Niezwyciężony
Wstrętny,
Powyginany palec
Wodzi. On drży. Drży!
I wije się, kręci, jakby...
On chce uciec.
Uciec. Wyrwać! Przegnać
Swą macierz...
Palec garbatego starucha.
Niedbale wodzi
Po obwałach gwiazd,
Po klifach majączącego Księżyca.
Bezceremonialny.
Ohydny!
Kryje kolejne rozpraszające
Bezkres granatów mgławice.
Cisza...
Nieme mlaskania.
Starczy, posiniały język
Stoczył się ku koniuszkom
Ust.
Dźwięk. Ale zgrzybiały.
Piosenka. Bursztynek.
Śpiewa.
On drży.
Macha do taktu palcem
Zabawia w dyrygenta.
Oblizuje.
Niszczy obraz.
Granaty. Fałsz.
Koncert ciszy.
Dźwięk. Mlaskania.
Mlaskania, dźwięk
I płacz.
...
I gwiazdy.
Komentarze (2)
Skojarzenie odnośnie tytułu bardzo czytelne... (Też uwielbiam Autora tego opowiadania)
Czas mija, błąka się wśród gwiazd, lekka schiza kosmosu...
Od tej strony, jak dla mnie, jest w porządku.
Od strony czysto technicznej - rozprasza brak logiki pomiędzy interpunkcją a stosowaniem dużych liter.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania