Niepełganie
...bo i po co bawić się w ćwierćśrodki, półdotyczki?
o ileż lepiej jest wleźć pełną gębą, rozgościć się ozorem
w dorodnych słowach: "lepkie", "oleiście",
rozlać swój mokry i meandryzujący liniami papilarnymi
ogień na powierzchni nie swojej skóry!
bo jeśli już pozwolić się unieść – to wyłącznie
po to, by zahaczyć, rozmyślnie, bokiem o dziobate
kinole łypiących zewsząd wiedźm, dać się rozedrzeć
(widzieć ich oburzone miny, grymasy potępienia
– równie bezcenne to, co bezecne!).
chcę wkrzyczeć się w ciebie, raz a dobrze, dosadnym
tonem opowiedzieć słodki sen o katafalczkach lalek
zanurzanych przez dzieci w strumyku,
o wyciąganych potem śrubach i kluczach imbusowych,
pofałdowanych od wilgoci dokumentach,
o zakończonym raz na zawsze i na szczęście,
czasie dzieciństwa. chcę wszeptać na cały głos
(sic!) diabelnie oznajmujące zdania. że warto
pobyć niegrzeczną. bo to takie urocze
i, summa summarum, niewinne.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania