Nieśmiały pocałunek nieba

Niespodziewany moment głuchej ciszy przerywa nagle cichy płacz nowo narodzonego dziecka. Cichutkie kwilenie przeradza się z każdą sekundą w głośne zawodzenie maleńkiej istoty, która właśnie przyszła na świat i oznajmia wszystkim naokoło, że jej życie właśnie się zaczyna. Podnosi niezgrabnie rączki w górę, chcąc wyswobodzić się z białej szmatki, którą zostało owinięte, a malutkie paluszki walczą z tym niezwykłym zjawiskiem, jakim jest powietrze. Zaczerwienione powieki delikatnie drżą, ale nie pozwala im się podnieść. Jeszcze nie ich czas. Najpierw musi nauczyć się życia, by móc spojrzeć mu prosto w oczy i nie zwątpić. Tylko wąskie usta poruszają się w niczym niezmąconym rytmie i wykrzykują na głos, że pojawiło się nowe istnienie, które należy otoczyć opieką. Które potrzebuje miłości by żyć.

Pielęgniarka ubrana w biały kitel trzyma na rękach maleństwo i przypatruje się ze wzruszeniem każdemu pojedynczemu gestowi jaki wykonuje. Spogląda na lekko zaróżowioną twarzyczkę wołającą do świata bez chwili wytchnienia, a na jej ustach pojawia się delikatny uśmiech. Udało się. Wszystko poszło tak, jak należy. Uratowali kolejne dziecko, które właśnie otacza swoimi ramionami. Przytula je do swojej klatki piersiowej i czuje jak drobne ciało drży, jak serduszko zaczyna w końcu bić regularnym rytmem, jak swobodny oddech pozwala mu trwać. Teraz musi tylko zobaczyć się z ojcem.

Kobieta odwraca się czym prędzej w stronę niecierpliwie oczekującego personelu i jednym uśmiechem oznajmia wszystkim dobrą nowinę – pojawiło się nowe życie. Wszyscy oddychają z ulgą i po chwili wracają do swoich obowiązków; to nie pierwszy i z pewnością nie ostatni raz, kiedy będą musieli tak zaciekle walczyć o czyjeś życie. Dokonywali tego przecież codziennie.

— Chce pan potrzymać córkę? – pyta pielęgniarka wysokiego mężczyznę, który przez cały ten czas przyglądał się działaniom personelu i nie może uwierzyć, że jest już po wszystkim. Że jego dziecko jest już na świecie.

Podchodzi powolnym krokiem do kobiety, jakby bał się właśnie tego pierwszego momentu, gdy będzie mógł wziąć to maleństwo w ramiona. Bo wtedy nie będzie już odwrotu – na zawsze pozostanie pod jego skrzydłami i to właśnie on otoczy ją opieką, której tak bardzo potrzebuje. Mężczyzna staje tuż przed pielęgniarką, a jego serce bije szybciej i mocniej niż kiedykolwiek, ręce trzęsą się delikatnie, ale wyciąga je w kierunku wciąż zawodzącego noworodka. Spogląda z czułością na tą niewielką istotkę, która dopiero przyszła na świat, a jego oczy skrzą się od powstrzymywanych z trudem łez. Jeszcze będzie na nie czas. Jeszcze nie raz uroni łzę, jeszcze nie raz zapłacze nad życiem. Ociera prędko twarz rękawem i już jest gotowy. Dobrze wie, czego pragnie – przytulić swoją córeczkę do serca i upewnić się, że nic jej już nie grozi. Że jest z nim bezpieczna i nikt jej nie skrzywdzi.

Mężczyzna wyciąga ręce i czeka aż pielęgniarka ostrożnie ułoży w jego ramionach niewielkie zawiniątko. Drży na samą myśl, że mógłby jednym niezgrabnym ruchem uszkodzić to drobne ciało, ale nie cofa się. Nie tym razem.

— Jest do pana bardzo podobna – przyznaje z uśmiechem pielęgniarka, kiedy maleństwo znajduje się już w rękach ojca i kładzie dłoń na jego ramieniu. On tylko kiwa głową, bo widok, jaki zawitał właśnie przed jego oczami wydaje mu się tak nierzeczywisty. Nareszcie tu jest, nareszcie pojawiła się na świecie, który od tak dawna jej oczekiwał. Dziecko ani na chwilę nie przestaje płakać, a jego głos wypełnia całe pomieszczenie, w którym właśnie się znajdują. Mężczyzna próbuje uspokoić dziewczynkę i delikatnym ruchem ręki gładzi ją po główce, ostrożnie dotyka zaczerwienionego policzka. Niespodziewany dreszcz przechodzi go, gdy tylko styka swoją dłoń ze skórą noworodka – jest taka niewinna, taka krucha, a zarazem tak silna. Zupełnie jak jej matka.

Mężczyzna podnosi głowę do góry i spogląda poważnie na wciąż towarzyszącą mu pielęgniarkę. Dobrze wie co powinni teraz zrobić, ale przepełnia go panika, że wypowiedzenie właśnie tych słów na głos przyniesie im tylko zawód i ból jakiego żadne z nich nie zniesie.

— Powinna ją zobaczyć. Przynajmniej raz – oświadcza głośno, a jego oczy znowu przysłania delikatna mgiełka, którą coraz ciężej mu przezwyciężyć. Pielęgniarka przytakuje, ale nie wypowiada żadnego słowa. Cóż mogłaby w takiej sytuacji powiedzieć? Przecież to jego decyzja i to właśnie na jego barkach spoczywa teraz ciężar jakiego ona nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Obydwoje odwracają się w kierunku drzwi i wychodzą powoli z pomieszczenia, a mężczyzna przytula do siebie maleńką istotkę, która wciąż cicho łka.

— Zaraz zobaczysz się z mamą – szepcze do swojej córeczki i podąża za kobietą w białym kitlu. Ta po chwili zatrzymuje się i otwiera najbliższe drzwi po lewej.

— Jest pan pewien? – pyta, a on tylko kiwa głową. Niczego nie jest pewny, ale czuje, że tak właśnie należy postąpić. Że tak właśnie powinno być.

Wchodzi ostrożnie do sali, w której panuje nieskazitelna cisza. Teraz przerwana zostaje przez kwilenie dziecka i właśnie ten gest powoduje, że w łóżku pod ścianą ktoś delikatnie się porusza. Mężczyzna patrzy z czułością na kobietę spoczywającą na posłaniu i udaje się powoli w jej stronę, wciąż bacząc na chronione ramionami dziecko. Obydwie potrzebują teraz jego opieki i zamierza otoczyć każdą z nich troską, jakiej jeszcze nigdy nie zaznały. Aż do samego końca.

Staje koło łóżka, w którym leży jego wyczerpana życiem żona i ostrożnie siada na jego brzegu. Otoczona z każdej strony tabunem maszyn, wciąż trzymających ją na tym świecie, podnosi powoli powieki w górę i natychmiast je przymyka. Wydaje się, że nie ma na tyle sił, by trzymać je w górze. Nawet tak prosta czynność jest już poza jej zasięgiem i nie potrafi tego zrobić. Nie ujrzy swojego dziecka. Nie zaszczyci go ani jedynym spojrzeniem, bo najzwyczajniej w świecie nie ma siły tego zrobić.

Mężczyzna obserwuje wysiłek kobiety, a niesamowity ból przeszywa jego serce. Tak bardzo chciałby jej pomóc, tak bardzo chciałby oszczędzić jej cierpienia, z którym boryka się od długiego czasu. Ale nie jest w stanie tego zrobić, choćby bardzo się starał. Po prostu jest za słaby, a losu nie oszukał jeszcze nikt. Zwłaszcza ktoś tak mizerny, jak człowiek.

Kładzie dłoń na szczupłej ręce swojej żony, zdobionej prawie w każdym miejscu sinymi śladami po wbijanych igłach, chcąc tym jednym gestem przekazać jej więcej niż mógłby wypowiedzieć słowami. Zaplata swoje palce wokół jej własnych i nagle wyczuwa, że one także lekko drgają. Wciąż tu jesteś — myśli z ulgą, chociaż rozpacz wypełnia całe jego wnętrze. — Wciąż walczysz.

— Położę ją obok ciebie – mówi w pewnym momencie i przybliża się do kobiety, która prawie niezauważalnie skina głową, a na jej ustach pojawia się coś na wzór delikatnego uśmiechu.

Mężczyzna kładzie więc ostrożnie płaczące maleństwo na łóżku tuż przy ciele matki i pomaga kobiecie otoczyć dziecko ramieniem. Jej klatka piersiowa porusza się coraz szybciej, a po policzku spływa pojedyncza łza, kiedy córka znajduje się tuż przy jej sercu. Czuje jak oddycha, czuje jak delikatnie porusza się w swoim powiciu i nieświadomie odwraca główkę w stronę ciała matki. Twarz dziecka styka się z drżącą skórą kobiety i nagle wszystko milknie. Głucha cisza znowu otacza ich z każdej strony, przerywana jedynie nierównymi oddechami matki i córki, które muszą się pożegnać. Które nawet nie będą miały okazji spojrzeć na siebie, które nigdy nie zamienią słowa.

Kobieta przełyka głośno ślinę i ponownie próbuje otworzyć oczy, ale każda kolejna próba kończy się niepowodzeniem. Przytula spokojnie śpiące maleństwo do siebie, bo przecież nic więcej nie może zrobić; nie ma już na to sił. Drobne łzy zdobią teraz jej bladą, wymęczona twarz, tworząc nieregularne wzory, ale ta nawet nie próbuje ich powstrzymać. Przecież nic to nie zmieni. I tak jest już za późno.

— Powinnaś odpocząć – oznajmia po chwili mężczyzna, widząc, że to wszystko sprawia kobiecie jeszcze więcej bólu. – Zabiorę ją na jakiś czas.

Ale ona ostatkami sił uchyla usta i szepcze cichutko w przestrzeń przed sobą:

— Nie. Proszę, zostaw ją.

Nieudolnie próbuje pogładzić dziecko po główce, ale podniesienie ręki jest dla niej zbyt trudne. Dotyka więc delikatnie tego drobnego ciała i w duchu przeprasza za wszystko co się stało. Przeprasza za to, że nie będzie jej na świecie, gdy mała zacznie mówić, gdy postawi pierwszy krok. Przeprasza za to, że nie jest w stanie nawet się pożegnać. Przeprasza za to, że ta mała dziewczynka, która właśnie obok niej spoczywa nie będzie miała matki.

Kobieta oddycha coraz głośniej, nie mogąc powstrzymać emocji, jakie targają teraz jej ciałem. To wszystko tak bardzo boli, tak mocno rani. Ale nie może tak po prostu odejść, nie może tak najzwyczajniej w świecie zniknąć i zostawić swoją córkę całkiem samą — bez namiastki matczynej miłości, która przecież jej się należy. Bardziej niż komukolwiek innemu. Błaga więc niemym krzykiem, by to nędzne ciało, tak bardzo chcące już uwolnić ją z tego świata, dało jej tę ostatnią szansę na pożegnanie córki. Tę ostatnią szansę, by powiedzieć „Do zobaczenia”. I być może właśnie to rozpaczliwe błaganie sprawia, że w pewnym momencie kobieta nachyla się nad przylegającą do jej piersi istotką i składa na jej czole delikatny pocałunek. Ten jeden jedyny. Nieśmiały pocałunek nieba.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • NataliaO 04.06.2015
    Tęskniłam za Twoim pięknym i doskonałym tekstem, do tego przyjemnie się czytało. I jak zwykle emocje, czułość. Czytało mi się super.
    Tytuł opowiadania bardzo ładny. Wzruszające. 5:)
  • Autor Anonimowy 04.06.2015
    Ooo, dziękuję bardzo! Cieszę się, że się podobało :))
  • Niebieska 14.06.2015
    Piękne i wzruszające. Tekst napisany idealnie. I te wszystkie emocje... teraz trudno odnaleźć osobę, która potrafiłaby tak prawdziwie, prosto z serca je ukazać. Należy też zwrócić uwagę na tytuł, który jest niebiański hehe; dopełnia całość. 5
  • Autor Anonimowy 14.06.2015
    Dziękuję pięknie! Nawet nie masz pojęcia jak mi miło :))
  • Tynina 16.06.2015
    Tytuł też mi się bardzo podobał.
    Pierwsze dwa akapity są przepełnione zdrobnieniami, co wprawiło mnie w taki błogi nastrój :)
    Piękne opowiadanie, mam nadzieję, że więcej osób je przeczyta.
  • Anonim 16.06.2015
    To pierwszy twój tekst (chyba), który przeczytałem i muszę przyznać, że mi się podobał. Fajnie operujesz emocjami, jest czule, jest zdrobniale, co przy temacie dziecka jest zawsze mile widziane i wprowadza miłą atmosferę. Jest tutaj to co lubię - emocjonalność, ale nie przesadność, uczuciowość, ale nie egzaltacja, nawet pewna skromność w używaniu ich. Od razu widać, że tekst pisany ręką osoby wrażliwej i ujmującej piękno w pewien...motyli sposób, który uwielbiam, jeśli mogę to powiedzieć. Rzadko kiedy wstawiam tutaj piątki (ostatnio w drabblach, ale drabble są na tyle specyficzne, że każdy jest fajny i praktycznie bezbłędny), ale ten tekst zdecydowanie zasługuje na piątkę. Jeden z lepszych na opowi i chętnie przyjrzę się innym. I szczerze to zazdroszczę - ja jeszcze nie nauczyłem się tak pisać o emocjach.

    Gratuluję.
  • Autor Anonimowy 16.06.2015
    Tynina, dziękuję bardzo! Jestem strasznie szczęśliwa, że Ci się spodobało :)
    ŚlepiecZMetra, dziękuję za komentarz! Myślę, że to pierwszy tekst, który czytałeś, bo nie mam ich tutaj zbyt wiele. Aż nie wiem, co powiedzieć po tylu miłych słowach. Zostanę więc przy moim skromnym dziękuję! :))
  • Anonim 06.07.2015
    Pewnie nie zajrzałabym tutaj, gdyby nie fakt, że zauważyłam iż piszesz naprawdę długie i przydatne komentarze. Zaciekawiłaś mnie, dlatego postanowiłam nieśmiało zerknąć i była to bez wątpienia jedna z najlepszych moich decyzji. Opowiadanie jest piękne, wzruszające, bezbłędne. Grasz na emocjach niesamowicie, aż poleciało mi kilka łez. Mam nadzieję, że wstawisz tu jeszcze coś w tym stylu. Nie wiem o czym jeszcze mogłabym napisać... Może spróbuj napisać własną książkę i gdzieś ją wydać?
    Nie wiem, który fragment podobał mi się najbardziej, zbyt wiele ich tu było.
    Daję bezkompromisowe pięć ;)
  • Autor Anonimowy 06.07.2015
    Bardzo, ale to bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz. Naprawdę nie masz pojęcia ile dla mnie znaczy fakt, że Ci się podobało! :)
    Myślę, że coś jeszcze wstawię, ale kiedy - nie mam pojęcia. A książka? Cały czas próbuję doprowadzić coś do końca, tylko jak na razie nie wychodzi :)
    Dziękuję jeszcze raz!
  • Anonim 06.07.2015
    Nie ma za co! To ja dziękuję za wstawienie tutaj czegoś tak pięknego ;)
  • Amy 26.07.2015
    Och... Tylko to przychodzi mi na myśl. Nie wiem, co powiedzieć. Tyle emocji w tak krótkim tekście... I nie ma się wrażenia, że jest ich za dużo. Świetne! Chciałam przeczytać jakiś naprawdę dobry tekst, no i przeczytałam.
  • Autor Anonimowy 26.07.2015
    Dziękuję bardzo, Amy! Cieszę się, że się spodobało ;)
  • KarolaKorman 30.07.2015
    Mnie, tak jak Shiroi, zmotywował Twój komentarz pod innym opowiadaniem. Obszerny i wyczerpujący - podziwiam Cię, że chce Ci się tak skrupulatnie do tego podchodzić.
    Twój tekst piękny i wzruszający. Temat przykry, ale ładnie ubrany w słowa. 5 :)
  • Autor Anonimowy 30.07.2015
    Dziękuję bardzo za przeczytanie i opinię, Karola! ;)
    A co do moich komentarzy, po prostu lubię dokładnie analizować teksty; cieszę się, że dzięki temu tu zaglądnęłaś; bardzo mi miło ;)
  • Neli 27.08.2015
    Większe wrażenie wywarło na mnie ,,A co, jeśli piekło istnieje?", ale to opowiadanie również jest bardzo ładne. Podobały mi się zdania i zakończenie ;) Tylko 5. :D
  • Autor Anonimowy 28.08.2015
    Dziękuję, Neli ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania