Niedźwiadek
Był sobie niedźwiadek mały,
który brzuszek miał mały.
Pewnego ranka w czasie poranka
spał u boku swojego baranka.
Gdy nadszedł dzionek
zadzwonił dzwonek.
U drzwi stała mamusia,
bo przyszła do synusia.
Przyjechał tatuś, dał cukierka
I zapomniał co to mięsna panierka.
Mama z wrażenia prawie zemdlała,
Bo takiego twardego mięsa jeszcze nie jadała.
Brat pospieszył z pomocą,
I biegł całych nóg mocą.
Zapukał do pana Sowy doktora,
A pan doktor to jego największa zmora.
Przezwyciężył jednak strach,
Bo wiedział, że dobrze wykonuje fach.
"Panie doktorze mama zemdlała!"
Ryknął brat niedźwiedź "nawet pomocy nie zawołała"!
Biegnie niedźwiadek, a sowa leci,
Zza krzaków wyglądają sarenki dzieci.
ciąg dalszy nastąpi niebawem... :)
Komentarze (18)
Tematyka wiersza również mnie nie zachwyca - nie dlatego, że nie przepadam za takimi dziecinnościami, jedynie sposób, w który przedstawiłaś historię do mnie nie przemawia. A fragment: "Przyjechał tatuś, dał cukierka
I zapomniał co to mięsna panierka." wywołał u mnie mindfucka.
Oceny jak zwykle nie zostawiam i życzę powodzenia. I nie zniechęcaj się przeze mnie, to jedynie moje zdanie :P Może coś innego mi się u Ciebie spodoba ;)
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania