Niepowtarzalny Styl - Sposób na morderstwo - W takcie zegara

Piosenka grała dalej.

Rzucił się na nią z wyrzuconymi we wściekłości rękami, dłonie wyrwały do przodu niczym imadła gotowe wydusić oddech i życie. Odskoczyła, uderzyła o lustro - suchy trzask tłuczonego szkła objawił się dookoła jej głowy aureolą pęknięć.

Zegar tykał nerwowo na ścianie. Dwie minuty do śmierci.

Machnęła na odlew pazurami, przepruły powietrze z bezsilnym świstem. Uderzenie spadło gdzieś z lewej - usłyszała nadchodzący cios, lecz oszołomiony mózg nie zdążył pogodzić się z bólem. Neurony wrzasnęły oślepiającą pustką, wessały w tę pustkę rzeczywistość, osłoniły ją ciemnością.

Potrzebowały dystansu, by pozbierać myśli. Nie myślała więc, reagowała.

Padła na kolana, podniosła rękę w żałosnym geście.

Szklane ostrze rozszyło ranę na ramieniu, otworzyło lnianą koszulę - jego koszulę - i jej skórę. Kątem oka dostrzegła jak karmin rozlewa się setką kropelek przy jej kolanach; rubinowe słońca w konstelacji morderczych intencji.

Neurony zbiegły do czubków palców, wyczuły coś zimnego i gładkiego, ułożyły w głowie odpowiedni obraz. Zacisnęła całą siłę woli na tym małym przedmiocie i zamachnęła się, celując w udo.

Konstelacja rubinowych słońc zamieniła się w rzeki szkarłatu, kiedy siedmiocentymetrowy fragment lustra wszedł pomiędzy mięśnie i żyły, rozpruwając sobie miejsce w ciele.

Czuła ból, lecz nie potrafiła stwierdzić, czy jest prawdziwy, czy też sobie go wyobraziła. Może to jej ból. Może jego.

Może to jej śmierć. Może jego.

Nawet jeśli to imaginacja, to nie widziała powodu, by nie walczyć. Odczołgała się, kierowana instynktem, na oślep wymacała szufladkę. Chwyciła metalowy przedmiot, przesunęła kciukiem w miejscu, gdzie było zabezpieczenie.

Zegar tykał nerwowo na ścianie, choć równie dobrze to mogło być jej serce. Dziesięć sekund od śmierci.

Ziemia drżała, kiedy się zbliżał. Słyszała jego krzyk, choć równie dobrze to mógł być jej krzyk.

Nacisnęła spust. Odrzut wytrącił broń z dłoni, zbyt słabej, by utrzymać w niej cokolwiek niż własne życie. Coś runęło na podłogę ułamek sekundy później.

Ciało. Przystojna twarz zamarła w wyrazie zaskoczenia. Szkarłatne rzeki rozlewały się po podłodze w karminowe jeziora.

Czemu ludzie są zaskoczeni, że umierają? Przecież to było oczywiste.

Albo on, albo ona.

Piosenka grała dalej. House of the rising sun. Heavy Young Heathens.

 

Trzymał w rękach nóż kuchenny. Drugi - butelkę szampana. Wpatrywali się w siebie z morderczą determinacją w oczach, obaj opętani przez zazdrość i nienawiść. Ona stała pomiędzy nimi. Nikt nic nie mówił, czekając na sygnał od świata, że coś powinno się wydarzyć.

Wszyscy w tym pokoju wiedzieli, że cokolwiek się stanie, nie skończy się dobrze.

Zegar tykał zniecierpliwiony, odliczał czas do czyjejś śmierci.

Nie mogła powstrzymać gorzkiego poczucia, że to jej wina. Gdyby zamknęła drzwi żaden z nich nigdy nie dowiedziałby się o drugim. Wystarczyło jedno przekręcenie zamka.

Popełniła błąd, który może kosztować kogoś życie.

A przecież wszyscy popełniają błędy.

Jak mordercza potrafi być ludzka pomyłka?

 

Włączyła muzykę.

Uśmiechnął się do niej z łóżka.

- Zamknęłaś drzwi? Nie chcę, by ktoś nam przeszkodził.

Mogła iść i sprawdzić, ale była zbyt skupiona na nim. Nie chciało jej się. Nie było potrzeby, pewnie i tak je zamknęła. A ten drugi miał przyjść dopiero jutro, więc kto miałby im przeszkodzić?

Mogła iść i sprawdzić. Ale nie chciała odkładać przyjemności na później.

Naczekała się wystarczająco.

Seks był zabójczy. Muzyka zagłuszała każdą małą śmierć, który przeżyła.

Znała tę piosenkę. A Little Death. The Neighbourhood.

Zegar tykał na ścianie. On jedyny znał wszystkie czasy zgonu.

 

Poznała go, kiedy spijała się w trupa po kiepskim dniu w pracy. Oferował ramię, pocieszenie i odrobinę sympatii, a że był w jej typie, to dosyć szybko zaczęło robić się fizycznie. Skończyli w toalecie, potem na biurku w jego domu, a potem na sofie w jej domu.

Umierała wyrzutami sumienia za każdym razem, kiedy widziała się z tym pierwszym.

Lecz nie potrafiła żałować, kiedy dogorywała z nim w łóżku.

 

Siedziała na posterunku policji. Zegar wybijał sekundy oddalające ją od morderstwa.

Rozszyta ręka bolała i swędziała, mimo leków przeciwbólowych i bandaży.

Oficer skończył spisywać zeznania, kiedy ona rozpaczliwie szukała ucieczki przed wyrzutami sumienia. Żadne usprawiedliwienie zrodzone w jej głowie nie przyniosło ulgi, więc pozwoliła, by pragnienie wydostało się na zewnątrz pytaniem.

- Myśli pan, że to byli socjopaci?

Policjant spojrzał na nią, zaskoczony. Przez chwilę marszczył czoło, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Nie. Myślę, że to ludzie, którym dano motyw, okazję i emocje, by zabili. Zwykli ludzie. A jeśli mam być szczery - spojrzał na zeznania - to jeśli mówi pani prawdę, nie ich podejrzewałbym o bycie socjopatą.

Wyszedł, zostawiając ją samą z tą myślą. Miała wrażenie, że czuje na krtani zimną, ostrą kosę ponurego żniwiarza. Nie była socjopatką, jedynie kobietą rozdartą pomiędzy dwoma mężczyznami, których kochała.

Nie potrafiła wybierać. Więc obaj zginęli.

Jak zabójczy potrafi być brak decyzji?

 

Stała w więziennej celi, wpatrując się w prowizoryczną pętlę ze splecionych prześcieradeł. Miała wrażenie, że w jej środku widzi pełną ironicznego uśmiechu twarz śmierci.

Gdzieś w oddali grała piosenka.

Znała ten utwór. A New Beginning. Wolfie’s Just Fine.

Zegar przestał tykać. On jedyny znał czasy wszystkich zgonów.

Lecz jak mordercze mogą być wskazówki zegara?

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Specific_girl 22.08.2016
    A ja myślałam, że to Alfonsyna :)
  • Arysto 22.08.2016
    So close ;)
  • Jared 22.08.2016
    Mi ta długa forma nie pasi, jak myślę ArystoNS to raczej widzę krótki tekst z pointą :P
  • Arysto 22.08.2016
    Let's play a game :D Przecież chodziło o kamuflaże :P
  • Jared 22.08.2016
    Niby tak, ale jakoś wszystkim to średnio wychodzi :P
  • Arysto 22.08.2016
    Jared Póki co podrobiłem Nuncjusza, schowałem się w długości... Wszystko przed nami ;D
  • Jared 22.08.2016
    Arysto, Tobie to akurat świetnie wychodzi. Pewnie jakbyś się podszył pode mnie, to bym sam uwierzył, że to ja pisałem ;D
  • Arysto 22.08.2016
    Jared Kiedy chcesz być pisarzem, a życie Ci mówi, byś był ghostwriterem :(
  • Jared 22.08.2016
    Żadna praca nie hańbi :P Poza tym Ty akurat jesteś pisarzem :D
  • 60secondsToDie 22.08.2016
    Tak myślałam :'D
  • Joker 22.08.2016
    Arysto, zaintrygował mnie twój awatar. Skąd go masz?
  • 60secondsToDie 22.08.2016
    //jak wpiszesz w gugl "Alberto Seveso", to znajdziesz :D
  • Arysto 22.08.2016
    albo maska - digital art i też będzie dobrze ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania