Niesiony na fali
Dosyć już testów, czas odsłonić kurtynę
Gotowa jest scena zbudowana przez życie
Pora wzlecieć ponad zwierciadło myśli
Przepuszczając je przez zdobyte filtry
Już wiem czego pragnę do czego dążę
Nie pytam kim jestem znam swoją drogę
Pora ruszyć naprzód, czas skoczyć w ogień
Od tego zamiaru nikt odwieść mnie nie może
Przyszłość jak płótno pod ręką mistrza
Jaskrawymi barwami chcę ją zapisać
Każdej chwili nadać status arcydzieła
Dać duszy skrzydła by wzleciała do nieba
Przywarte urojenia obrócić w piękność bytu
By w życiowym tyglu móc sięgnąć szczytów
Najmniejszy oddech wypełnić treścią
Czyniąc egzystencję jak jedwab zwiewną
Nie ma już przeszkód by zacząć latać
Wiem co to miłość, nie muszę się obawiać
Płynę swobodnie, jestem marynarzem
Niesionym na fali u wybrzeża Kanagawy
Co ma być to będzie, napędza mnie serce
Nie stoję w kolejce po ulotne szczęście
Nie chcę więcej, biorę los w swoje ręce
Znalazłem własną przestrzeń, trafiłem na miejsce
Jestem kim jestem, zawsze nim byłem
Zapomniałem o tym na dłuższą chwilę
Wróciłem do siebie i chcę tu pozostać
Narodzony na nowo, daję światu się porwać
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania