(Nie)Logiczna Miłość

Hej, mam na imię Mikołaj i chce przekazać historię, która nam się przydarzyła. Wszystko wydarzyło się naprawdę.

 

Grałem sobie w gierkę, zawsze lubiłem to robić, byłem w to niezły, był to też jedyny sposób odizolowania się od świata. Kiedy skończyłem rundę spojrzałem poza ekran komputera i zobaczyłem dziewczynę leżącą na moim łóżku i czytającą spokojnie książkę. Widok zwykły, lecz spokój w jakim czytała... Niezwykły. Uśmiechnąłem się, wiedziałem, że jestem jedyną osobą, która ją rozumie i, że nie musi się bać czytać książki. Może z stąd ten spokój w niej. Wróciłem wzrokiem na ekran i spojrzałem na datę. 22 styczeń 2015 roku. Minęły już dokładnie 2 lata od kiedy dziewczyna imieniem Valentine i jej młodszym bratem Aleksem wprowadzili się po stracie rodziców, wtedy również grałem w grę, odwróciłem się i poczułem uścisk w policzku i zobaczyłem, że ściska go dziewczyna o brązowych oczach i włosach. Niestety zabrakło mi pewnych aspektów społecznych, by móc coś powiedzieć, więc siedziałem nieruchomo, dając się ciągnąć za policzek.

 

- To jest ten chłopak z którym mam mieszkać? Jaka słodka buba! - powiedziała rozradowana Valentine

 

Rzeczywiście, wtedy wyglądalem znacznie młodziej niż wiek by wskazywał, mimo 14-stu lat na karku.

Zobaczyła, że gram, natychmiast usiadła obok, chwyciła za pada i zaczęła rundę. Szło jej fatalnie, mimo to gra sprawiała jej niezłą frajdę. Ja potrafiłem się tylko przyglądać. Nic nie mówiłem. Wiedziałem, że dziewczyna jest w moim wieku. To wydedukowałem na podstawie wyglądu. Nie wiedziałem niestety, że dziewczyna jest tak samo mądra, bądź nawet mądrzejsza ode mnie, nie wiedziałem też, że ukrywa swój największy lęk. Bała się być odrzucona. Dlatego ukrywała swoją mądrą osobę pod postacią zwykłej nastolatki. Ja odrzucenie już dawno zaakceptowałem.

 

*trzask książki*

Wybudziłem się ze wspomnień z tamtego dnia. Rzeczywistość wróciła. Dziewczyna szybko zerwała się z łóżka, wzięła z szafy kosmetyczkę, ubrania i pobiegła do łazienki. Z jej mimijki wyczytałem tyle: Cholera, zaraz się spóźnię na randkę!

Minęło 20 minut, Valentine weszła do mojego pokoju.

 

- Jak wyglądam?

Obróciłem się na krześle i spojrzałem. Wyglądała przepięknie, niecodziennie. Nie była sobą. Widać, że nauczyła się tego oglądając poradniki na YouTubie. Nie wspomniałem o tym. Szanowałem jej chęć zmiany i ukrycia swojego "ja". Sam tego nigdy nie potrafiłem. Nawet nie próbowałem

 

- Jakby Cię zrobiono z cukru pudru - tak odpowdzialem

 

Dziewczyna usmiechnela się, podeszła, położyła brodę na mojej głowie i objęła

 

-Myślisz, że dam radę?

 

- Warto próbować, nie?

 

- Masz rację. Będę około 23. Dbaj o siebie.

 

Przytaknąłem. Dziewczyna wyszła, ja natomiast zacząłem kontynuować rundę, która przerwałem. W między czasie przyglądałem się gwiazdom i próbowałem rozpoznać konstelacje. Kiedyś robiłem to razem z Valentine. Nigdy nie umiałem znaleźć Bliźniąt, ona robiła to w sekundę.

 

Wybiła 23, było już ciemno, nadal grałem, więc nie zauważyłem upływu czasu, usłyszałem zamek od drzwi, ktoś wszedł i zapalił światło. Była to Valentine. Bez słowa odłożyła swoją torebkę, poszła do łazienki i się przebrała. Wróciła do pokoju, jej kamienna twarz nie wskazywała nic poza smutkiem. Po prostu usiadła obok mnie i zaczęła grać. Nic nie mówiła, ale wiedziałem co się stało. Pokazała za dużo siebie. Niestety osoby o za dużej inteligencji nie mają w życiu miło.

Grała bez żadnych emocji, jakby próbowała wszystkiego zapomnieć. Zobaczyłem w tym siebie. Postanowiłem wstać i pójść zrobić jej herbatę, na poprawę humoru, znaczy taki miałem zamiar, bo gdy tylko wstałem, poczułem szarpnięcie w dłoni i zobaczyłem, że Valentine trzyma mnie za rękę.

 

- Zostań... Proszę

 

Pierwszy raz zobaczylem Valentine proszącą o coś. Nie mogłem odmówić. Po prostu usiadłem i grałem z nią.

 

- Spędźmy tę noc razem - powiedziała

 

Chyba trochę inaczej zrozumiałem te słowa, zarumieniłem się, nie wiem czemu. Coś mną kierowało.

Dziewczyna również siedziała zarumieniona, zdała sobie sprawę z dwuznaczności swoich słów.

 

- Chodziło mi o to, żebyśmy spędzili noc tak jak kiedyś. Tylko my. Granie, gwiazdy, fizyka i niezdrowe jedzenie. Tak też zrobiliśmy, gadaliśmy o świecie, o jego budowie, graliśmy w gry przegryzając chipsami. Na koniec popatrzyliśmy przez okno na gwiazdy.

 

- Dziękuję - dziewczyna odpowiedziała i oparła się o moje ramię i zasnęła. Przeniosłem ją na swoje łóżko, bo było bliżej. Nakryłem, a sam ułożyłem się na podłodze przykrywając kocem.

 

Rano, stało się... Złapałem przeziębienie. Straszne.

 

- Co Ci przyszło do głowy spać na podłodze?! To było oczywiste, że tak się skończy! - mówiła Valentine wkładając mi termometr do ust

 

(Nie wiem co było straszniejsze, przeziębienie czy wkurzona Valentine. Mimo wszystko lubiliśmy się kłócić.)

 

*mówiąc przez termometr*

- Pszeplaszam, nie miałem wyjscia, kolejne łóższko było za daleko, ale pszypominam, ze to Ty okna nie zamknełaś.

 

- Mogłeś się obok położyć! To w końcu Twoje łóżko!

 

- Wiem jakby sie to skończyło. Nie dałabyś mi zyć przez następne sturzecie.

 

- Tego nie wiesz! Może nie miałabym nic przeciwko, gdybyś spał obok! Jeśli chcesz się przekonać to następną noc śpijmy razem!

 

- Dobła, ale jestem pewien wyniku.

 

- No to ustalone.

 

Niestety za późno zdaliśmy sobie sprawę z tego do czego ta kłótnia doprowadziła i jaką umowę nieświadomie zaakceptowaliśmy. O ubiegłej nocy nikt już nie pamiętał, wszystko wróciło do normy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • dariusz-b 07.04.2021
    Aż trzeba było się zalogować (po roku) i wystawić ocenę :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania