Niższe ja
Tracąc opokę wraz z gróntem pod nogami.
Gdy dokąd nie masz już skierować dłoni.
I wszystek znaczeń wiruje w głowie.
Ten ci człowiek !
Ten choruje jak koń !
I niestety niezadbał o woń.
Z tłokiem autobusowej drzemki,
gdy chcąc niechcąc powieki ciężarem.
Po wieki zmęczenia,
gdzie już dawno na sny czasu nie ma.
Gdzie budzi się niższe ja,
w świecie wyrzszych jaźni.
Rosną zaszczyty ,
na kurtuazji szczytach.
Widok potępienia,
w dał słany siłą pieniądza.
Po możliwości horyzont,
codziennie kasowanych biletów.
W podrurzy do fabryk żeczywistosci,
to tam gdzie pracuje tatuś.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania