Nieuczyciel
I znowu koniec tamtego początku..
Pod okiem rozterka czasu
bo mija rok a ja w punkcie zero
wśród buntów, tych samych grymasów,
tych samych tłumaczeń i pytań tych samych
i roszczeń od lat niezmiennych
i obarczania winą za kroki
ich sumień niesumiennych
A chciałabym tylko być oglądana
przez pryzmat mej własnej lunety
bo nikłe znaczenie ma mój wysiłek
gdy opluwany, niestety
Mogę dać światło i porcję wody
podawać w łyczkach, szklankami,
wzorem Syzyfa, niezmordowanie..
Lecz nie rozkwitnę za nich
Nie mogę kazać połknąć recepty,
leczyć kogoś na siłę
Częstuję jabłkiem soczyście pachnącym
gdy ich wyborem - przygniłe
Mogę próbować uporem wstrząsnąć,
biec do rozsądku granic,
pokazać owoc dzisiejszej przyszłości
lecz.. nie wybiorę za nich
Komentarze (11)
Wielu uczniów nie robi kompletnie nic sądząc, że przyszłość zbuduje się sama. Być może trzeba im częściej powtarzać, że ich obecna praca i stawiane wymagania mają sens - zaowocują w przyszłości. Co w tym ryzykownego? Chyba tylko to, że będziemy mówić w przestrzeń bo i tak nie posłuchają.
Nie wiem skąd wątpliwości i jaki jest Twój odbiór tych słów ale moje intencje już zostały wyjaśnione wyżej.
A jak zbuduje się sama? - no właśnie się nie zbuduje wbrew ich oczekiwaniom. Ich przyszłość zaczyna się dziś, Jeśli marzy im się zawód lekarza (który też później przyniesie kolejne owoce - to chyba nie jest dyskusyjne), muszą już dziś zacząć od nauki biologii - przyszły zawód "nie wypracuje się sam". Chcieliby przez lata szkoły nie robić nic lub prawie nic, a potem nagle ze szlachetną myślą w głowie z dnia na dzień zostać tym "wymarzonym kimś". O to mi chodziło. Wybacz jeśli piszę niejasno. Postaram się to poprawić.
:)
NO!
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania