Pozwolę inaczej nienawidź zinterpretować lekko i bez nienawiści.
Jestem tym, co wysokim dźwiękiem rozbija pręt
wbity w piętę albo igłę w oku… nie do przebicia pięta Achillesa i źdźbło zamiast igły i wszystko łagodzi muzyka z niezdartej płyty. to tak jak …wielbłąda połykać, a komara przecedzać…
Nie szlochaj… płacz nic tutaj nie pomoże, tylko praca
Od zawsze bezradność przekuwam w potęgę… nie wzruszam się, jestem jak skała Piotra, lubię twoją nieporadność szary człowieczku
miękkość w górski potok… wylewam, niech płynie szybko i bez żalu niech znika
serce w czysty kryształ bez skazy niemocy… tak bardzo lubię się nie kajać przed wami
Kruszę wszystko, co boli… zabijam słowem i to moja karma
Biegnij we mnie… poddani mojej sile będziecie wielcy
Wrotycz, moim zdaniem, wszystko tu jest przekombinowane, sztuczne jak moja wieczność :)
Już pierwszy wers jest napompowany. Łał! Naprawdę tym jesteś? :)
Gustlik kiedyś na palcach lewej ręki zakręcał dziesięciocalowe gwoździe, robił z nich sprężyny do czołgu, ale to, co Ty potrafisz wyczyniać z prętem, przechodzi wprost ludzkie pojęcie :)
Mam dla Ciebie prezent :)
Tylko mi się nie obraź, bo wcale Ciebie nie nienawidzę, wręcz przeciwnie… nawet trochę lubię… się z Tobą podrażnić :))))))
niedorozwinięte stadium
kwiatostany jedwabne kipiące piachem
wymyślone naprędce przez podmuch wiatru
lądują codziennie na dnie wąskiego korytarza
wygryzionego przez larwę twojego awatara
silisz się na coś próbujesz coś krzesać tylko
wzięłaś do ręki nie te kamienie co trzeba
zamiast iskier spod palców wylatuje pyłek
i cienką warstwą osiada w pustym kieliszku
lubisz takie wygibasy lubisz dłubać drążyć
we mnie litery muszą się znaleźć natychmiast
wszystkie powinny trafić do wazonu na stole
bym mógł je podziwiać przyklejony do fotela
w tobie znajduję jedynie chorobliwą aspirację
do bycia poetką w stadium zupełnej poczwarki
bez przerwy śnisz o postaci dorosłego osobnika
który wykształconym czułkiem by ciebie dotykał
Zacznę od końca, Stanisławie Kwiatkowski, ale tak na marginesie: pod jakim to nickiem mnie wcześniej drażniłeś? Ciekawy ten brak skojarzeń w mojej głowie.
Ad rem.
Po pierwsze, dzięki za zajrzenie do moich publikacji, bo widzę odniesienia w prezencie:) Na pewno nie kipi we mnie piachem chorobliwa aspiracja bycia poetką. Po czym to wywnioskowałeś? Nigdy nie nazwałam się poetką, nawet taką przez małe "p", nie wciskaj mi proszę pychy w brzuch zupełnie bezpodstawnie. Znam swoje miejsce.
Owszem, z racji wykształcenia, zawodu i pasji śmiem twierdzić, że w miarę dobrze znam się na literaturze.
I niestety z powodu braku ambicji pozostaję w niewykształconej formie larwalnej jako krytyk.
Głazy, kamienie, kamyczki... unikam nienawiści. Niszczy.
Twój prezent-komentarz wobec mej pisaniny cieszy. Estetyzm, okey, ale wolę kiedy neurony nie podziwiają w bezruchu, ale drążą tekst/y. Nawet błędnie, bo ruch to życie. Nie wiem jakim cudem przypisałeś mi bycie podmiotem w Nienawidź. Że co? Niby piskliwym sopranem miałabym Twoją piętę oczyszczać z bólu albo igłę krzykiem rozbijać w oku? :)
Sorry, prawda przede wszystkim. Nie mogę, nawet dla Twojego samozadowolenia, utożsamić się z personifikacją pewnego stanu w tym tekście.
Sen o wykształconym czułku? :) :) :)
Zawsze to lepiej niż dotyk czubka:)
I jeszcze jedno, absolutnie Jej nie zagrażam, bo lepiej ode mnie składa literki, wyluzuj Waść zatem, spocznij Kwaitkowski :)
Słuchaj, bombusie, Jednoimienny trzmieliku, wypuść moje treści z Twojego łebka, żal mi ich, narzekają na pustkę i zimno :)
A w cytowanym aspirowaniu chodziło wyłącznie o hard level inteligencji tego Autora, siłę skojarzeń, bo od zawsze wiem, że nie doskoczę do poziomu Jego ars poetica. Z takim talentem trzeba się urodzić.
W ostatnim zdaniu odpersonifikowałeś mnie de facto, bo maski są zaledwie zasłoną dymną, próbą wyjścia z semantycznej pętli. Groźnie to brzmi, przybiera kształt najgorszej z możliwych nienawiści.
Zapamiętaj: widac mnie dokładnie Tyle, Ile Chcę.
Za to z uśmiechem patrzę na rosnącą siłę, która kieruje Tobą :)
Jej motor głośny, ale i zacny (oczywiście nie dla mnie :) :) :)
Już? Wytrzepałaś z kieszeni paprochy? No to bierz się do roboty i nie stękaj mi tu :)
Twoje treści, od wczoraj leżą na dnie mojego żołądka, a jutro zapewne znikną stamtąd bezpowrotnie, więc wyłącz już nienawidź, wrzuć na luz, i dalej… tocz się z górki :)
Pa, zbieraczu pyłku, pa! :)
Stękaj, stękaj... treści mówią mi, że poziom porcelanowej muszli będzie dla nich o level wyższy.
Sukcesów życzę!
Pozdrawiam :)
Wrotyś↔Krótko, poetycko i treściwie ↔zdaniem mym.
Można zrozumieć, że wszelkie cierpienie, wzmacnia na przyszłość.
Ale inaczej, też można pokombinować.
Dzięki:)
Miałem bardziej na myśli, sprawy psychiki, ogólnie pojętej.
Jak kogoś boli ząb, to raczej nie myśli o tym, że to go wzmocni na przyszłość.
Bo nie wzmocni w tym zakresie raczej.
Wiadomo też, że zamiast wzmocnienia, może być zobojętnienie. Też tak bywa.
Komentarze (29)
Nienawidź, wielki i silny jak niedźwiedź polarny.
Pozdrawiam:)
Jestem tym, co wysokim dźwiękiem rozbija pręt
wbity w piętę albo igłę w oku… nie do przebicia pięta Achillesa i źdźbło zamiast igły i wszystko łagodzi muzyka z niezdartej płyty. to tak jak …wielbłąda połykać, a komara przecedzać…
Nie szlochaj… płacz nic tutaj nie pomoże, tylko praca
Od zawsze bezradność przekuwam w potęgę… nie wzruszam się, jestem jak skała Piotra, lubię twoją nieporadność szary człowieczku
miękkość w górski potok… wylewam, niech płynie szybko i bez żalu niech znika
serce w czysty kryształ bez skazy niemocy… tak bardzo lubię się nie kajać przed wami
Kruszę wszystko, co boli… zabijam słowem i to moja karma
Biegnij we mnie… poddani mojej sile będziecie wielcy
Pozdrawiam szczególnie
Jestem zdystansowana wobec bohaterki-podmiotu tych wersów, i to mocno.
Bardzo dziękuję, pozdrawiam.
Ubrany we właściwe poetyckie szaty.
Dobrze jest obcować z taką poezją.
Już pierwszy wers jest napompowany. Łał! Naprawdę tym jesteś? :)
Gustlik kiedyś na palcach lewej ręki zakręcał dziesięciocalowe gwoździe, robił z nich sprężyny do czołgu, ale to, co Ty potrafisz wyczyniać z prętem, przechodzi wprost ludzkie pojęcie :)
Mam dla Ciebie prezent :)
Tylko mi się nie obraź, bo wcale Ciebie nie nienawidzę, wręcz przeciwnie… nawet trochę lubię… się z Tobą podrażnić :))))))
niedorozwinięte stadium
kwiatostany jedwabne kipiące piachem
wymyślone naprędce przez podmuch wiatru
lądują codziennie na dnie wąskiego korytarza
wygryzionego przez larwę twojego awatara
silisz się na coś próbujesz coś krzesać tylko
wzięłaś do ręki nie te kamienie co trzeba
zamiast iskier spod palców wylatuje pyłek
i cienką warstwą osiada w pustym kieliszku
lubisz takie wygibasy lubisz dłubać drążyć
we mnie litery muszą się znaleźć natychmiast
wszystkie powinny trafić do wazonu na stole
bym mógł je podziwiać przyklejony do fotela
w tobie znajduję jedynie chorobliwą aspirację
do bycia poetką w stadium zupełnej poczwarki
bez przerwy śnisz o postaci dorosłego osobnika
który wykształconym czułkiem by ciebie dotykał
Ad rem.
Po pierwsze, dzięki za zajrzenie do moich publikacji, bo widzę odniesienia w prezencie:) Na pewno nie kipi we mnie piachem chorobliwa aspiracja bycia poetką. Po czym to wywnioskowałeś? Nigdy nie nazwałam się poetką, nawet taką przez małe "p", nie wciskaj mi proszę pychy w brzuch zupełnie bezpodstawnie. Znam swoje miejsce.
Owszem, z racji wykształcenia, zawodu i pasji śmiem twierdzić, że w miarę dobrze znam się na literaturze.
I niestety z powodu braku ambicji pozostaję w niewykształconej formie larwalnej jako krytyk.
Głazy, kamienie, kamyczki... unikam nienawiści. Niszczy.
Twój prezent-komentarz wobec mej pisaniny cieszy. Estetyzm, okey, ale wolę kiedy neurony nie podziwiają w bezruchu, ale drążą tekst/y. Nawet błędnie, bo ruch to życie. Nie wiem jakim cudem przypisałeś mi bycie podmiotem w Nienawidź. Że co? Niby piskliwym sopranem miałabym Twoją piętę oczyszczać z bólu albo igłę krzykiem rozbijać w oku? :)
Sorry, prawda przede wszystkim. Nie mogę, nawet dla Twojego samozadowolenia, utożsamić się z personifikacją pewnego stanu w tym tekście.
Sen o wykształconym czułku? :) :) :)
Zawsze to lepiej niż dotyk czubka:)
I jeszcze jedno, absolutnie Jej nie zagrażam, bo lepiej ode mnie składa literki, wyluzuj Waść zatem, spocznij Kwaitkowski :)
To jest ten hard level, do którego aspiruję. Mega wiersz!
:))))))
Pod żadnym nickiem, bo mam tylko jeden. Drażniłem się z Tobą w swojej głowie :)
Co do reszty, to weź się personifikuj wyraźniej, bo przez te archetypiczne maski, które zakładasz, słabo Ciebie widać :)
A w cytowanym aspirowaniu chodziło wyłącznie o hard level inteligencji tego Autora, siłę skojarzeń, bo od zawsze wiem, że nie doskoczę do poziomu Jego ars poetica. Z takim talentem trzeba się urodzić.
W ostatnim zdaniu odpersonifikowałeś mnie de facto, bo maski są zaledwie zasłoną dymną, próbą wyjścia z semantycznej pętli. Groźnie to brzmi, przybiera kształt najgorszej z możliwych nienawiści.
Zapamiętaj: widac mnie dokładnie Tyle, Ile Chcę.
Za to z uśmiechem patrzę na rosnącą siłę, która kieruje Tobą :)
Jej motor głośny, ale i zacny (oczywiście nie dla mnie :) :) :)
Twoje treści, od wczoraj leżą na dnie mojego żołądka, a jutro zapewne znikną stamtąd bezpowrotnie, więc wyłącz już nienawidź, wrzuć na luz, i dalej… tocz się z górki :)
Paaaaaa :))))))))
Stękaj, stękaj... treści mówią mi, że poziom porcelanowej muszli będzie dla nich o level wyższy.
Sukcesów życzę!
Pozdrawiam :)
Ech! Wrotycz, Wrotycz, przyszykowałem dla Ciebie nawet pieśń pożegnalną, bo wiedziałem, że po tym długim „pa” się odezwiesz :))))))
Oto pieśń :)
https://www.youtube.com/watch?v=Apj_jr_bSzk
:))))))
A teraz, już naprawdę muszę się pożegnać, bo w czarnej dupie jestem… z papierosami :)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam:)
Można zrozumieć, że wszelkie cierpienie, wzmacnia na przyszłość.
Ale inaczej, też można pokombinować.
Dzięki, Dedusiu. Uściski.
Miałem bardziej na myśli, sprawy psychiki, ogólnie pojętej.
Jak kogoś boli ząb, to raczej nie myśli o tym, że to go wzmocni na przyszłość.
Bo nie wzmocni w tym zakresie raczej.
Wiadomo też, że zamiast wzmocnienia, może być zobojętnienie. Też tak bywa.
Dzięki raz jeszcze.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania