawno nie jadłem dobrego ciasta. Z dwa lata, dodajże.

Palce mnie od tej pisaniny bolą, a nie mam co opisywać. Żyję tu sobie, powolutku, młodych to zapewne nie interesuje. O wiele bardziej interesuje was zagranica. Co tam jest takiego ciekawego? Moja córka z swoim mężem i moją wnuczką tam właśnie wyjeżdżają. Do rozsądku im nie przemówię, Melunia by może dała radę, ale nie ja. Młodzi mają swój świat, gdzieś tam za granicą. Ja wolę zostać tu, w moim niebieskim domu przy górce. Z telewizorem, kotem i salonikiem. Nawet jeśli mi tu tak nudnie i samotnie.

To koniec opis, tak proszę państwa wygląda moje mieszkanie i życie, a ja idę się położyć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Marian rok temu
    Bardzo fajne.
    "Z dwa lata, dodajże." -> "Z dwa lata, bodajże."
  • dzięki :) i tak literówka się trafiła
  • Fajny tekst, nieźle się czyta.
    Moim zdaniem, aby jeszcze podnieść jakość Twojego pisania trzeba by zwrócić uwagę na powtórzenia i starać się ich wystrzegać. Samego słowa „mieszkać” w licznych odmianach masz… bardzo wiele :)

    Pomimo drobiazgów technicznych podoba mi się.
    Pozdrawiam :)
  • kropkinakartce 7 miesięcy temu
    dzięki, teraz staram się zwracać większą uwagę na wszelkie powtórzenia, również pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania