Niezwykła pogoda
Moje dzieło sztuki
rozerwane na strzępy,
płacze, powoli odchodzi wycierając podłogę z krwi mojego konającego serca.
Obudź się.
Wznieś się znów w biel błyskawic rozcinających materię.
Bądź srebrzystym posągiem w niezwykłej pogodzie.
Kochankiem odwiedzającym mnie co noc, przed którym tajemnicą jestem ja sama.
Wróć i zabierz mnie ze sobą.
Wznieśmy się ponad pył brudnych ulic, zbeszczeszczonych prostotą ich myśli i pragnień.
Przebijmy ich puste główy starzałą naszej kojącej poezji.
I lećmy, lećmy ku naszemu pragnieniu uczynienia z naszego życia dzieła sztuki.
Oni nigdy nie zrozumieją czym jesteś,
nie zrozumieją CZYM jestem ja.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania