Nieobecni Bogowie milczą

Na pogrzebie matki powiedziałaś: – Nie grzeszy tylko ten, co nie żyje.

Ja żyłem. Kogo miałaś na myśli? Pamiętasz pustkowie, tuż za miastem

zapomniany poligon, resztki umazanych smarem filtrów, ślady gąsienic.

Miałem cię tam – jako drugi. Dlaczego się na to zgodziłaś?

 

Pewnie i tego nie pamiętasz, że boję się stracić pamięć.

Jak miałaś na imię, kto był tym pierwszym, i ta chwila kiedy rzygałaś

w burzy, wszystko to wytatuowałem, w mózgu i sercu, którego nie mam.

Masz pewnie dzieci, mąż cię uwielbia, a dawna dawność już nie istnieje.

 

Dotykam satynowej pościeli, puchowej poduszki, którą kładłaś pod siebie,

otwieram szkatułkę ze złotem – dlaczego zawsze spokojnie zdejmowałaś

tony łańcuszków, diamentów w oprawie zła? Skąd ta poetycka zaduma

nad kolejnością?

 

Przeglądam zdjęcia, ksiądz próbuje wywołać deszcz, ale nikt nie płacze.

Jesteś moim złym snem. A ja twoim. Dlaczego wciąż lubimy to samo?

Być sobą to zaorać świat. Być Bogiem to go wylizać.

Być nikim to milczeć.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • piliery 21.08.2021
    Piękny wiersz ze świata który boli i nie rozumie. Wielu, wielu rzeczy.5
  • Nuria 21.08.2021
    Jestem pod wrażeniem !!!!!! Aż mnie złapało za gardło. 5 !!!
  • laura123 22.08.2021
    Faktycznie, świetny wiersz!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania