Niezwykła przygoda w krainie Tolkiena Rozdział 11

Rozdział 11

W końcu rozmowa dobiegła końca. Byłam strasznie ciekawa, o czym to tak zawzięcie dyskutowali.

Tauriel podeszła do mnie. Jej nastrój chyba się nie poprawił. W ogóle na mnie nie patrzyła. Byłam przygotowana na najgorsze.

- Idziemy do namiotów - powiedziała tak stanowczo, iż straciłam ochotę na jakiekolwiek pytania.

Wolnym krokiem poszłam za nią. Nie miałam ochoty wracać, przecież chciałam się wszystkiego dowiedzieć. Odwróciłam się za siebie. Legolas jeszcze przez chwilę

rozmawiał z Thranduilem. Widać było, że także był poruszony i przejęty. Jednak mina króla oznaczała tylko jedno - tak ma być i koniec.

Następnie Legolas odwrócił się, chwycił wodze swojego konia i podążył za nami. Thranduil  jednak wycofał się i razem ze swoim wojskiem pojechał w przeciwnym kierunku. Co tu się u licha dzieje? - pomyślałam.

Leżałam już w namiocie. Przykryta kocami patrzyłam na niebo. Ciemne, groźne, jak i zarazem spokojne, czekające na wschód słońca. Gwiazdy świeciły dziś pięknie. Wstałam, chwyciłam mój łuk i kilka sztyletów. Ukryłam je w różnych miejscach, np. przy paskach od butów. Wyszłam na zewnątrz. Lekki wiatr smagał moje włosy, który swobodnie opadały na ramiona. Nasze namioty były rozbite na nierównej skarpie, więc od razu straciłam równowagę. Stęknęłam cicho i podniosłam się. Jednak ktoś zauważył moją obecność, bo z odległości kilku metrów, poruszyła się jakaś ciemna sylwetka. Nie wiedziałam kto to może być. Ciemny długi płaszcz i kaptur na głowie. Na pewno nie Tauriel. Ona nie wychodzi nocą z namiotu. Więc kto to może być? Może jakiś ork? Lecz orkowie są znacznie więksi. Za to gobliny trochę mniejsze. To musi być jakiś elf albo... Człowiek? Nie... Co miałby tu robić człowiek? A właściwie ja też przecież jestem człowiekiem... ale to trochę inna sprawa. Zbliżyłam się trochę. Postać była odwrócona tyłem, więc nie widziałam twarzy. Podeszłam jeszcze kilka kroków bliżej. Byłam już na wyciągnięcie ręki.

- Dlaczego mnie nachodzisz w środku nocy? - nagle spytał mi tak dobrze znajomy głos.

Postać nie odwróciła się.

- Nie nachodzę. Przychodzę tu dlatego, że nie potrafię spać. W nocy trenuję, a w dzień walczę. - odpowiedziałam.

Postać pokiwała głową.

- A wiesz dlaczego ja nie śpię? - błękitne oczy ukazały się spod kaptura.

Nie odpowiedziałam.

- Dlatego, żeby pilnować takich małych ciekawskich, którzy chodzą sobie nocą. - rzekł Legolas, bo to właśnie z nim rozmawiałam tamtej nocy.

- To może lepiej, żebym to ja przejęła teraz wartę? - spytałam z kwaśnym uśmiechem.

Legolas zmrużył oczy.

- Naprawdę pomyślałaś, że taki jest właśnie mój powód? Uwierzyłaś w to? - Legolas spojrzał na mnie i posłał mi szczery uśmiech. - Po prostu uwielbiam gwiazdy. Lubię na nie patrzeć i rozmawiać z nimi.

- Rozmawiać?

Legolas pokiwał głową. Widać było, że mówi prawdę. - Jak się nazywasz? - zapytał już poważniej.

- E.. Eva..Evanlyn - wyjąkałam.

- Nie jesteś elfką. Jesteś człowiekiem. Ale to nie jest chyba Twoje prawdziwe imię. Zgadza się?

Nie wiedziałam co powiedzieć. On umie czytać w myślach, czy co?

- Może porozmawiamy o tym kiedy indziej?

- Niech będzie. Mamy ważniejsze sprawy do omówienia. - rzekł.

Nastała cisza. W końcu odezwał się.

- Mój ojciec pojechał na wojnę. Nie pozwolił nam ze sobą jechać.

- Nam?

- Mi i Tauriel. Tauriel jest na niego wściekła. Chyba już wiesz, jak ona uwielbia walczyć. Nic tylko to.

Pokiwałam głową.

- Jest jeszcze jedna sprawa. - wziął głęboki oddech. - dlaczego wtedy to powiedziałaś?

- Nie rozumiem.

- Chodzi mi o tą wojowniczkę Tauriel. No i... o tytuły Wasza Wysokość. Poza tym chyba powinnaś kogoś przeprosić. Tauriel jest na Ciebie wściekła. - Spojrzał na mnie wyczekująco. Miał minę bardzo poważną. Widać było, że to dla niego ważne.

- Chyba masz rację, ale trochę... mnie naskoczyłeś z tym łukiem i chciałam ci trochę dokuczyć... No wiesz... - uśmiechnęłam się mimo woli.

- Aha, bardzo śmieszne - zrobił ponury wyraz twarzy.

Za to ja wybuchnęłam śmiechem.

Po kilku minutach uspokoiłam się.

- No nic. Muszę już iść. Zostało już mało czasu na trening. - powiedziałam.

- Mało czasu? Jeszcze dobre 4 godziny.

- Dla mnie to mało. - Mrugnęłam do niego i odeszłam.

 

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że tak długo nic nie pisałam! Naprawdę mam mało czasu. Ale odtąd powracam i możecie czytać. Może już niedługo napiszę rozdział 12. Czekajcie i piszcie komentarze!

Pozdrawiam Was!

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Vespera 07.01.2022
    Witam po przerwie i życzę wiele weny do dalszej pracy!
  • Tauriel 07.01.2022
    Dziękuję! Ja też śledzę Twoje rozdziały, dodaję gwiazdki. Życzę cierpliwości ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania