Nieśmiały upadek

Widziałam to babciu, te malutkie dziobki słoneczników na drzewie.

Obserwowałam czujnie, jak szczekały przy sklepieniu.

Słyszałam to dziadku, te niskie dźwięki, które rozrywał wiatr

Zamykałam oczy, gdy jeden oddech dusił melodię.

 

Pamiętałam obraz zamknięty w ramach

jego cienkie szkło przede mną

Wyszukałam we wspomnieniach czar

Magiczny fragment słonecznika

 

Widziałam to ja, gdy próbowałam się uśmiechać

Obserwowałam czujnie liście dębu

Słyszałam wasze krzyki niesione z dołu

Zamykałam oczy przerażona

 

Gdy pamiętałam, jak próbowałam ratować

zerwany kwiat Goethego

Czyniący na mnie morderstwo we wspomnieniach

Nierealny obraz pięknego słonecznika

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Nuncjusz 02.10.2016
    a ja myślałem o Van Goghu
  • Chiri Ho Go 02.10.2016
    Nuncjuszu, czytałam młodego Wertera dawno, utwór też dawny w sumie. Ale Goethe tak pięknie opisywał kwiaty, które tu płynęły strumieniem. Piękny był ten fragment. Moja licha pamięć zapamiętała też wiersz, fragment, gdzie szedł Goethe i kwiaty zrywał, by je przesadzić. Krótki był.
    Van Gogh dla mnie jest taki niestabilnie stabilny, jakkolwiek to brzmi. Jest takim szuru buru po płótnie z dobrą i wypracowaną dłonią. Moje szuru buru ołówkiem kończy się na połamaniu biednego przedmiotu lub łzami. Wolę nie ryzykować.
    Ale pasuje do utworu. Szczególnie ze słonecznikami, ładnie wyglądałby z kolorystyką, pięknie z tematem. Jestem za. W sumie trochę mnie przerosłeś.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania