Niosący światło- Rozdział 2
To niemożliwe. Niemożliwe! To MUSI być sen! Przecież patrzę na anioła! A nie powinnam. Nie mogę. Nikt nie może. One NIE istnieją! Zaczęłam wpadać w panikę. Uzasadnioną. Ale co robić? Mam TO tak zostawic?
Alice, myśl. Wyglądał kiepsko. Tak na marginesie, to facet. Przystojny, fakt, ale to nie człowiek. Właśnie! Co anioł robi w krzakach?! One nie powinny latać gdzieś tam... na górze? Wymierzyłam sobie mentalnego kopniaka. One nie istnieją. Mam przewidzenia. Teraz wrócę do domu i zapomnę o całym zdarzeniu.
A on umrze.
Cholera, wyglądał naprawdę źle. Mogłabym zawołać pomoc, ale... nie wiem, jak ludzie zareagują na jego widok. Biało-złote skrzydła wyrastające z ciała człowieka to dość rzadki widok. Więc sprowadzenie pomocy odpada. Zostałam ja. Ale co mogę zrobić?! Jest porządnie poraniony. I wygląda na to, że to co wcześniej brałam za płynne złoto jest jego krwią. Było jej mnóstwo, a to chyba źle. Anioły mogą się wykrwawic? Oby nie...
Czas.
No tak. Mam mu pomóc. Zabrać go do domu? Nie jest daleko, ale jak wytłumaczę to mamie? Wzdrygnęłam się na samą myśl. Lepiej jeśli jej tego nie wytłumaczę. Ukryje go, postaram się opatrzyć i zobaczę czy dojdzie do siebie
Zaśmiałam się w duchu. Planuję ukrywanie w pokoju istoty boskiej, jakby to było coś zupełnie normalnego. Najwyższa pora na leczenie.
Najpierw jednak trzeba go przenieść. A to może nie być łatwe, zważywszy na jego posture . Był wyższy, umięśniony, a do tego miał skrzydła, które na pewno były ciężkie. W co ja się wpakowałam?
Czas.
No tak. Trzeba go dowlec do domu. Dowlec to dobre słowo. A trzymając go, czułam, że może być ciężko. Bardzo ciężko.
Przez cienką bluzkę docierał do mnie chłód jego ciała. Niedobrze. Nieprzytomny, wyziębiony i krwawiący anioł A to wszystko przez głupie jabłko!
*****
Postać odziana w czarny bojowy strój niespokojnie krążyła po pomieszczeniu. Okrywająca ją peleryna ciągnęła się z tyłu niczym mgła. Każdy ruch obserwowany był przez szmaragdowe, zaniepokojone spojrzenie. Jego właściciel wydawał sie czekać na reakcję osoby obok. Bał się.
Mężczyzna ubrany w pelerynę gwałtownie przystanął, na co zielonooki wstrzymał oddech. Czekał.
- Są do niczego! - nagły wybuch sprawił, że kaptur opadł, ukazując czarne, przepełnione gniewem oczy - zgubili go!
- Panie... - z ust zielonookiego wydobył się słaby jęk, zagłuszony przez wrzask czarnookiego - Milcz! Zostaw mnie samego. I powiedz im, że jutro ich wezwę. Dziś nie mam ochoty patrzeć na ich obrzydliwe twarze.
Machnięciem ręki nakazał mu wyjść. Odwrócony przodem do okna, nie widział juz zgarbionej sylwetki Samuela, wychodzącego z pomieszczenia.
Komentarze (4)
"Właśnie !" - bez spacji
"Mam przewidzenia" - przywidzenia*
"mogą się wykrwawic" - wykrwawić*
"Ukryje go, postaram się opatrzyć i zobaczę czy dojdzie do siebie" - Ukryję* + przecinek po "zobaczę"
"na jego posture ." - bez spacji + posturę*
" Był wyższy" - rozumiem, że chodziło ci o to, że nie należał do małych, ale przez stopniowanie chcemy coś do czegoś porównać. Dałabym po prostu "wysoki"
"były cholernie ciężkie" - to samo, co rozdział wcześniej. To "cholernie" bym sobie podarowała ;)
"aniol" - anioł*
"czarny bojowy strój niespokojnie" - przecinek po "strój"
Spacje po przecinkach i przed nimi, jak w poprzednim rozdziale ;)
"oczy- zgubili go!" - Zgubili*
"mnie samego ." - bez spacji
Tekst ciekawy, chociaż nie przepadam za anielskimi historiami. Z tego co pamiętam były jedynie dwie książki o tej tematyce, które mi się podobały, więc mając mnie jako swojego czytelnika będziesz musiała się natrudzić, żeby zaspokoić oczekiwania ;D Błędy to głównie brak jakiś ogonków, więc tym razem zostawiam 4,5 czyli w zaokrągleniu 5 ;)
Czuje, że będzie ciężko, jednak mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się zaspokoić twoje oczekiwania :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania