Niepodzielna miłość

Bezchmurne, nocne niebo, usiane milionami gwiazd, które od niepamiętnych czasów mienią się swym najpełniejszym blaskiem. Sierp księżyca tak cienki, jakby stanowił efekt kunsztownej pracy niezwykle wprawnego w swoim fachu rzeźbiarza. Delikatny wietrzyk z taktowną subtelnością toczący ziarenka piasku po bezkresnym monolicie pustyni. W tej chwili uśpionej, lecz ciągle żywej, zdającej się wodzić na pokuszenie niczego nieświadomych śmiałków, by zapuścili się jak najdalej w głąb - wprost w objęcia czyhającego na każdym kroku zagrożenia.

 

Do tej grupy nie zalicza się jednak Celine. Piaszczyste dzieło natury nie próbuje zwieść jej na manowce. Darzy ją bezinteresownym uczuciem (zresztą z wzajemnością) i zdaje się wręcz wyczekiwać momentu ponownego spotkania ze swą serdeczną przyjaciółką. A już zwłaszcza w taką noc, jak ta. Spokojną, cichą, kojącą...

 

Kiedy dziewczyna nabiera pewności, że jej mąż śpi jak zabity, wyślizguje się niepostrzeżenie z łóżka, a następnie wychodzi przed dom na obrzeża pustyni. Wie, że tej nocy pogoda będzie wprost idealna, aby spędzić trochę czasu w samotności, oddając się swobodnym, nieobciążającym zbolałego umysłu rozmyślaniom. Za dnia nie ma na to najmniejszych szans, niezależne od tego, czy jej małżonek nocuje akurat u niej, czy u jednej z pozostałych trzech żon.

 

Celine nienawidzi ich z całego serca. Ma świadomość, że powinna poszukać z nimi wspólnego języka, aby jej (ich) wybranek nie czuł się rozczarowany, lecz nie potrafi myśleć o nich inaczej, jak o tępych, wrednych, podstępnych zdzirach. Wszystkie i tak grają wyłącznie na własne konto, dlatego dziewczyna nie widzi najmniejszego powodu, aby wchodzić z nimi w jakiekolwiek bliższe interakcje. Nawet jeśli one same przejawiają taką chęć.

 

Celine ma za to innego przyjaciela, do którego zagląda co kilka dni, aby zaopatrzyć się w świeżą porcję owoców i warzyw. Nosi imię Abdul i od ładnych paru lat prowadzi swój stragan na pobliskim targu. Jest człowiekiem stosunkowo młodym (mniej więcej w wieku swojej stałej bywalczyni), lecz mimo to cechuje go niezwykła mądrość życiowa. Kiedy zachodzi taka potrzeba, ciska prawdą między oczy, nie owijając w bawełnę. I właśnie za to dziewczyna najbardziej go ceni. Jest jej powiernikiem, zawsze gotowym, by służyć dobrą radą i to zarówno w sprawach błahych, jak i tych bardziej podniosłych.

 

Wciąż pozostaje kawalerem. Nieustannie powtarza, że samotność mu służy, choć z drugiej strony wyznaje przy tym zasadę, w myśl której nigdy nie należy mówić "nigdy". Póki co jednak jest jak jest i nie zamierza tego zmieniać.

 

Ostatnio zwierzyła mu się ze swoich rozterek. Kiedy zakochiwała się w Alim i wraz z nim wyjeżdżała z ojczystej Francji na Półwysep Arabski, nie spodziewała się, że na miejscu zastanie jego trzy żony. Nawet się o tym nie zająknął. Początkowo godziła się na taki układ, wyszła za niego, lecz po paru miesiącach doszła do wniosku, że ćwiartka miłości, jaką ją darzy to dla niej zdecydowanie za mało. Z każdym kolejnym dniem narastała w niej niczym niepohamowana frustracja. Żałowała swojej decyzji, nawet jeśli pod kątem materialnym niczego jej nie brakowało.

 

Odpowiedź, jakiej udzielił jej przyjaciel mocno ją zaskoczyła.

 

"Celine, miałaś już okazję poznać mojego wielbłąda, Kaira. Jest dla mnie nieoceniony. Dzięki niemu mam możliwość przetransportowania towarów od dostawców bezpośrednio na mój stragan. A wiesz, dlaczego efektywnie wykonuje swoją pracę? Ponieważ ma cztery nogi. Lecz co by było, gdyby pozbawić go trzech z nich? Stałby się kompletnie bezużyteczny i najpewniej w ciągu kilku dni zdechłby z pragnienia bądź głodu. Tak samo jest z miłością, moja droga. Nie można jej dzielić na czworo. Owszem, są tacy, którzy godzą się na taki układ, lecz z pewnością nie tak wrażliwe osoby, jak ty."

 

"Więc co powinnam zrobić?"

 

"To chyba oczywiste. Opuścić męża i wyjechać stąd jak najdalej."

 

"Ach, żeby to było takie proste..."

 

"Celine, wszystko jest proste, jeśli tylko dana osoba wykazuje się odpowiednią determinacją. A coś mi mówi, że tobie akurat jej nie zabraknie."

 

"Tak myślisz?"

 

"Moja droga, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwość" - zakończył z serdecznym, pełnym wiary w przyjaciółkę uśmiechem.

 

Słowa Abdula dały Celine do myślenia, a w tę spokojną, cichą, kojącą noc podjęła ostateczną decyzję. Wiedziała już, co powinna zrobić, aby wydostać się ze złotej klatki i odnaleźć to, czego tak bardzo pragnęła.

 

Drogę do prawdziwej, nieskrępowanej niczym miłości...

 

L. A. T.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zsrrknight 2 miesiące temu
    "Kiedy zachodzi taka potrzeba, ciska prawdą między oczy, nie owijając w bawełnę." - język potoczny przepuściłem wyżej, bo można go podciągnąć do języka bohaterki, tutaj zaś jest tylko narrator, więc nie pasuje. Jak się trzymasz jakiegoś stylu, to konsekwentnie.
    *Tak dialogi zapisują anglojęzyczni pisarze - mniej więcej, dokładnie to pewnie są jeszcze różne detale. W języku polskim... No, czy muszę tłumaczyć? Otwórz pierwszą lepszą książkę albo sprawdź szybko w internecie i już będziesz wiedział.

    No nie wiem. Przecież w poligamii też jest miłość i to zapewne nie mniej prawdziwa niż bliższa nam miłość w tradycji monogamicznej. Także problemem bohaterki jest raczej fakt, że nie może się przestawić na obcą sobie kulturę, bo nic w tekście nie sugeruje, by mąż jej nie kochał albo traktował gorzej niż pozostałe żony.
  • Jordan Tomczyk 2 miesiące temu
    Być może tak właśnie jest, natomiast w tym opowiadaniu przedstawiam perspektywę bohaterki. Nie przemyślała swojej decyzji i teraz jej żałuje. Z drugiej jednak strony trwanie w czymś, co powinno dawać jej szczęście, a jest dokładnie odwrotnie, kompletnie mija się z celem.

    Dzięki za komentarz. Pozdrawiam 😉

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania