Niji no Sedai czyli ff Kuroko no Basket (1)
Sejiuro opuścił szkołę najszybciej jak tylko mógł. Jeśli chciał się nie spóźnić na spotkanie, które sam zorganizował, powinien się pośpieszyć. Już wchodząc do domu zaczął rozwiązywać krawat i rozpinać guziki koszuli. Gdy dotarł wreszcie do swojego pokoju odłożył swój szkolny mundurek na łóżko i wyjął z szafy ubrania. Najszybciej, jak tylko potrafił ubrał czarny T-shirt, granatowe rurki i czerwoną bluzę. Wziął tylko telefon, kilkaset jenów* i klucze, które wepchnął do kieszeni spodni. Zatrzymując się przy przystanku autobusowym wykrzywił usta w delikatny uśmiech. Miał jeszcze całe dwie minuty. Oparł się o rosnące obok drzewo i cicho westchnął. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to zdąży.
Do tej pory nie mógł zrozumieć, jakim cudem zapomniał o tym spotkaniu. Przecież przynajmniej raz na miesiąc się spotykali. Całą ósemką. On, Tetsuya, Daiki, Ryōta, Atsuchi, Shintarō, Satsuki i Arashi. Może to dlatego, że miał ostatnio dużo obowiązków ? A może przez mecz, który miał się odbyć w przyszłym tygodniu ?
Akashi wsiadł do autobusu i dał kierowcy wyliczone wcześniej pieniądze. Usiadł przy oknie i nawet na chwilę nie spuszczajac z oka godziny wyświetlanej przez jego komórkę, ze zdenerwowaniem przygryzał wargę. Przystanek, na którym miał wysiąść był oddalony od miejsca spotkania kilkaset metrów. Jedenk tak duży budynek można było zobaczyć już z daleka. Zanim jeszcze na owy przystanek dotarł zauważył górujący nad drzewami i innymi budowlami czarny dach i białe jak śnieg ściany. Zostało mu dziesięć minut.
- Pewnie wszyscy już są. - uśmiechnął się lekko. Gdy tylko pojazd się zatrzymał wyszedł z niego i ruszył przed siebie.
Już po kilku minutach stał przed dużymi, hebanowymi drzwiami. Delikatnie zapukał, a już po chwili został zaprowadzony do salonu. Zmrużył oczy i uniósł lekko jedną brew.
- Gdzie jest Daiki ? - usiadł na kanapie, pomiedzy Tetsuyą, a Atsuchim.
- Nie ma go jeszcze. O ile w ogóle będzie. - doskonale wiedział, że punktualność nie jest mocną stroną Daikiego. - Mam do niego zadzwonić ? - obrócił głowę nieco w lewo. Jeżeli Daiki odbierze od kogokolwiek telefon to będzie to właśnie Kuroko. Chłopak nie mówił dużo i, dlatego Aomine uważał go za najmniej irytującego.
- Tak, zadzwoń.
Niebieskowłosy nie zauważony przez nikogo wyszedł z pomieszczenia. Rozmowa nie trwała zbyt długo, bo już po kilku minutach wrócił do salonu z lekkim uśmiechem.
- Zaraz tu będzie. - oznajmił, zajmując swoje miejsce. Tetsuya może i wygladał niepozornie, ale tylko on potrafił zmusić Daikiego do czegokolwiek. Nikt nie wiedział, jak i nikt nie miał pojęcia, czemu Aomine nazywa go małym diabłem.
Stało się tak, jak chłopak powiedział. Już po kilku minutach rozległo się głośne pukanie do drzwi, a zaraz po nim do salonu wszedł Daiki. Jego oddech był nierównomierny, co wskazywało na dosyć długi bieg.
- Szybko przyszedłeś, Aomine-kun. - Tetsuya posłał przyjacielowi niewinny uśmiech.
- Nie pokazałeś im, prawda ?! - Daiki momentalnie pojawił się przed chłopakiem i wbił w niego pytające spojrzenie.
- Nie.
- Nie mam pojecia o co Wam chodzi, ale moglibyśmy już zaczynać ? - Akashi nawet nie zastanawiał się, czego nie pokazał im Kuroko. Gdy był już pewny, że wszyscy go słuchają kontynuował. - Jestem pewien, że o tym słyszeliście. - uśmiechnął się, patrząc na każdego z zebranych. - Chodzi mi o Międzynarodowe Mistrzostwa Koszykówki.
- Mam rozumieć, że chcesz, żebyśmy stworzyli drużynę. - Shintarō poprawił okulary, patrząc spod przymrużonych oczu na swojego byłego kapitana.
- Nie tylko. Chciałbym byśmy razem wygrali te mistrzostwa. - odparł ze stocikim spokojem. - Co o tym myślicie ?
- Zgadzam się. - zielonowłosy westchnął. Mimo wszystko cieszył się, że Sejiuro zaproponował coś takiego.
- Ja też. - Tetsuya lekko się uśmiechnął.
- Mistrzostwa muszą być nudne. - Atsuchi głośno westchnął. Najchętniej nigdzie by sie nie ruszał. Ale... - Niech Wam będzie. - ...postanowił się zgodzić.
- Super ! Pojedziemy na mistrzostwa ! Na pewno wygramy ! - Ryōta najwyraźniej nie mógł usiedzieć na miejscu, ponieważ zaczął biegać po pomieszczeniu wydając z siebie okrzyki radości i entuzjazmu.
- Mam nadzieję, że będzie tam ktoś silny. - Daiki wykrzywił usta w drapieżny uśmiech. Miał wielką ochote trafić na kogoś z kim bedzie mógł pograć, jak równy z równym. Chciałby też, by ten ktoś był mniej irytujący niż przyjaciel Tetsu, Kagami Taiga.
- A ty, Arashi ? - Akashi spojrzał na siedzącą na fotelu dziewczynę. Arashi była starszą siostrą Tetsui. Różnica wieku miedzy nią i jej bratem wynosiła całe piętnaście lat. Studiowała prawo i medycynę, a kilka lat temu założyła własną firmę. Mimo ogromu obowiązków, jakie czekały na nią każdego dnia zawsze miała czas również na koszykówkę, która stanowiła ważny element jej życia. - Zgadzasz się ?
- Oczywiście.
- Ja też. - Satsuki uśmiechnęła się. - Dawno niczego nie robiliśmy w takim składzie, prawda ?
- Czyli ustalone. To może teraz Daiki powiesz nam, czego Tetsuya nam nie pokazał ? - uprzejmie się uśmiechnął.
- Aomine-kun. - niebieskowłosy przeniósł wzrok z beżowej ściany na przyjaciela. - Nie zapomniałeś o czymś ?
- Nie. - odpowiedział po krótkim zastanowieniu.
- Na pewno ? - dopiero teraz Daiki zauważył, że Kuroko nie jest w zbyt dobrym nastroju. - Mam wrażenie, że jednak zapomniałeś.
- Ech. - wiedział, co najczęściej denerwowało jego przyjaciela. Brak odpowiedzialności, brak toletrancji, niechęć do Tetsui 2. Za nic nie mógł się domyślić o co chodzi tym razem. - Możesz mnie oświecić ?
- Pamiętasz może, że masz siostrę ?
- Oczywiście, że pamiętam ! Co to za pytanie, Tetsu ?
- A pamiętasz, że miałeś tą siostrę odebrać dzisiaj z lotniska ?
- Cholera !
- Dzwoniła do Ciebie dokładnie czterdzieści razy, wysłała czternaście wiadomości. Jest w moim pokoju. I mam wrażenie, że chce Cię zabić. - powiedział spokojnie.
- Zaraz wrócę. - wstał z kanapy i powoli wyszedł z salonu. - Chyba. - mruknął wspinając się po schodach.
- Masz może jakąś czekoladę ? Jestem głodny.
- Cześć, Asuki. - zamknął za sobą drzwi i usiadł na krześle, postawionym obok okna. Nie odpowiedziała, wiedział, że nie oznacza to niczego dobrego. Ostatni raz widział ją pięć lat temu. Wyglądała dokladnie tak, jak sobie zapamiętał. Miała duże, granatowe oczy i czarne włosy spięte w luźnego warkocza. Wydawało mu się, że w ogóle nie urosła. - Jak długo masz zamiar mnie ignorować ?
- Czemu po mnie nie przyszedłeś ? - spojrzała na brata, nie oczekiwała po nim wiele. Miał po prostu po nią przyjść. Przecież ma wolne, prawda ? Jest trzeci styczeń, więc nie miał żadnych zajęć. Dlaczego się nie pojawił ? - Jeżeli zawsze jesteś taki nieodpowiedzialny to nie mam zamiaru tutaj zostawać. Po prostu wrócę do domu. - zdawał sobie sprawę, co to dla niego oznacza. Asuki przyjechała tu, ponieważ ich ojciec chciał, by znalazła w przyszłości dobrą pracę. Był surowym mężczyzną, z którym Daiki nigdy się nie dogadywał. A stosunki Aomine z matką wcale nie były lepsze. Poza tym Asuki była ich oczkiem w głowie.
- Żartujesz sobie, prawda ?
- Nie. Pamiętasz, co mówił ojciec, prawda ? Nie mam zamiaru Cię słuchać. Wracam. A ty ze mną, Daiki.
- Nigdzie nie jadę ! Sama sobie wracaj do tej dziury ! - wstał z krzesła, ale prawie od razu ponownie na nim usiadł. Kiedy jeszcze była dzieckiem zawsze wykorzystywała to, że rodzice świata poza nią nie widzą. Dostwała to czego chciała.
- Nie krzycz na mnie, Daiki. Nic Ci to nie da. Przecież wiesz, że i tak ze mną pojedziesz. Nie masz wyboru.
- Chyba śnisz, Asuki. Zostaję w Tokio. - oznajmił. - Nie mam zamiaru kontynuować tej rozmowy.
Wyszedł z pokoju, ale już po kilku krokach zawrócił. Nie mógł być obojętny na hałas dobiegający z pokoju. Na ziemi tuż obok siedzącej Auki leżały odłamki szkła i skrawki zdjęć. Zdjęć, na którym był Daiki razem z Tetsuyą i resztą Pokolenia Cudów. Problem w tym, że to zdjęcie nie należało do Aomine. To była własność Kuroko. Wiedział, że mimo powagi, jaka zawsze malowała się na twarzy jego przyjaciela, był on niezwykle wrażliwy i uczuciowy. A zdjęcia, które zostały przed chwilą zniszczone były dla niego ważne.
- Coś ty najlepszego zrobiła ? - wysyczał, spogladając na nią.
- Co się stało ? - do pokoju weszła Arashi. Aomine cicho odetchnął z ulgą. Co niby miałby zrobić, gdyby był to Tetsuya ? - Daiki. - spojrzała z niepokojem na stłuczone szkło, a następnie na chłopaka. - Co tu się stało ?
- Wiesz już dlaczego nie cierpię dzieciaków.
- Nie jestem dzieckiem, Daiki. - Asuki wstała z łóżka, na którym do tej pory siedziała i uśmiechnęła się. - Jedziemy do domu, braciszku. Powinnieneś iść się spakować. - podeszła do brata i posłała mu niewinne spojrzenie. - Wyglada na to, że koniec z Waszą przyjaźnią, prawda ? W końcu nikt nie uwierzy, że to ja zepsułam to zdjęcie. Nie ma potrzeby kłamać.
- Arashi, Aomine-kun. Co tam się dzieje ? - słyszał zbliąające się kroki. Zaraz Tetsuya wejdzie do pokoju, zobaczy zniszczone zdjęcia i uwierzy niewinnemu wyrazowi twarzy Asuki.
- Nic takiego, zaraz do Was dołączymy. - Arashi zamknęła drzwi do pomieszczenia. - Mógłbyś odpowiedzieć na moje pytanie, Daiki ?
- Spytaj jej. - wskazał głową siostrę.
- O czym ty mówisz, Daiki ? Co ja Ci zrobiłam ?! Zawsze chciałam być, jak najleposzą siostrą ! Ale ty za dużo ode mnie wymagasz !
- Przestań kłamać. - Arashi zaczęła podchodzić do dziewczyny. Zatrzymała się zaledwie kilka kroków przed nią. - Twierdzisz, że Daiki zniszczył to zdjęcie ? - już po chwili usłyszała ciche potwierdzenie przerywane długimi napadami szlochu. - Znam go zbyt długi, by uwierzyć w coś takiego.
- To niczego nie zmienia. - otarła z policzków pozostałości łeż i pogardliwie się uśmiechnęła. - Kto Wam niby uwierzy ?
- Co ja mam teraz zrobić ? - Daiki prawie zawsze był pewien tego co robi. No właśnie. Prawie. Teraz nastała ta wyjątkowa sytuacja, gdy cała jego odwaga, narcyzowatość, ironiczność i pewność siebie wyparowała jak woda na pustyni.
- Może spróbuj mu to wytłumaczyć. - dziewczyna zdążyła już pozbyć się odłamków szkła i pozostałośći po pamiątkach Kuroko.
- Nie będzie chciał mnie słuchać. Te zdjęcia były dla niego ważne. - zauważył, siadając na fotelu i cicho wzdychając.
- Nie masz swoich ? Możemy je zamienić.
- Co możecie zamienić ? - w tej chwili Aomine modlił się do wszystkich znanych mu bogów - a znał ich całkiem dużo - by Tetsuya nic nie zauważył. Nie miał zielonego pojęcia, kiedy chłopak wszedł do pokoju, ale wiedział, że musi wymyślić coś wiarygodnego.
- Nic takiego. Chodźmy na dół.
- No dobrze. - Arashi nie tylko dała swojemu bratu wymijającą odpowieź, ale także stała w takim miejscu, by Tetsuya nie mógł zauważyć braku swoich pamiątek.
- Ruszaj się, Daiki.
Posłusznie wstał i wlepił swoje oczy w plecy przyjaciela. Nawet jeśli zamieni zdjęcia to będzie miał wyrzuty sumienia. Niby nic nie zrobił, ale podmiana zdjęć równa jest okłamywaniu Tetsu. Nie mógł zrobić czegoś takiego, musiał mu powiedzieć wszystko, co się wydarzyło dzisiaj w tym nieszczęsnym pokoju. Przecież Tetsuya wie o jego sytuacji rodzinnej. Może go zrozumie ? A może wręcz przeciwnie : uwierzy Asuki ? Daiki opowiadał mu o swojej siostrze, o ich współnym, niezbyt szczęśliwym dla niego dzieciństwie. Ale czy Tetsu mu uwierzył ? Nie był w stanie wyczytać tego z jego twarzy. Mimo wszystko musiał mu wszystko wyśpiewać, jak na spowiedzi. Tetsuya zawsze, ale to zawsze mu pomagał, wyciągał z tarapatów, pocieszał, poprawiał humor. Nigdy go nie okłamał, był ideałem przyjaciela. A Aomine pod żadnym pozorem nie chciał go zranić.
No i mamy pierwszy rozdział. Jej ! Mam nadzieję, że się spodoba. Wyszło, jak wyszło. W sumie na początku chciałam zrobić z Asuki taką miłą, samodzielną dziewczynę, ale zmieniłam zdanie. Nastepny rozdział powinnien pojawić się *sprawdza kalendarz* najwcześniej pod koniec marca.
Sayonara !
Komentarze (1)
Z racji iż kocham Kuroko no Basket i yaoi przeczytałam ten rozdział :3 Jednak kilka rzeczy mi się nie podoba -.-
Pośpiech Akashiego. Akashi jak wiadomo ma wysoką pozyję i klasę, więc nie wyobrażam sobie go spieszącego się. Jest on doskonałym strategiem, więc zapewne pamiętał o spotkaniu i moim zdaniem by się na nie nie spóźnił.
Aomine posłuchałby Kuroko i Akashiego. W końcu to Akashi poprosił go o spotkanie przed Winter Cup.
Nie wiem co ma wspólnego starsza siostra Kuroko, Arashi. Jeśli ma robić za trenerkę to warto o tym wspomnieć, bo wiadomo, że Satsuki była ich menadżerką..
Siostra Aomine Asuki nie pasuje mi z charakteru. Już lepiej by pasowała jako miła i samodzielna, niż wredna i ogółem zła.
Trochę głupia ta akcja ze zdjęciem. Jak dla mnie Tetsu by się aż tak nie wściekł, bo przecież może je wymienić. Takie wielkie halo o nic.
Ogółem jednak pomysł fajny ^^ Ponowne spotkanie Pokolenia Cudów i Międzynarodowe Mistrzostwa Koszykówki *.*
Chętnie przeczytam kolejny rozdział lecz popracuj nad fabułą ;) I zachowaniem bohaterów, bo jednak w przypadku Midorimy, Murasakiry i Kise to zachowałaś ^^
Weny na kolejne rozdziały ^^
Pozdrawiam :3
#Kimie
PS. Zapraszam na swojego bloga- opowiadania z KnB oraz inne ^^
my-little-world-of-fantasy.blogspot.com
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania