Niektórym rodzicom
Z hałdy rdzawych wydm
Chmara świetlików
Uniosła rakietę.
Leci...
A lecąc, mija kilku wpatrzonych
W nią chłopców-nielotów.
Mija ptaki ułożone do snu.
Gdy nie widać drogi,
Mija zachodzące słońce...
Pamiętam, gdy byłem pilotem,
Mieliśmy sięgnąć Marsa.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania