Niedopowiedziane

I gdybyś nie popatrzył, wszystko byłoby dobrze. A gdybyś nie zapytał, byłoby nawet lepiej. Ale ty popatrzyłeś, potem zapytałeś.

Runęło.

Wszystko — doszczętnie.

Spojrzeniami, pytaniami, uśmiechami toczyłeś walkę z góry skazaną na porażkę, dzielnie dzierżyłeś lichy oręż — nieustający, lecz próżno nadziei było szukać w zwycięstwie, które nie miało prawa zaistnieć. I nie zaistniało.

Patrzyłeś — dlaczego zacząłeś patrzeć? Nie lepiej, nie łatwiej było z zawiązanymi oczyma błądzić po świecie istoty nieudolnie naśladującej życie? To wszystko twoja wina, wyrzutów na moje barki nie złożysz, nie podźwignę ciężaru twojego błędu — ja ostrzegałam.

Krzyczałam głośno i donośnie, mówiłam: ten krok będzie ostatnim. I stąpałeś po lodzie kruchym, nieudolnie skleconym bruku życiowej imitacji. Tymczasowym. Bo postawiłeś ten pierwszy — śmiercionośny — krok.

Idiota.

Pytałeś — po co zacząłeś pytać? Nie lepiej, nie łatwiej było z milczeniem na ustach doczekać do samego końca zbrukanego istnienia? To wszystko twoja wina, za błędy umyślne płacić nie będę, bo nie zniosę balastu ponad miarę skrojonego — przecież próbowałam.

Mówiłam za każdym razem: to czas, by się wstrzymać, czas zrobić krok wstecz — cofnij się, póki los daje szansę na samoocalenie. Nie skorzystałeś.

Teraz patrzysz, teraz pytasz.

Za późno.

 

Już wszystko skończone.

 

— Dlaczego?

— Nie wiem. — Wzruszam ramionami. Nic więcej nie mogę. Nie chcę.

 

I stoisz oko w oko z najgorszą cząstką mojego istnienia, skrywaną głęboko, najgłębiej chowaną przed światem zewnętrznym, wciskaną każdego kolejnego dnia w zakamarki postrzępionej duszy, zmęczonego umysłu.

Widzę przerażenie w oczach tak bliskich, tak znienawidzonych zarazem — przecież ostrzegałam — ty nie posłuchałeś.

I zrobiłeś krok za daleko, zbyt blisko wyciągnąłeś ręce pomocne, odtrącone natychmiast — Zakłócające Przebijające barierę budowaną latami. Trwającą.

 

Chciałeś zobaczyć, chciałeś doświadczyć zbliżenia nieudolnego, odrzeć mnie z siebie samej, której na próżno szukać mogę w osobie prezentowanej — skrywam między wierszami nieuświadomiona. Ile mnie w sobie samej — nie wiem.

Chyba nie chcę wiedzieć.

 

I odtrąceniem zwieńczyłam wszystko, co budowaliśmy przez chwile dobre niedobre lepsze gorsze zapamiętane pominięte — wszystkie, bo popatrzyłeś przez barierę nieudostępnioną, bo zapytałeś…

 

— Dlaczego? — Ponawiasz niestrudzony.

Nienawidzę bardziej.

— Nie wiem. — Wzruszam ramionami. Nie chcę — wiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Niemampojecia96 04.10.2016
    Niezrozumiałe, trochę przerażające i tajemnicze.

    Czyli generalnie: bardzo wporzo.

    Postanowiłam jednakże rozwinąć ten termin tymi trzema epitetami, bo że bardzo wporzo to trochę mało.
  • Autor Anonimowy 04.10.2016
    Takie "bardzo wporzo" to dla mnie miód największy na serce, to jakby dostać 5 gwiazdek miszlę w trzystopniowej skali.
    I do tego, co poniżej - zgadzam się ze Ślepcem, to AŻ Ty, to AŻ za Ciebie tutaj dziękuję ;)
  • Freya 04.10.2016
    Dzieci ciągle zadają pytania i jeśli rodzice są kumaci, to otrzymają w miarę sensowne odpowiedzi. Adekwatne do poziomu percepcji. Pojęcia pewnych tematów "tabuizowanych", pojawiają się znacznie później. Niekoniecznie jest winą dociekliwego umysłu, próba poznawcza owych, ale nieadekwatna interpretacja takich postaw. Budowanie swoistych fortyfikacji odnośnie "sfer prywatnych, czy intymnych", jest specyfiką naszej kulturowości (oczywiście w sensie pejoratywnym). Nietykalność, czasem nie zależy od nas, lecz jest zindywidualizowana przez specyfikę otoczenia. Jednak postawa akceptująca, bądź nie, to powinna być samodzielna decyzja. Myślę, że w "prawdziwie bliskich" relacjach międzyludzkich, możliwe jest zrozumienie, (akceptacja?), także tych stref pomrocznych (piwnicy, szafy, czy jak tam zwał). I można pozostać nadal człowiekiem. Heyka;-)
  • Autor Anonimowy 04.10.2016
    Mega! Tak pomiędzy słowami, wierszami, zdaniami wyczytujesz mnie, interpretujesz mnie, jak się chowam nieświadomie. Można jednak dawać odpowiedzi, ale to, jak zostaną one przyjęte, przyswojone, wpojone i użyte zależy nie tyle od przyjmującego, przyswajającego, wpajającego i używającego, ale także od przestrzeni ludzkiej i nieludzkiej, w jakiej przyjdzie mu żyć. I nie mowa tu nawet o samej samoakceptacji, ale i ludzkiej(nie)akceptacji deprymującej, przytłaczającej, narzucającej.
    A potem w sumie nic nie wiadomo.
    Ale pozostać można. Zawsze.
    Dziękuję!
  • Arysto 04.10.2016
    Ach, rozkwitłaś w pytania, w emocje, w meta, wplotłaś się w samą siebie ;) Miło mi to widzieć. Niczym obraz malowany w cichym, niezmąconym szale.
  • Niemampojecia96 04.10.2016
    Mówiłam, że nieco przerażające.

    ''Dzieci ciągle zadają pytania i jeśli rodzice są kumaci, to otrzymają w miarę sensowne odpowiedzi'' - ja tutaj nie widzę przełożenia na dzieci i rodziców. Ale może to
    tylko ja.
  • Arysto 04.10.2016
    Niemampojecia96 To aż Ty ;) Twoja interpretacja jest dla Ciebie najważniejsza ;)
  • Autor Anonimowy 04.10.2016
    To dzięki Wam znowu stawiam kroki nieśmiało, jak dziecko we mgle błądzące, ale idę, coby nie zastać się w niemocy tak niebezpiecznej dla samoistnienia.
    Kiedyś się odpłacę, jakoś - ale to zrobię!
  • NataliaO 06.10.2016
    — Dlaczego?
    — Nie wiem. — Wzruszam ramionami. Nic więcej nie mogę. Nie chcę. - NO, nawet ten kawałek jest boski.
    Kurwa tekst jest tak przepełniony wszystkim co dobre, złe, zmieszane wyplute i roztargnione, że ma się ochote na więcej takich tekstów.
    Prawdziwe Ja ; 5:)
  • Autor Anonimowy 06.10.2016
    Dziękuję mocno i z całego serca! Ogromnie się cieszę, że ta mieszanka nie zniknęła gdzieś w otchłani i da się ją wyłuskać z tekstu. Mega się cieszę.
  • Shiroi Ōkami 08.10.2016
    Czytałam ten tekst kilka dni wcześniej, czytam jeszcze raz i przeczytam kolejny. A potem jeszcze raz, i jeszcze, by w końcu móc napisać jakiś odpowiedni komentarz. Bo na razie nie potrafię.
    Mam wrażenie, że rozumiem tekst, równocześnie nie rozumiejąc go wcale - więc w sumie nie wiem, czy rozumiem, czy nie. Dziwne uczucie i niezrozumiałe. Skoro tak, to może jednak nie rozumiem? Pojęcia nie mam.
    Na razie rozumiem to tak, że bohaterka nie chciała, by ktoś zaczął zastanawiać się nad sensem istnienia, tylko szedł przez życie razem z szarą masą ludzi - bo tak najłatwiej.
    No i to rozbieranie z samej siebie - jakby bohater chciał odkryć prawdziwą osobowość protagonistki, ale ona mu na to nie pozwalała, bo wolała przeżyć zwyczajne życie niż ciągle nad czymś rozmyślać. Bo nierozmyślanie też jest łatwe. Myślenie i dojście do jakichś wniosków, które miałyby odzwierciedlenie w rzeczywistości - już nie.
    Teraz będę kminić XD
  • Autor Anonimowy 09.10.2016
    Mogę pocieszyć, że często mam tak, że niby rozumiem, ale z drugiej strony zdaje mi się, że nic nie wiem. Pisane było z nieco innym wydźwiękiem, ale połowicznie się zgadza podjęty trop - odpychania, odtrącania kogoś, kto chciał podejść zbyt blisko - na co zgody dać mu nie mogła. Bo bohaterka boi się bliskości i ma niezwykłą tendencję do nienawidzenia tych, którzy chcą złamać barierę, którzy chcą być ZBYT blisko. Wiem, że nie powinno się tłumaczyć swoich tekstów, ale w sumie kto mi zabroni, dlatego napisałam. Inna sprawa - co ją tak odstrasza, co ją zmusza do takiego postępowania? To już raczej temat na dywagacje i inne rozmyślania. A może i na nowy tekst.
    Dziękuję ogromnie! ;*
  • katharina182 25.10.2016
    Świetny tekst. Zawiły i dość skomplikowany. Można go różnie rozumieć i interpretować. Podziwiam: ) serio masz wielki talent. Genialnie dobierasz słowa. Jeszcze raz wielkie brawo i 5 ode mnie.
  • Autor Anonimowy 27.10.2016
    Dziękuję ogromnie i cieszę się, że przypadł do gustu! Komplementy znacznie przesadzone, ale radują moje serce nadzwyczaj, dziękuję ;)
  • Dark1 05.01.2017
    Drogi Autorze Anonimowy, odniosłem wrażenie, że piszesz dla siebie i jeśli ktoś przy okazji przeczyta, to też będzie dobrze. Wiem, wiem - dziwnie to brzmi, ale mam tu na myśli lekkość Twojego stylu, który sugeruje, że teksty nie powstają pod jakąś presją czasu, pod naciskiem samego pisania dla pisania - mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli. Stanowczo mogę stwierdzić po Twoim skromnym dorobku na tym portalu - nad czym ogromnie ubolewam - że pisanie sprawia Ci przyjemność, bo delektujesz się słowem. W każdym tekście jest jakieś, zakamuflowane bardziej lub mniej, przesłanie. Jest na tym portalu parę osób, które jak Ty maluje obrazy słowami. Choć chyba powinienem napisać że emocjami, bo to jest trafniejsze określenie. Mam nadzieję, że nie zaprzestałeś pisać i będę miał przyjemność jeszcze coś Twojego przeczytać.
  • Autor Anonimowy 12.01.2017
    Och, ogromnie się cieszę, że tak odbierasz moje teksty, to największy komplement, za który mocno dziękuję. Dziękuję za przeczytanie i za komentarz pozostawiony! Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania