Kornik.

Czasem duszę się w krokach.

Jeden w przód, dwa wstecz.

Cztery w obłokach, gdzie mieszkasz,

gdzie budujesz nam gniazdo.

 

To spada potem na głowę, na miasto

i ono wtedy płonie jak sklep z cukierkami.

Jak makramy zaplatane z twoich włosów,

gdzie każdy kosmyk jest krokiem właśnie.

 

I ja z kolei mieszkam w nich,

to w nich buduję przystanki dla nas.

 

Przystanki.

Byle nie gniazda.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania