Nieszczęścia moié piękniéyszé...
Nieszczęścia moié piękniéyszé, niż wasze radości;
Moia głupota mądrzéysza od ichniéy mądrości...
Czému dárzysz mnie, móy Boże, tak znacznymi dary?
Bo i wiém: dla mnie nágrody, to co dla nich – kary...
Znowuś mi dáł wszechwiédzący, co náylepiéj służy!
Karcisz i surowo – wszystka dusza Tobie dłuży;
Z moiéy woléy się wyśmiewász, gardzisz zamiárunkiem;
Já razém z Tobą się śmieię, iak opity trunkiem...
Cierpiéń lądy mi nieznane odkrywám więc śmiało!
Co nie złamie, wzmocni, ieśli tylko wyjdę cało;
Iście! przyjemnością pachną niektóré cierpiénia –
Ginąć owa mi niestrászno w spokoju sumiénia...
Życié większé od miłości, a od życia – piękno.
Od miłości się odwrácam, iest mi błogo, wdziękno;
Wiém, do czégom stworzon, Boże. Za chłostę Ci dzięki!
W kwiaty się przemiénia gniłość, zákwitną i męki...
Komentarze (6)
Pozdrawiam ?
Pozdrawiam!
A nad tą vilanellą co mówiłem muszę jeszcze popracować.
Pozdrawiam ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania