Poprzednie częściniebo w gębie
Pokaż listęUkryj listę

Niebo w gębie i Paul Gaugin

Powiedziałem po wejściu,

w nadrealności tego gruntowania,

na podpalonych koturnach warg.

 

Kończysz już - czwarty raz pyta,

jak nie o sprawianą tuszę.

A kiedy już wyluzowana,

prawie podchodzi mówiąc:

- jutro będzie to mokre ciasto z kokosem.

 

Czyżbym ograniczał dostęp do kuchennej blejtramy.

To był moment, kiedy mogłem wyjść

po czerwone Gauloises na Tahiti.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Grain🙂

    Udało mi się - prawie 'za cisem' przyjść/tak mnie coś kusiło... piszę prawie, bo obeszłam 'tout katye a', żeby dostać fajki.
    No bardzo na tak... mam jedno małe zastrzeżenie - zmień na niebieskie😉
    A możesz zdradzić tajemnicę, który z obrazów najbardziej/w szczególny sposób?
  • Grain rok temu
    Dzięki.

    Czerwone lepsze, nawet od Philip Morris Lights, Benson&Hedges. Paliłem na próbę jakieś dwieście marek /miałem na granicy stoisko z fajką/. Nie znam nazw jego obrazów. Podobno dopiero jak odchował dzieci, wyjechał na Tahiti.

    Pozdrawiam.
  • Grain 🙂
    Siermiężny tekst/określenie trochę na wyrost/, ale mnie - takie pisanie odpowiada/ takie odskórowane życie.

    Pozdrówka.
  • Grain rok temu
    powracająca... dzięki - to staroć po ISBN w zasobach BN i Biblioteki UJ. Takich tekstów już nie poprawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania