Niosący światło - Rozdział 6
- Pyszne były!
Po zjedzeniu trzech wspaniałych naleśników, wreszcie mogłam iść stawić czoła temu dziwolągowi.
Niby mogę już nie wrócić, ale... naleśniki dodają odwagi!
*****
Potężna, groźnie wyglądająca postać, w porywie wściekłości poderwała się ze zdobionego fotela.
- Porwanie?! Kto ośmielił się go tknąć?!
Osoby znajdujące się w pomieszczeniu skuliły się w obawie przed karą, która zapewne ich nie ominie. Wiedzieli, że ich Pan nie odpuści temu, kto zrobi krzywdę Nathanielowi. Także oni zostaną uznani za winnych.
- Wybacz... nie spodziewaliśmy się tego...
- Milcz!
Rozkaz wydany przez władcę zamknął usta wszystkim obecnym. Po chwili ciszy, wypełnionej niepewnością ponownie rozległ się donośny, odrobinę spokojniejszy głos:
- Czy ktoś wie lub domyśla się, kto to zrobił?
W górę uniosla się tylko jedna dłoń. Jednak to mu wystarczyło. Już wiedział.
*****
Że też poważne wątpliwości musiały dopaść mnie tuż przed drzwiami. Cudowna naleśnikowa mocy, gdzie jesteś?!
Potężny huk, dobiegający z wnętrza pokoju przerwał moje rozmyślania. Po nim rozległ się przerażony pisk, a następnie drzwi, do tej pory zamknięte, z impetem uderzyły mnie w twarz. Muszę przyznać, że silny to on był, a upadek na ziemię do przyjemnych nie należał.
- Istoto ludzka? - Nie widziałam jego twarzy z powodu chwilowego zamroczenia, ale sądząc po głosie, wydawał się być przejęty. No cóż, właśnie zabiłeś człowieka. Wypadałoby się trochę pomartwić.
Zanim wszystkie plamki latające mi przed oczami zniknęły, udało mi się trochę pojęczeć, żeby wiedział, że jeszcze żyje. Kto wie, jakie pomysły mogą zrodzić się w tej białej, anielskiej główce. Lepiej nie ryzykować.
- Daj mi chwilę... - Dość długą "chwilę" zajęło mi podniesienie się i stanięcie z nim twarzą w twarz.
- Wypuść mnie stąd. To rozkaz. - wypowiedziane zostało to tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nawet oczy nie zmieniły swojego wyrazu. W dalszym ciągu były zimne.
Mnie jednak ciekawiło coś innego...
- Co to był za huk?
Twarz Anioła, do tej pory biała, stała się złocista. Czyżby odmiana rumieńca?! To co on musiał zrobić, skoro zwykłe pytanie go zawstydziło?
- Too... boo... i wtedy... eee... - Jąka się? Coraz lepiej.
Postanowiłam nie czekać aż łaskawie złoży jakiekolwiek zdanie i jednym silnym szarpnięciem otworzyłam drzwi do końca.
Boże, za jakie grzechy?!
Komentarze (4)
"Po chwili ciszy, wypełnionej niepewnością" - ten przecinek wędruje na koniec ;)
"uniosla" - uniosła*
"Potężny huk, dobiegający z wnętrza pokoju przerwał moje rozmyślania." - bez przecinka
'Muszę przyznać, że silny to on był" - domyślam się, że chodzi o anioła, ale jednak wspominając o nim pierwszy raz w tej części napisałabym, że to rzeczywiście on
"że jeszcze żyje" - żyję*
"Kto wie, jakie pomysły mogą zrodzić się w tej białej, anielskiej główce." - znak zapytania
"To rozkaz. - wypowiedziane zostało" - tu bez kropki
Cóż, ta część niestety podobała mi się mniej. Błędy, te które były do tej pory, są zniwelowane i bardzo Ci z tego powodu gratuluję :) Fajnie, że piszesz humorystycznie, ale jednak co za dużo, to nie zdrowo - brakuje mi jakichś dłuższych opisów, bardziej zajmującej akcji i ogólnie dłuższych części. Sam tekst zły nie jest, żebyś nie zrozumiała mnie źle. Tym razem ode mnie 3,5 czyli 4. Trzymam kciuki za następną ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania