Nike z dzbankiem w ręku

W dniu dzisiejszym o godzinie 17 grupa terrorystów wspomagana przez ośrodek dywersyjny w Ługańsku opanowała kilka punktów miasta o małym znaczeniu strategicznym. Władze Wspólnoty dokładają wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom, mając na szczególnej uwadze dobro kobiet i dzieci. Biorących udział w rozruchach ostrzega się o grożących konsekwencjach, włącznie z karą pozbawienia obywatelstwa do końca życia.

 

Tak być może brzmiałby komunikat, gdyby powstanie wybuchło w obecnych czasach.

 

Wracałem z pracy srebrzysto-żółtym piętrusem. Szukając miejsca, rozhuśtanymi mostkami przechodziłem z wagonu do wagonu. W ostatnim stanąłem w korytarzu, między rzędami kołyszących się głów. Stąd przez okno mogłem oglądać uciekające tory, kawałek pomazanego graffiti muru, ale żeby zobaczyć więcej należało schodami przejść na górny pokład. Tam jednak było ciaśniej, bo większość ludzi woli stać wysoko, na świat patrzeć z góry. Cofnąłem się do drzwi usytuowanych nie za nisko, w sam raz na poziomie demokratycznie uśrednionym. Przez przyciemnianą szybę patrzyłem na przestrzeń za betonowym płotem. Niebo wyglądało jak tafla morskiej toni, pomarszczona lekkimi podmuchami wiatru. Miałem wrażenie, że lecąc na wznak unoszę się pod chmurami. To niespotykane zjawisko przyciągnęło uwagę siedzących obok. Zdumieni wpatrywali się w zadziwiającą kombinację barw i kształtów. Fenomenu tak osobliwego nie omieszkano odnotować w wieczornych wiadomościach. Pani Chmurka mówiła coś o porwanych morską bryzą obłokach, o strzępach znikającego słońca, kropkujących te baranki w różnokolorową kołdrę. Z tej mnogości kolorów powstanie wiatr przynoszący cieplejszą pogodę. Przełączyłem na kanał ABC. Nadawali film o kłusownikach w Zimbabwe. Ostrzegano o scenach zawierających bestialstwo. Przeglądałem co leci na innych programach. Sztuka wbijania gwoździ, tańce po kuchni z rondlem w ręku. Zatrzymałem się na Kawalerze. Wyobrażałem sobie, że jestem tym szczęśliwym facetem, mogącym się rozkoszować towarzystwem czterech pięknych kobiet, dopóki nie wybierze najpiękniejszej. Niemożliwa decyzja. Wpatrywałem się w twarze zaniepokojonych kandydatek, szukając w nich czegoś równie wyjątkowego, niepowtarzalnego, jak tamten zachód słońca. Radosnych oczu, gorących ust, miękkich włosów, do których mógłbym przytulić policzek. Zamiast tego ujrzałem twarz dziewczyny ze zdjęcia. Biało czarnego, małej rozdzielczości. Godzinę temu oglądałem je w pociągu. Mogła mieć najwyżej dwadzieścia lat. Piękna jak wybranki Kawalera, ale w zupełnie inny sposób. Siedziała na półce skleconej z kawałka blachy, wciśniętej w resztki betonowego fundamentu. Lewą ręką dotykała warkocza opadającego jej na pierś. Wodą z dzbanka polewała stopę w metalowym cebrzyku. Postawna, wyprostowana, w morzu gruzów wyglądała jak zwycięska Nike. Jej oczy wyrażały wolę życia, na przekór czasom w jakich przyszło jej żyć. Może tego dnia już nie zaatakują, będzie mogła zmyć pył pokrywający jej ciało, uczesać się, pomalować usta, być znowu kobietą. Zrobiło mi się żal, że nie zaproszono jej do rezydencji Kawalera na przyjęcie. Umyłbym jej stopy, podarował sukienkę, specjalnie dla niej uszytą w uznanym domu mody, zadbał o odważny makijaż, żeby przeglądając się w lustrze rzuciła mi uśmiech z odrobiną zawstydzenia, bo jakże tu uwierzyć, że ta prześliczna dziewczyna w odbiciu, to właśnie ona. Wręczyłbym jej białą różę, rywalki odprawił z kwitkiem, na inną nie spojrzał do końca życia. Metal i kamień. Rankiem zaświszczą kule. Czy przeżyje jeszcze jeden dzień? Nikt już nie wierzy w zwycięstwo. Lecz myśl o kapitulacji jest jeszcze straszniejsza. Koniec blisko, czuć go w gorzkim dymie płonącego miasta. Niechybnie dopadną ją oprawcy Dirlewangera, alejami popędzą na plac Adolfa Hitlera. Rozebraną do naga zaciągną na szubienicę i powieszą przy akompaniamencie dzikich wrzasków Hitlerjugend. Nim śmierć uwolni ten kwiat od hańby i męki, pozbawią ją ostatnich cech człowieczeństwa. Czy patrząc na jej ciało kołyszące się bezwiednie, nikt nie pomyśli o swojej matce? Wybaczyć owszem, zapomnieć nigdy! W moim biurze pracuje kilka Niemek i jakoś straciłem ochotę na gadanie z nimi. Przebaczyć też niełatwo.

 

Tym uporczywiej myślałem o dziewczynie z fotografii. Dzieliło nas piętnaście tysięcy kilometrów, kilkadziesiąt lat historii. Czy przeżyła wojnę? Znowu patrzyłem na jej zdjęcie, w migawce odległych zdarzeń szukałem odpowiedzi. Następnego dnia po pracy, zamiast wracać prosto do domu, pojechałem na drugą stronę zatoki. Usiadłem na ławce niedaleko mostu łączącego obydwie części miasta. Kiedy ten most zbudowano, chodziła do pierwszej klasy, świat poznawała z prostych zdań i obrazków. Wpatrywałem się w potężny łuk, misterne, pokryte niezliczoną ilością nitów kratownice, masywne pylony, jakby w ich wnętrzu zastygł czas. Może to ja powinienem się urodzić zamiast niej? W oddali, na przeciwległym brzegu, na tle ciemniejącego nieba łamaną linią rysował się kontur kolumnady wieżowców. Dołem, po okrężnym molo chodzili ludzie szukający okazji na niezapomniany wieczór. Miejsc wiele, każde lepsze od poprzedniego, dlatego ruch okrężny nigdy tam nie ustawał. Światła tysięcy apartamentów tańczyły na wodzie, biegły ku mnie po gładkiej tafli morza barwną wstęgą. Widok jedyny w swoim rodzaju, w sercu nie wzbudzał większych emocji, tak jak najpiękniejsza kobieta, zbyt obca aby ją pokochać. Moja kobieta była daleko stąd. Otoczona warowniami, arsenałami, cytadelami. Piękna nie architekturą, ale historią. Niszczona potopem, pożarem, odradzała się ze zgliszczy, za każdym razem coraz piękniejsza. Powstaniu nie można było zapobiec. Co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. Zastanawiałem się, czy miało sens. Czy istnieje jedna rzecz pod słońcem warta tylu ludzkich istnień, dorobku narodowego gromadzonego na przestrzeni wielu pokoleń, a utraconego nagle i bezpowrotnie. Gdyby można było zawrócić czas, czy znalazłby się ktoś na tyle szalony, żeby powtórzyć ten koszmar? Podczas żadnej z krótkich wizyt, do muzeum nie miałem ochoty zaglądać. Obawiałem się, że zapomniano umieścić tam przestrogę następującej treści: „Powstanie nie przybliżyło momentu wyzwolenia o jeden miesiąc, dzień, choćby godzinę”. Matka wszystkich klęsk. A my, Polacy, wielbimy katastrofy dziejowe. Wygrywamy bitwy, zaprzepaszczamy szansę zbudowania niezawisłego państwa. Armaty grunt, a my hajda na konia, szabelka w dłoń! Jazda wygoli, a nie, to rozniosą jazdę. Po co trwonić czas na mozolny plan, skoro wystarczy improwizacja. Lubimy być bici, bo wtedy o wyrządzone krzywdy możemy oskarżać cały świat, liczyć na pomoc, która nigdy nie nadejdzie, modlić się o cud, z założonymi rękami czekać na Armagedon. Kampania wrześniowa — zdrada i nóż w plecy. Narvik — pomyłka. Bitwa o Anglię, o tak, byliśmy dobrzy, najwięcej strąceń na gorszych samolotach, tyle że wielka parada w Londynie odbyła się bez nas, a naszych pilotów chciano odesłać do zniewolonego kraju, wydać ich na pastwę prześladowców. Tobruk — daleko gdzieś nad morzem zażarta obrona łachy piachu, w dodatku cudzego, ponieważ Polak o nic nie walczy z takim męstwem, jak o czyjąś wolność. Monte Cassino — tysiąc malowanych dzieci śmierć ululała w trzy dni, odmawiając glorii zwycięstwa, bo Niemcy porzucili ruiny klasztoru zanim ułani zdążyli zatknąć chorągiew na szczycie wzgórza. Symbole są ważniejsze niż niewygodna prawda, patrząc na nie można opłakiwać nadaremne ofiary, rozpamiętywać tragedie, których dałoby się uniknąć, utyskiwać nad losem okropnym. Nie udało się stworzyć tożsamości narodowej, za to cmentarze rozsiane po całym świecie. O tych kilku sukcesach śpiewać nie będziemy, bo nas to nie wzrusza, nie zapada w serce tak głęboko, co tradycyjna pieśń żałosna. Im dłużej rozmyślałem, tym trudniej było się doszukać czegoś pozytywnego. Prawda musi być prosta. Jeżeli przeżyła, powstanie miało sens. Jeśli przez krótką chwilę mogła uciec od potworności tamtych dni, po wszystkim czego doświadczyła oddać się miłości, cokolwiek się wydarzyło, warte było jej życia. A jeśli nie?

 

Ostatni raz spojrzałem w stronę centrum miasta. Ciemność na zachodzie rozświetlała czerwona łuna. Taki widok ujrzeli stojący na prawym brzegu rzeki. Powstańcom nie udało się utrzymać drugiej strony, ani żadnego z mostów. Dogorywali w odizolowanych punktach, zdezorientowani, oderwani od rzeczywistości. Był to ostateczny akt rozpaczy zrywu mającego przynieść wolność, a który pogrążył miasto i jego mieszkańców w nieszczęściu niewyobrażalnych proporcji. Ten dzień nigdy już się nie powtórzy, tak samo następny. Odejdzie w zapomnienie, a przecież powinien przynieść coś wyjątkowego, można było przeżywać go pełniej, nie pomyśleć, że jest szary, nudny. Czy tym jednym dniem mógłbym się cieszyć dla niej? Przypomniałem sobie dzbanek, który trzymała w ręku. Metalowy, naprędce zrobiony z kawałka blachy, z wyszczerbionym dziobem. Symbolizował marność tego co materialne. Dla kontrastu, uśmiech na jej twarzy miał w sobie coś nieprzemijającego. Podarunek dla przyszłych generacji, również dla mnie. To dziewczynie z popiołów zawdzięczam kim jestem.

 

*****

Link do zdjęcia: https://ibb.co/qDGRngg

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Patriota 01.08.2021
    Przeczytałem, trochę to przeintelektualizowane, jak dla mnie. Taki głupi zarzut, za pięknie napisane, aż onieśmiela, żeby komentować. Ale ogólnie ok, aczkolwiek z treścią, szczególnie przemyśleniami się nie zgadzam, nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego.
    Pozdrawiam.
  • Narrator 02.08.2021
    Patriota
    Ten temat zawsze będzie nas dzielił i budził kontrowersje, tym bardziej doceniam Twój pozytywny komentarz.
  • Szpilka 02.08.2021
    Cikawe porównanie do współczesnych dziewcząt z dziewczyną z Powstania Warszawskiego, przez to opowiadana historia nabiera niesztampowego wymiaru.

    Czy powstanie było potrzebne? Pamiętam wypowiedź uczestnika, który stwierdził, że ludność nie była już w stanie dłużej znosić hitlerowskiego terroru.

    Piątak ?
  • Szpilka 02.08.2021
    *ciekawe
  • Narrator 02.08.2021
    Szpilka
    Właśnie o to mi chodziło. Porównanie do współczesności pomaga zrozumieć przeszłość oraz ludzi, którzy żyli przed nami. Historia się powtarza, nie ma nic nowego pod słońcem, wszystko było już kiedyś i tak dalej w stylu kaznodziei.

    Dziękuję za cierpliwość i piątaka :)
  • Pasja 02.08.2021
    Dziewczyna z fotografii i dzbanek... Symbolizował marność tego co materialne... obok uśmiech na jej twarzy? Kontrastował z tamtym miejscem. Czarno - biała kartka nie odzwierciedlała kolorów, a jednak wyzwoliła myśl... będzie mogła zmyć pył pokrywający jej ciało, uczesać się, pomalować usta, być znowu kobietą... czy przeżyła?
    ... Wybaczyć owszem, zapomnieć nigdy!... dlatego kontrowersje na temat celebrowania rocznicy nigdy nie zakończą naszej wojenki.

    Kiedy do generała Okulickiego przychodzili oficerowie z raportami, że na jeden oddział przypada kilka karabinów, para pistoletów i skrzynka amunicji - odpowiedział, "że ludzi należy uzbroić w metalowe pręty i łomy, a tych, którzy przy użyciu takiej broni nie potrafią zdobyć uzbrojenia pod sąd".
    Dla kontrastu inny cytat z tamtej epoki, jednego z najwybitniejszego z generałów - George Patton
    "Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci skurwiele umierali za swoją"

    Pozdrawiam
  • Narrator 02.08.2021
    pasja
    Dziękuję za przeczytanie oraz jak zawsze bardzo ciekawy komentarz.
    Tutaj jest link do zdjęcia tej dziewczyny: https://ibb.co/qDGRngg
  • Garść 03.08.2021
    Znakomite. Prolog bardzo zatrzymał, a i mówi wiele o stosunku narratora do Powstania, ocenie podejścia ówczesnych polityków do heroicznej walki, jednocześnie chyba najkrwawszej dla ludności cywilnej. Weźmy chociażby rzeź Woli, tysiące zwłok na ulicach po systematycznej rozwałce w mieszkaniach. Dom po domu. Terroryzm, który wciągnął w kanały i mogiły ponad 200 tys. warszawiaków.
    Zamiast przed jego wybuchem "dogadać się" ze Stalinem, Mikołajczyk podejmuje próbę kilka dni po godzinie W.
    Politycy zasrańcy to nasza tragedia.

    Nike z dzbankiem w ruinach... pięknie oddałeś hołd, Narratorze. I nadzieję, że może żyje. Ona, mimo wszystko Zwycięska. Pamiętana w odległym kraju. Szacunek.
    Nota oczywiście najwyższa, za obraz, emocje i refleksje.
  • Narrator 03.08.2021
    Garść
    Chłopcy bawią się w wojsko, z kija strzelają jak z karabinu, ale gdy dorosną inaczej patrzą na życie. Lepszy żywy tchórz, aniżeli martwy bohater. Zginąć oznacza przegrać (a dokładnie być wyeliminowanym z dalszej gry), najgorsze życie, choćby i w niewoli, to jednak zwycięstwo. To chciałem pokazać i po Twoim komentarzu sądzę, że choć w pewnym stopniu mi się udało.

    Dziękuję za czas włożony w przeczytanie oraz podzielenie się interesującymi wnioskami.
  • Garść 05.08.2021
    "Polska Niobe

    Symbolem zbrodni, nawet w czasach gdy Rzeź Woli była niemal przemilczana, stała się Wanda Lurie, nazywana Polską Niobe. W trakcie pacyfikacji Powstania Warszawskiego, będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, przeżyła egzekucję i rozstrzelanie trójki swoich dzieci. Kolumna uchodźców, w której znalazła się Wanda Lurie, została skierowana na ul. Wolską, pod numer 55, do fabryki "Ursus", z której słychać było salwy.

    - W grupie, w której byłam, było wiele dzieci po 10–12 lat, często bez rodziców. […] Błagałam otaczających nas Niemców, by ratowali dzieci i mnie. Któryś z nich zapytał, czy mogę się wykupić. Dałam mu trzy złote pierścionki. Wziął je, lecz kierujący egzekucją oficer kazał mnie dołączyć do grupy idącej na rozstrzelanie. Zaczęłam go błagać o życie dzieci, mówiłam o honorze oficera. Odepchnął mnie tak, że się przewróciłam. Widział, że jestem w ostatnim miesiącu ciąży. Potem uderzył i pchnął mojego starszego synka, wołając: prędzej, prędzej, ty polski bandyto! Podeszłam w ostatniej czwórce wraz z trojgiem dzieci do miejsca egzekucji […]. Dzieci szły, płacząc. Starszy widząc zamordowanych, krzyczał, że nas zabiją. W pewnym momencie oprawca stojący za nami strzelił starszemu synkowi w tył głowy, następne strzały ugodziły młodsze dzieci. Potem strzelano do mnie. Przewróciłam się na lewy bok – zeznawała Wanda Lurie w 1946 r. przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich.
    Kula trafiła ją w kark, przeszła przez dolną część czaszki i wyszła przez prawy policzek, wybijając kilka zębów. Podczas dobijania otrzymała trzy postrzały – w obie nogi. Ciężarną Wandę Lurie przywaliła sterta trupów. Pod wieczór żołnierz niemiecki szukając kosztowności, stanął na jej ciele, uszkadzając lewą kostkę i krusząc obojczyk. Po wielu godzinach dzięki pomocy innych ocalonych dotarła do kościoła św. Wojciecha, a następnie do obozu w Pruszkowie i szpitala w Leśnej Podkowie. 20 sierpnia urodziła syna. W 1945 r. liczbę ofiar tej egzekucji oszacowano na 8 tys. Na miejscu znaleziono ponad tonę spalonych szczątków".

    W setkach bestialskich egzekucji zginęło prawdopodobnie ok. 60 tysięcy mieszkańców Woli w ciągu 5 dni (2-7 VIII 1944).
    Cisza.
    Cześć ICH Pamięci!
  • Narrator 05.08.2021
    Garść Mimo tych potwornych zbrodni, dowodzący wojskami niemieckimi SS-Obergruppenführer von dem Bach nie był oskarżony w procesie norymberskim, ale sam oskarżał swoich kolegów po fachu. Z tego powodu Amerykanie odmówili wydania go polskim władzom. Do końca życia wierzył w niewinność swojego wodza, Hitlera.
  • Garść 07.08.2021
    Narrator, miała podła wesz niejako status świadka koronnego. A Amerykańce? Przyhołubili uczonych nazistów, zdeklarowanych członków NSDAP w ramach operacji "paperclip" i zapewnili komfortowe warunki w USA. Nawet im nie przeszkadzało, że ich goście w knajpach po pijaku odśpiewywali nazistowski hymn.
    Einstein protestował, ale w polityce nie ma kierowania się wartościami.
    Wojnę trzeba prowadzić taktycznie, honor w tym przeszkadza.
    Taktycznie i honorowo walczyli Spartanie pod Termopilami.
    Nasi Powstańcy tylko honorowo, a podejmujący decyzję o wybuchu tego zrywu? Jaki honor w zderzeniu z tysiącami polskich dzieci rozstrzeliwanych, palonych na Woli? To nawet nie lekkomyślność, to zbrodnia.
  • Narrator 08.08.2021
    Garść Niestety do błędów trudno się przyznać, bo wymaga to odwagi, pokory oraz obiektywnej oceny własnych czynów.

    Dziękuję za krytyczne rozwinięcie tego tematu.
  • Bajkopisarz 07.08.2021
    Bardzo mocne zestawienie współczesnych nam dziewcząt zabiegających o względy Kawalera z dziewczyną, która zabiega o to, by przez chwilę nie być zakurzoną. To zestawienie robi wielkie wrażenie i uświadamia w jak dobrych czasach przychodzi nam żyć. Nie ma bomb, wybuchów, strzałów, egzekucji i walki. Można się skupić na pierdołach, jak ta: która z czterech lalek jest najmniej albo najbardziej lalkowata. Chociaż to głupie, płytkie i kompletnie nieistotne, to jednak jest pewnym symbolem zwycięstwa polegającego na zaprzestaniu krwawych rzezi, przynajmniej w kawałku cywilizacji. Czyli dokładnie tak jak piszesz – lepsze życie w niewoli koncernów, masonów i reptilian rzekomo władających dziś Ziemią, niż śmierć w gruzach, choćby za najlepszą sprawę. Bo – jak twierdzą przecież obrońcy życia – życie jest lepsze od śmierci.
  • Patriota 07.08.2021
    Sorry, ale popełniłeś w swoim komentarzu podstawowy błąd aksjologiczny. Oczywiście masz chyba na myśli obrońców życia niewinnych dzieci. To po pierwsze. Chrześcijanie nigdy nie byli przeciwni karze śmierci jako takiej, na przykład dla morderców. Ale Twój błąd Bajkopisarzu, przecież nie na darmo przyjąłeś sobie taki właśnie nick, polega na tym, że przypisujesz obrońcom życia poglądy, których nie wyznają. Otóż każdy jako taki zsocjalizowany człowiek żyjący w świecie kultury chrześcijańskiej i powstałego na jej bazie humanizmu, że istnieją sprawy i wartości, które są znacznie cenniejsze od życia, za które bez żalu, a nawet z przyjemnością można oddać życie, niż żyć w pohańbieniu. To tyle w temacie, przepraszam za wtrącanie.
  • Narrator 07.08.2021
    Bajkopisarz Czytasz w mojej głowie, albo myślimy podobnie. Szkoda, że obracamy się w wirtualnym świecie, bo z chęcią zaprosiłbym Cię na kawę, piwo, czym tylko lubisz się truć Po takim komentarzu to dopiero nabrałem ochoty na prawdziwą rozmowę z Tobą. Cóż, Ziemia to mała planeta, może kiedyś nadarzy się okazja :)

    Dziękuję za przeczytanie oraz pokrzepiający komentarz.
  • Bajkopisarz 07.08.2021
    Narrator - czytanie w myślach nie jest moją specjalnością, więc raczej myślimy podobnie. Na piwo bardzo chętnie - już mnie namówiłeś ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania