No a gdyby tak zostać Syreną

Zaskakujące jak mało pozytywnych rzeczy mogę powiedzieć o tobie. W zasadzie każda próba wyłuskania chociaż jednego słowa, graniczy z cudem a ja nie mam nawet ochoty tej granicy przekraczać. Żaden gest ani uśmiech nie rozjaśnia twojej twarzy na tyle, by móc przyczepić do niej choć okruch czegoś istotnego. Nic, kompletna głusza.

Zaskakujące jak moje słowa, które są niczym więcej niż tylko paroma słowami, przykuwają twoją uwagę. Pewnie tętno ci przyspieszyło a w głowie narodził się bunt.

I nawet kiedy teraz powiem coś zupełnie odwrotnego, ty mi nie uwierzysz. Pierwsze zdanie zostanie w tobie na zawsze. Wdrukowało się, choć wcale nie było o tobie. Tak jak nie o tobie jest nienawiść i cierpienie. Nie o tobie złość i rozczarowanie. Nie o tobie zbyt małe marzenia, by w ogóle był sens je marzyć. Wszystkie te przykre rzeczy nad którymi płaczesz podczas samotnych nocy – nigdy o tobie nie były.

Ale ty mi już nie uwierzysz. Wystarczyło coś tak absurdalnego. Jakieś nic nie znaczące słowa, nawet nie powiedziane, ale napisane. Tylko tyle, by cudowność twojej istoty skurczyła się do rozmiarów trzęsącego się przedszkolaka. Absurd, miliardy absurdów – nikt nas nie nauczył żyć marzeniami wmawiając nam, że latające smoki są większym absurdem niż wykonywanie przez długie lata tej samej nudnej pracy. Nikt nas nie nauczył, że większym absurdem jest zmuszanie dorosłej osoby by pokornie znosiła szykany od samozwańczego przywódcy czy innego księgowego niż tańczenie na bosaka w deszczu.

Podzielono świat na dobry i zły, dorosły i szczeniacki. I mało kto dostrzega, że ci dorośli wcale tacy dorośli nie byli kiedy stawiali mury między sobą, nie zauważając nawet, że sami, w ten sposób zamknęli sobie drogę wyjścia z labiryntu.

Zaskakujące jak moje słowa z łatwością się sączą. Tak jedno po drugim. Zapisuję setki stronic, wszystkie najlepsze pozostają w głowie. Mogę pisać o tobie co chcę. Jaki to absurd bo przecież to co piszę to ty, w mojej głowie.

Temat wypłynął sam. Latarnia morska, gniazdo bocianie na jakiejś wsi we wschodniej Polsce, dźwięk kruszących się lodowców. Wieczorem chmury były różowe. Nastawiony budzik na piątą rano.

Absurd jako fundament, zaprawa murarska i inne narzędzia trzymające świat w kupie.

Zaskakujące jak mało pozytywnych rzeczy mogę powiedzieć, kiedy aż się duszę z potrzeby bycia rozumianą przez innych.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania