Nienawidzę mlaźgatego masła
Nienawidzę mlaźgatego masła, jedyna technika jedzenia masła do chleba jaką uznaję to gryzienie go po kawałku, plus jak już zaczynam jeść masło to nigdy nie jem mniej niż ćwierć kostki, myślę wtedy że kiedy jem coś ze śmietaną to nigdy nie piję jej mniej niż cały plastikowy pojemnik czterysta mililitrów i zastanawiam się dla kogo są produkowane te mniejsze? dla małych dzieci? ale przecież małe dzieci nie kupują sobie same jedzenia, ich rodzice im je kupują i co potem, jedzą co innego czy co? przecież to brzmi bezsensu. ja na przykład ostatnio mleko UHT z dodatkiem wapnia od ładnej hostessy kupiłem, wyobrażasz sobie w ogóle? Mleko tak przetworzone że wapń jest w nim celowo dosypanym dodatkiem. Wtedy zaczynam myśleć o ogromie cierpień dzięki któremu mogę je kupić dziecku, morzu rozpaczy i skręcania się na śmierć przy którym Holocaust brzmi słabo, nawet czytany w wersji Arta Spiegelmana, Rwanda wydaje się miłosiernym zakończeniem trwającym w dodatku relatywnie krótko, pańszczyzna i niewolnictwo nie jest nigdzie blisko, może dżuma (ale taka prawdziwie wyobrażona, nie z Camusa, tu trzeba na odwrót), teraz już eradykowana czarna ospa czy wirusowe zapalenie rogów przednich rdzenia kręgowego są w stanie się przybliżyć to co się działo kiedy człowiek udomowił bydło i małe dzieci zaczęły padać jak muchy bo nie mogły strawić laktozy.
Komentarze (11)
Co do tekstu, powtórzę za Canu - very ok. A nawet very very :).
coraz droższe
i słusznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania