niezbędny balast
ten guzik w koszuli, co rozpiąć się nie daje
rodzynek w serniku, najwyraźniej krakowskim
nadwyżka, co jak na złość się nie chce wyprzedać
lub kolejna cyferka przy powstaniu śląskim
agrafka wygięta zadania już nie spełni
pościel, na którą jak zwykle kawę wylałem
nikt przecież zepsutego pilota nie wielbi
czy tego, jak bajdurzę i kim też zostałem
w istocie nieprzydatnej dryfuję bezwiednie
górując nad zdechłą materią porzuconą
a choć może mam wciąż jakąś szczyptę przyjaciół
to moją nic niewinną duszyczką wzgardzono
z kawusią przy biurku przeszliśmy dawno na ty
mam plamę, bo znowu rozlałem ją na ręce
tak z życia to wyparłem przez ostatnie laty
[*]
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania