Niemy świat
Chciałem się śmiać, krzyczeć, niestety dźwięk od zawsze był dla mnie tematem tabu. Dotykałem go jedynie w książkach, Internecie jednak nie umiałem go sobie wyobrazić. Odległy i obcy, a tak bliski wszystkiemu, co znam. Pytanie "dlaczego ja?" mimo upływającego czasu nie traciło na aktualności. Co z tego? – chciałoby się powiedzieć. Powiedzieć...
Życie na skraju społeczeństwa nie jest łatwe, a przecież nie byłem gorszy od innych. Tyle miałem do powiedzenia, gdy jednak usta otwierały się, słowa nie wypływały. Grzęzły jak w bagnie. Większość zawodów była zamknięta na cztery spusty, a klucza do ich otwarcia nie miałem. No bo skąd? W tym okresie mojego życia to liczby zapewniały pracę i pozwalały na utrzymanie się na powierzchni. Analitykiem byłem naprawdę dobrym, tylko czy na tym miało się kończyć moje życie? No właśnie.
Pewnego dnia dowiedziałem się o muzyce, o tym jaka jest cudowna i że może zmieniać świat. Każdy, ale nie mój! Płakałem z bezradności, bo ona nie była dla takich jak ja. Chciałem ją usłyszeć, dotknąć, poczuć. Daremnie. Bolesna strata czegoś, czego nigdy nie posiadałem, zagościła we mnie na lata. Czytałem teksty piosenek, próbowałem je odpowiednio układać w głowie, jednak niewiele to dawało. To nie była muzyka!
Samotność nie jest jednak najlepszym w życiu doradcą. Ba, można powiedzieć, że najgorszym i nie warto na niego stawiać. Na szczęście był Internet i inni – tacy jak ja. Pisałem o muzyce, o jej magii, marzeniach – raczej po to, by się wyżalić niż otrzymać wsparcie.
– Po prostu jej dotknij – pewnego dnia napisał jeden z internautów.
– Co? – odpisałem zaskoczony.
– Dotknij, muzyka drga.
Otrzymałem odpowiedź, której nie umiałem zrozumieć.
– Połóż dłoń na głośniku, fortepianie. Przymknij oczy i poczuj ją.
– Ale ja nie umiem, znam się jedynie na liczbach.
– Muzyka jest matematyką.
– Możesz napisać coś więcej?
Na to i na kolejne pytania nie uzyskałem odpowiedzi, jednak ziarno zostało zasiane i trafiło na podatny grunt. Do tej pory nie potrzebowałem radia, wieży i innych tego typu gadżetów. Teraz zapragnąłem je mieć. Zamówiłem przez Internet THEATER 500S KOMBO i dwa dni później było u mnie w mieszkaniu.
Podłączyłem sprzęt i usiadłem między kolumnami, trzymając na nich dłonie. To było właśnie to! Czułem drgania opuszkami palców, rękami, całym ciałem! To była muzyka, którą tak bardzo chciałem poznać. Delektowałem się nowym doznaniem i chłonąłem je niczym gąbka. Rozchodziła się po ciele, delikatnie łaskocząc, przeskakując z miejsca na miejsce niczym najlepsza baletnica. Igrała ze mną, a ja zafascynowany, pozwalałem jej na to. Czas się dla mnie zatrzymał, a szczęście zagościło w każdym atomie mojego jestestwa. Wyszukiwałem utwór i odtwarzałem go, by w końcu zdać sobie sprawę, dlaczego właśnie w ten sposób układa się teksty piosenek. Zrozumiałem fenomen tańca. To była prawdziwa magia!
Niespodziewane szarpnięcie za ramię wyrwało mnie z "nowego" świata.
– Oszalał pan! – wyczytałem z ust policjanta. – Sąsiedzi się skarżą!
Pokazałem mu na migi, że jestem głuchoniemy.
– Co pan tak rękami wymachuje!?
Wciąż krzyczał, ja zaś wyciągnąłem kartkę i napisałem, to co mu wcześniej pokazałem.
– I ja mam w to uwierzyć?! Głuchy na cały regulator puszcza muzykę?
– Tak – odpisałem mu jedynie.
– Wariat – wyrzucił z siebie i dodał. – I proszę ściszyć muzykę.
Wyłączyłem, bo nie miałem pojęcia, kiedy głośność jest odpowiednia. Nastała tak pożądana dla sąsiadów cisza. Policjant jeszcze pomarudził, pouczył, że lepiej zamykać drzwi na zamek, wręczył mi mandat i wyszedł. Pięćset złotych kary nie jest wygórowaną ceną za szczęście. Już wiedziałem, czym są dźwięki, muzyka i jak ją tworzyć! Zamknięte obszary mojego mózgu otworzyły się i pragnęły przekazać światu właśnie odkrytą tajemnicę. To była tylko matematyka. Chłonąłem jak gąbka pismo nutowe i poznawałem jego tajniki. A tam było dosłownie wszystko: rytm, melodia, harmonia, dynamika, artykulacja. Poznawałem Bacha, Chopina, Beethovena, ale także Metallicę, Nirwanę czy też Madonnę. Ograniczenia nie istniały, a przecież przez całe życie się za nimi ukrywałem.
Aż przyszedł ten dzień, gdy po raz pierwszy to ja stworzyłem notację muzyczną. Może nieporadna, ale czy muzyka Nirwany taka nie była? Z czasem robiłem to coraz sprawniej, aż pewnego razu mogłem położyć dłonie na kolumnach i poczuć mój pierwszy utwór wyemitowany w radiu. Łzy pojawiły mi się w oczach, a na twarzy wypłynął błogi uśmiech. Zostałem kompozytorem i to całkiem niezłym.
Podobno na nic nie jest za późno i tak też było ze mną. Medycyna szła do przodu, a ja po prostu tworzyłem, nie zwracając na to uwagi. Gdy otrzymałem propozycję innowacyjnej operacji leczącej głuchotę, nie wahałem się ani chwili. Zwyczajnie chciałem słyszeć oraz mówić i złamać barierę między moimi wnukami, którzy co prawna znali moją muzykę, ale nie znali języka migowego. Nie ukrywam też, że chciałem posłuchać własnej twórczości.
– Czy się bałem, co będzie po operacji? – Tak i to cholernie.
– Czy udało mi się odzyskać słuch? – Tak, tylko nie przypuszczałem, że tak dużo czasu będę musiał poświęcić na naukę nie tylko mowy, na co byłem przygotowany, ale też słuchania, o czym wcześniej w ogóle nie myślałem. Zresztą do dzisiaj mówię nieporadnie. Nie lubię własnego głosu.
– Czy gdy usłyszałem mój pierwszy utwór "Nadzieja" byłem zachwycony? – Poczułem zawód i tak naprawdę do dzisiaj muzyka to przede wszystkim wibracje i nuty, a nie dźwięk.
Mimo wszystko jestem szczęśliwy, że mogę usłyszeć głos mojej żony, dzieci i wnuków.
Komentarze (24)
Pozdrawiam
Ale podoba mi się, szczególnie pomysł.
Pozdrość.
Dzięki i pozdr
Kiedyś był program o "Niesłyszącej", co grała na skrzypcach, pianinie i śpiewała,
ale jak zaczęła tłumaczyć "swój odbiór muzyki" w jaki sposób to wszystko osiągnęła...
to zupełnie inny świat. Właśnie wibracje itp... chyba też wątpiła, czy by chciała usłyszeć jak gra i śpiewa?
Odczuwała bardziej w "ten sposób" niż... słyszący?Pozdrawiam:)↔%
Melodyka, dykcja... tak samo jak był program, o malarzu ,który nie widział, a obrazy całkiem, całkiem...
To rodzi inne pytanie↔co "widzi" człowiek, który od urodzenia, nie widzi?
A co mu się śni? Chyba, że mózg wytwarza obrazy, na podstawie... innych bodźców zewnętrznych.
Bo w czasie snu, przecież nie widzimy... oczami. A gdyby nagle przewidział. Jakby widział kolory np.
Musiałby się mózg nauczyć widzieć?
- to troszkę jak z czytaniem wierszy, sam na sam, z tekstem. wiersz przeżywa się na swój sposób, słowa "słyszy się" i czuje, po swojemu. I nagle natrafiamy w sieci (na youtube?) na wiersz czytany. Np. czyta sam autor. Albo - ten sam wiersz, czyta także aktor. Słuchać, a być "sam na sam", w ciszy, z tekstem - to zupełnie co innego.
Czytało się z zaciekawieniem.
Już pisnęło szafa bzyczy
Zespół wyszedł naród ryczy
Głośnik warczy niby pies
Myślę sobie Dobra jest
Jeszcze trochę watów
a tu można posłuchać całości: https://www.youtube.com/watch?v=HUDVaaulNjA
Muzyka to dźwięk, dźwięk to drgania. Nawet kiedy Beethoven ogłuchł zupełnie, mógł wciąż odczuwać dźwięki przykładając ucho do ramy fortepianu, lecz zbyt mocne uderzenia w klawisze czasem zrywały struny. Syty głodnego nie zrozumie, tak samo słyszącemu trudno zrozumieć świat osób niemych.
Ciekawa historia, ale:
Bethowena -> Beethovena
„Chciałem śmiać się,” -> „Chciałem się śmiać,” (brzmi lepiej, nie?)
Radzę unikać „się” po czasowniku (o ile to możliwe), a jeszcze bardziej na końcu zdania, ponieważ jest to naleciałość z języka rosyjskiego, pozostałość po zaborach, rusyfikacji. Sam niedawno tak pisałem, ale właśnie na Opowi uświadomiono mi, że tak nie należy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia. ?
Pozdr
Świetny obraz. Zamiast komentarza, polecam swój tekst „Siła ograniczeń”. W pewnym sensie odpowiada na pytanie, co po operacji. Co prawda jestem niechodzący od 59 lat i nie wiem, czy nagły powrót do chodzenia byłby po takiej przerwie czymś zbawiennym. Raczej wątpię, ponieważ stan ruchowego upośledzenia trwa dłużej, niż czas przed. Reasumując: uzdrowienie po latach, wiąże się z rozczarowaniem
Pozdrawiam
Ballata
Bianca fumo flussi in laria,
silenzioso mormora piovere neve,
brezza disordime fogile,
tesero sta succedendo esecuzione,
anime basato in laria
loro ridono te stesso malincoure,
quando gira grace calcolo,
invece deceduto - silenzioso,
o caro mio amico, amico, amico,
bene passaggio triste momenti,
perche no ole voi en no ole me,
o caro mio amico, amico, amico,
nostri amicizia brilla in grave,
etico brilli in mio sognare,
o caro mio amico, amico, amico,
bianca fumo flussi in laria,
foglia sta cadento su grave grigio,
si esauriscono candele tuo vita -
mai noi no mancava fede,
incolore scrivere su la tomba
coperchio era seduto morto gatto -
memorabile omaggio voi:
amico sopra gli amici, amici, amici,
o caro mio amico, amico, amico,
bene passaggio triste momenti,
perche no ole voi en no ole me,
o caro mio amico, amico, amico,
nostri amicizia brilla in grave,
etico brilli in mio sognare,
o caro mio amico, amico, amico...
Łukasz Jasiński (listopad 1998)
Może pan również na YouTube znaleźć operę z polskimi napisami: "Notre Dame de Paris", jasne: korzystam ze smartfona i włączam na cały głos i sąsiadom w ogóle nie przeszkadza, bo: wiedzą - nie wybieram żadnego syfu.
Z pozdrowieniem
Łukasz Jasiński
Dzięki i serdecznie pozdrawiam
Pozdr
Miłego wieczoru
Łukasz Jasiński ?
Pozdr
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania