Niebosquat
wiesz, co bym chciał ci wyczarować? miłosne
miasto, Kryształowe Tokio, ale zamieszkałe
w większości przez Polaków (bo i po co utrudniać
sobie życie łamaniem języka japońszczyzną?).
albo swoje Dańce – metropolię usianą wieżowcami
z litego brylantu, w której nikt nawet nie słyszał o trądzie,
braciach Karnowskich czy gnojowicy, a każda chwila
jest niczym letni zachód słońca nad oczkiem wodnym.
bez komarów.
gdzie karmiłbym cię owocami z serca Toskanii, był
Toscaninim beczącym lirycznie, bo z trzewi, arie
z Toski. chcę ci wyczarować krainę poezji, gdzie
wszystko byłoby przesycone eterycznością,
i to do przesady, do granic przyzwoitości,
gdzie, gdybym się wypiął, nawet mój esperal
(dobra, żart, nie mam) deklamowałby utwory Poego.
właśnie, chciałbym osiągnąć podobny poziom
uczuciowości, a jak na razie wychodzi mi bardziej
styl Bukowskiego, o którym Nick Cave powiedział,
że to "bukakke złej poezji".
ale jestem szczery i uczciwy, jak złożone w ofierze
jagniątko o białej sierści, którego mięso zostało
ugotowane we krwi Magika z Paktofoniki.
ech, niechby już się okazało, że istnieją jakieś
Niebiosa, z których dobry, bo zapijaczony
stwórca-poczciwina sypałby na nas miękkie
i nieuzależniające narkotyki.
Komentarze (7)
mam wątpliwości co do deklinacji - "kalibra".
fajne.
:)
Przynajmniej potocznie się tak mówi. Ale mogę nie mieć racji.
wątpliwości mam nadal, potoczność, potocznością, a deklinacja, deklinacją.
a wiersz się podoba.
:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania