Noc nie chodzi sama spać

Postać: Młoda zielarka

Wydarzenie: Noc tysiąca wilków

 

Przywódca watahy podniósł łeb i długo wsłuchiwał się w ciszę zalegająca w lesie niby mgła. Mało było rzeczy których się bał, ale teraz musiał być wyjątkowo czujny. Jego samica spodziewała się młodych. I to na dniach. Dla Pioruna było to podwójnie ważne wydarzenie. Raz, że poraz kolejny zostanie ojcem. Dwa, że po tym porodzie liczba jego stada dobije do tysiąca. Nie ma drugiego takiego stada. Nie na tej Ziemi, którą znacie. Pod jej podszewką jest druga, bliźniaczo podobna. Tam działają inne moce i panują inne prawa. Ani ludzkie, ani boskie. Wilcze. A wilcze prawo nie podlega dyskusji. Od jego respektowania i wymierzania kary są kły. Te świecą na równi ze ślepiami, a kto raz zobaczy ten blask ten na zawsze pozostanie w ciemności. Piorun modlił się do swoich przodków. Radził się ich przy każdej pełni, kiedy to ich rozkołysany chód był widoczny na tarczy Księżyca. Wpatrywanie się w ten magiczny blask zaspokajało głód i pragnienie. Wszystkie wilki karmiły się tą niezwykłą energią, a potem podbijały kolejne miasta, wydzierając z ich wnętrz ludzkie istoty. Tylko one mogły im zagrozić. Nie, wilki nie bały się ich wnyków czy kul. Te już dawno nauczyły się omijać. Zbyt szybkie by dosięgła je kula, zbyt czujne by nie zauważyć pułapek. Jedyne co im zagrażało to ludzkie czary. Od kiedy świat pogrążył się w chaosie zaczęto wracać do magii i ziół. Szeptuchy wyrastały jak grzyby po deszczu, a to czego potrafiły dokonać jeżyło sierść na grzbiecie Pioruna. Wobec czarów był bezradny. Dlatego trzeba było zabić ludzi. Wszystkich. Tak żeby już żadna zielarka nie dosięgła ich swoim słowem, nie rozdarła podszewki za którą żyli, by nie stali się napowrót nadzy i bezbronni jak było przed wielkim przebudzeniem, przepoczwarzeniem się ze zwierząt w istoty myślące aczkolwiek wierne czworonożnej postawie. To pozwalało na pobieranie z Ziemi ciepła, na bliższy kontakt, na wyraźniejsze wyczuwanie zbliżających się kroków. Nikt nie miał z nimi szans kiedy całą watahą okrążały ofiarę, delektując się jej strachem, świadomością nadchodzącego bólu. Tak, były okrutne. Dokładnie tak samo jak ludzie. Czego można się zresztą spodziewać po kimś kto syna swojego przywódcy wiesza na krzyżu, kto zaraz po jego narodzinach polował na to nieszczęsne szczenię tak że matka musiała z nim uciekać i ukrywać się w jakiejś nędznej szopie? Piorun urodził się już tutaj. W przestrzeni wydartej wszechświatowi przez jego przodków. Tak długo drążyli podatną materię aż przeniknęli wgłąb podświadomości. Szczeliną w szwie, pogłębioną przez kły i pazury. Niestety nie na tyle głęboko by żyć tam w spokoju, ale lepsze to od dzielenia wschodów i zachodów z wrogiem. Z życiem w świecie w którym wilki są ludziom podległe. Stoją niżej. Tak że przepędza się je z ulic i podwórek. Podnosi widły i krzyk.

 

Elżbieta jak jej matka i babka była zielarką. Miała też inny dar. Widziała więcej niż inni ludzie i widziała to z wyprzedzeniem, tak że nie była dla niej tajemnicą zbliżającą się Noc Tysiąca Wilków, która miała być triumfem stada Pioruna. Triumfem nie tylko nad gatunkiem ludzkim. Triumfem nad wszystkim co powstało i tym co dopiero miało powstać. Stado zamierzało przejąć planetę, wytrzebić gatunek ludzki i podporządkować sobie wszystkie inne, słabsze i zjadliwe, resztę miała gdzieś. W porozumieniu z duchami przodków Elżbieta przygotowywała specjalną miksturę. Ta miała zadziałać przy określonych okolicznościach, a mianowicie podczas pełni, kiedy to stado wyjąc, próbuje nawiązać kontakt z kosmosem, gdzie wszystko się zaczęło i to na długo przed oficjalnie uznanym początkiem. Miksturę należało rozpylić na grzbiecie potencjalnej ofiary, a kiedy tylko jakiś wilk zanurzy zęby w jej krwi, każdy osobnik tego gatunku miał zamienić się w kamień i deszczem meteorytów spaść po właściwej stronie nieba. Wybór zwierzęcia nie był przypadkowy. Wszak już przed wiekami składano Panu dary na przebłaganie i był to zazwyczaj baranek. Barankiem był ten Syn Boży i w nim upatrywano nadziei i pomocy w walce z wilczą plagą. Elżbieta odstawiła baranka pod sam las. Raz jeszcze przeprosiła, że wysyła go na śmierć po czym odwiązawszy pchnęła między drzewa. Wilki zawsze są głodne. Najbardziej krwi, więc długo nie trzeba było czekać. Nim Kira, samica Pioruna, wypchnęła z siebie tysięcznego wilka, jej starszy syn wgryzł się w szyję baranka. Tarczę księżyca w sekundę przysłoniły chmury. Jak odcięty nożem ucichł wilczy skowyt. A zaraz potem spadł na ziemię deszcz meteorytów. Niebo zapłonęło i zgasło. Czerwony grad wypalił się wchodząc w atmosferę i gdy dotknął ziemi byl już tylko miotem kamieni w niczym nieprzypominającym groźnych drapieżników. O brzasku miejscowe baby zabrały się do szycia. Szyły nie nićmi a drutem. Tak żeby już nigdy i nikt nie rozerwał granicy między światem a jego ciemną stroną. Gdzie tylko potępieńcy. Gdzie grzech staje się cnotą żołnierzy ciemności, a każdy kto sprzeciwi się ich woli kończy jako sterta kości, ogryzionych do ostatniego ścięgna. Dla pewności zasypano szew tonami gruzu. Zalano betonem. Szyjącym nie przyszło nawet do głowy by zajrzeć w szczelinę. By choć przytknąć oko. Młoda zielarka przestrzegała je bowiem, że złe odradza się jeśli tylko tchnąć powietrze w obumarłe wnętrze. Nic bowiem nie jest do końca martwe ani do końca żywe. Tak kamień może się otworzyć jak i trawa w proch rozsypać. Deszcz palić, a ogień przynieść ukojenie. Elżbieta w swoich widzeniach szła przez noc gęstą od szeptów i potu, a noc szła przez nią od głowy po stopy, myląc drogi i słowa zaklęć odczyniających uroki. Raz po raz budził się w niej krzyk przechodzący w charczenie, chichot, słowotok. Cichł pod paprocią, gdzie zamilkł baranek raz jeszcze wydany na mękę czyjś syn, brat... prolog i posłowie.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Kavita rok temu
    Bardzo mi się podoba. Super przedstawione są postacie i cała historia, miłego wieczoru :)
  • MKP rok temu
    "Postać: Młoda zielarka
    Wydarzenie: Noc tysiąca wilków" - taka wstawka na początku jest zbędna: to nie jest scenariusz sztuki. Czytelnik ma poznać kim są postacie, czytając tekst.

    Ładne, bardzo symboliczne i abstrakcyjne.
  • To zabawa z innego portalu, nazywa się Trening Wyobraźni. Ludki dostają podobny zestaw i na jego podstawie muszą sklecić opko.
    Tak to wygląda.
    Na początku było na opowi, ale już nie ma.
  • MKP rok temu
    słone paluszki No to ktoś ma, dobrą wyobraźnię??
  • Vespera rok temu
    Mistyczne, dobre!
  • Akwadar rok temu
    Podobuje mnie się :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania