Niepamięć

Gdzieś tam w odmętach szarej niepamięci,

Giną setki osób w gettach zamkniętych

I płaczą teraz stale, stojąc na ich grobach,

Nie wiedząc już po co widząc w nich Boga,

Tak płaczą i jęczą, oczy swe marnując,

Duchom ciał martwych bez celu współczując,

Czytają ci ludzie teksty przeszłych lat,

Przez szare szkiełka nie widząc ich wad.

 

Broniąc zaciekle tego zapomnienia,

Nie kryją z kotła myśli własnej wrzenia,

Denerwują i krzyczą na ludzi wokół siebie,

Stając murem za tych, co w piekle są, bądź w niebie,

Choć wspomnienie właściwe dawno już nie żyje,

Prym wiodą smutki i to, co pamięć kryje,

A pamięć ulotna jest i raczej młoda,

Bo uśmiech po rozpaczy wraca - taka jej uroda.

 

A ja patrzę na tych, co teraz przy mnie giną,

Choć czasem cicho. Nie dają znaki, kryją

Swoje czarne usta, jak niegdyś czarne krzyki,

Nieme wrzaski chowają przed reakcją bliskich.

A ja patrzę na tych, co samotni ciągle,

Tną się po ciele, po głowie i w głowie,

Patrząc w tym czasie na tych, co w kościele,

Widzą w nich samych brzydotę, nie cierpienie.

 

A ja sobie tak myślę, w czym ci ludzie gorsi?

Czym śmierć w umyśle różni się od ciała?

Czy, gdy nie widzisz liczb, obrażeń, noży,

Masz prawo oceniać, nie współczuć umierania?

Umieranie - jak okrutne - prawem z nas każdego,

Lecz zarazem nikt nie wybrał sobie jeszcze niego,

Śmierć często skryta, od wszystkich odsunięta,

Najgorsza jest i najokrutniejsza.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania