Niebieskie światło
Usiadłem przed taflą — nie widziałem jednak nic, tylko niebieskie światło.
Obrazy przesuwały się jak w kalejdoskopie.
Kciuk już mnie boli od jej dotykania, a jeszcze muszę obejrzeć kolejne tafle, zanim odejdę.
Ta za gruba, ten za brzydki, tamta ma krzywe zęby... Dobrze, że ja jestem piękny.
Dobrze, że w głowie wciąż widzę obraz idealny — bo gdyby tafla odbiła refleks mojej twarzy,
mógłbym nie wytrzymać spotkania z jej powierzchnią.
Choć pamiętam czasy, kiedy siedziałem przed lustrem i patrzyłem w nie.
Robiłem głupie miny, bawiłem się językiem, szczerzyłem zęby.
Czułem się wtedy zabawny i piękny — ale było to uczucie prawdziwe, nie wyobrażenie.
To było lata temu, kiedy jeszcze każdy miał własne odbicie, a nie taflę,
w której widzi się tylko to, co się chce zobaczyć.
Czas zmienił świat w jedno wielkie odbicie idealnego obrazka reklamowego —
tyle że każdy w innej wersji kolorystycznej, w modniejszej estetyce,
dopasowanej do trendu, filtra, sezonu.
Spotykam ludzi na ulicach, w barach —
a każdy patrzy w swoją taflę, nie zauważając nawet osoby stojącej obok.
A ten, kto spojrzy na drugiego człowieka, jest uznawany za dziwaka.
Przecież powinien spoglądać w świat niebieskiego światła,
a nie w złote promienie słońca.
Czy to jest przyszłość?
Świat bez luster, a tylko odtwarzanie tego, co pokazuje nam niebieskie światło?
Kto wybrał tych, którzy sterują tym światłem?
A co, jeśli nie pasujesz do wzoru?
Jeśli widzisz swoje odbicie w prawdziwym lustrze —
znasz swoje wady, niedoskonałości?
Czy to znaczy, że już zawsze będziesz cierpieć,
bo nie potrafisz odbić błękitu z tafli?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania