Podcięż
[Leż spokojnie – dopóki Królowa waży więcej niż twoja ulga.]
Leży na mojej ręce. Kark, łopatki, włosy. Kosmyk przy uchu, w załamku szyi.
Ciężar wchodzi w mięsień, aż po kość. Skóra pod nią wilgotnieje, skleja nas w plamę.
Oddech: dwa, dwa, cztery. Wdech grzeje szyję. Pauza. Wydech wciska ją głębiej.
Ręka pod nią mrowi. Potem igły. Potem nic.
Druga ręka między materacem a ścianą, paznokcie czują prześcieradło.
Kręgosłup wisi w powietrzu, dolne plecy trzyma za długi skurcz.
Łydka swędzi tam, gdzie nie sięgnie żadna kończyna.
Palce u nóg szurają po prześcieradle, tarcie zamiast drapania.
Swędzenie wspina się po nodze, wbija pod czaszkę.
Milimetr barkiem w tył. Milimetr biodrem w dół. Skrzypnięcie materaca — ostre.
Brwi Królowej drgną, usta mrukną. Wszystko zastyga. Nawet ślina.
Oddech podnosi ją na moim boku. Pauza napina mięśnie łóżka.
Na wydechu ciało szarpie się w środku, skóra robi się za mała.
Palce milczą. Usta też. Ręka pod nią drewniana, z zaznaczonym kształtem łopatki.
Druga ręka drętwieje od ściany. Zęby trzymają linię.
Za roletą jaśnieje cienki pasek.
Światło wlewa się po krawędzi parapetu, zahacza o jej włosy.
Królowa porusza się sama. Przetacza ciężar na drugi bok, kołdra jedzie z nią.
Ciepło odkleja się z mojej skóry, zostaje zimny ślad.
Przedramię nagle puste. Ciężkie. Potem igły. Fala bólu po łokieć.
Palce zamykają się tylko do połowy, jakby ktoś je zostawił w pół ruchu.
Kosmyk włosów przykleja się do ust, zgarniam go kciukiem, z opóźnieniem.
Materac trzyma wgłębienie po jej biodrze. Kołdra zwinięta po tamtej stronie.
Jej oddech chodzi równo, tylko kilka centymetrów dalej.
Ciało mogłoby się obrócić. Wyprostować, przeciągnąć, zmienić stronę.
Leżę w tej samej pozycji, z ręką wzdłuż ciała, jak po niej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania