Nieważkość.
Zamiast snów o studni - i głębiej -
od stu dni zasypiam bezpieczny.
Bo z wody, to teraz tylko para,
zgiełk jak na dworcach autobusowych.
Wystarczy zająć miejsce, wyjrzeć przez okno,
a zaraz już jesteś.
Wystarczy położyć się na plecach
lub oprzeć o rękę,
a czuć ciężar, co nie wgniata w podłogę,
nie każe biec na oślep przez życie,
jakby gonił cię lęk o zawleczkę, co wypadła i toczy się obok.
Zamiast niej, tuż przed oczami,
widzisz marchewkę.
Z cyklu: Deszcz.
Wujek M.
Dziewczynkom.
Komentarze (4)
Przypomniał mi się "Dyzio marzyciel" Tuwima.
Wiersz ciekawy.
Uwielbiaja po prostu na mnie włazić. A mam je cztery,
z czego jedna nastolatka i jedna dorosła już - spora - kobieta :)
Dzięki.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania