Nocna Wizyta Stworów Z Dziwnych Snów W Plażowym, Subtropikalnym Mieście

"Nocna Wizyta Stworów Z Dziwnych Snów W Plażowym, Subtropikalnym Mieście"

 

gatunek: sny/fantastyka/surrealizm

 

Środkowe lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku, wiosna.

 

Nawiedzony Przez Istoty Pozaziemskie, w skrócie Nawiedzony, miał około trzydzieści lat. Mieszkał w dzielnicy jednorodzinnych wolnostojących domów otoczonych ogrodami, na pograniczu centrum i przedmieść subtropikalnego miasta średniej wielkości, leżącego nad oceanem oraz słynącego z malowniczych, szerokich plaż.

 

W środku jednej z niemal bezchmurnych nocy, Nawiedzony robił jakieś dziwne eksperymenty ze świadomością, wyobraźnią, dźwiękiem i lustrami. Wydawało mu się, że inspirowały go one do tworzenia dziwacznych opowiadań, wierszy, rysunków oraz obrazów. Przerwał niecodzienne eksperymenty, po czym wyszedł z domu do otaczającego budynek ogrodu. Zauważył, że kilkadziesiąt metrów nad dachem krążyło tajemnicze, świecące fruwadło, wydające jednostajny, monotonny, buczący dźwięk. To dziwne, latające coś schowało się za pobliskim dużym, gęsto obsadzonym drzewami parkiem, a wtedy mężczyzna wyszedł na chodnik i poszedł na spacer po mieście. Niebawem, przechadzka stała się istną podróżą do jakiegoś zupełnie innego świata.

 

W pierwszej kolejności, człowiek odwiedził duży park na przedmieściach. Pośród dosyć wysokich drzew, przefrunęło stado zaczarowanych pingwinów, kolorowych jak kwiaty kwitnące na wiosennej oraz letniej łące. Wkrótce udał się właśnie na łąkę. Wokół góry jasnego piasku fruwały cztery pławikoniki.

 

— Przecież pingwiny i pławikoniki pływają, a nie fruwają — stwierdził.

— W snach, wiele różnych rzeczy jest możliwych — powiedział głos w jego głowie.

— Czy to jest sen?

— Tak.

— To jest sen! Ale numer!

 

Nawiedzony Przez Istoty Pozaziemskie przespacerował się wzdłuż brzegu rzeki, w której zauważył małże, raki, ślimaki, ryby, żaby, kijanki, traszki, zaskrońce, a nawet kraby. Następnie przeszedł po moście na drugą stronę. Nad jego głową przefrunęły trzy oliwkowe smoki w limonkowe plamy. Stwory przekształciły się w płaszczki, potem przeistoczyły się w zimorodki, po czym przeobraziły się w pluszcze oraz wleciały do rzeki i zanurkowały, znikając wśród wodorostów. Człowiek obszedł basen kąpielowy dookoła. Nad pobliskimi łąkami, miejscami porośniętymi mniejszymi oraz większymi drzewami liściastymi, przefrunęło kilkanaście ciem wielkich jak bażanty.

 

Następnie, mężczyzna zwiedził starówkowy deptak w centrum miasta. Tam właśnie trwała wielka impreza, jakby festyn, człekokształtnych jaszczurek i szarańczaków ogromnych jak żubry. Nad miastem przeleciało pięć świecących talerzy o średnicy wynoszącej około siedem metrów oraz wydających bucząco-wyjący, jednostajny, raczej wysoki dźwięk. Potem, człowiek odbywający nocny spacer po tajemniczych zakamarkach miasta, udał się do dzielnicy wieżowców.

 

Dotarłszy na miejsce, spostrzegł ze zdziwieniem że po chodnikach spacerowały żyrafy, hipopotamy, nosorożce, zebry, antylopy, bawoły, lwy i krokodyle, a tymczasem samochody wyglądały jak meble, urządzenia sanitarne oraz obuwie na kółkach. Przeszedł nieopodal opuszczonej fabryki, z okolic której usłyszał przerażające odgłosy, jakby wydawane przez sępy. Wystraszył się na tyle, że w popłochu oddalił się od tego miejsca, niczym polne motyle. Spośród wysokich traw, obserwowały go cztery goryle. Jeden był zielony, drugi różowy, trzeci fioletowy, a czwarty niebieski.

 

Nawiedzony dotarł na plażę, a wtedy znad dalekiego morza nadfrunął gigantyczny spodek, migający kolorowymi światłami niczym dyskoteka. Nocny eksplorator miasta został odwiedzony przez przedstawicieli cywilizacji z obcej galaktyki i oprowadzony przez nich po wnętrzu ich pojazdu. Został zabrany nawet na kosmiczną wycieczkę dookoła mgławicy, kręcącej się wokół własnej osi, gdzieś w otchłani kosmosu. Spacerował po powierzchni innej planety. Nagle znalazł się we wnętrzu swojego domu, gdzie tajemnicze, człekokształtne postacie pożegnały się z nim oraz wyfrunęły przez okno. Poszybowały nad ogródkiem, po czym wleciały do wnętrza czekającego na nich spodka, mającego dwadzieścia kilka metrów średnicy. Następnie, pojazd uniósł się w powietrzu i zniknął pośród gwiazd zdobiących tajemnicze, magiczne, nocne niebo. Nad ranem, mężczyzna obudził się.

 

— Łał! Ale miałem nieziemsko epicki, inspirujący oraz przebojowy sen! — skomentował zadowolony.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Opowiadanie na podstawie ciekawych, inspirujących snów w klimatach fantastyki naukowej.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P.1988↔No w rzeczy samej, chciałbym mieć taki przedziwny sen. I zapamiętać ów. Bo niewiele zwykle pamiętam.
    Trochę inny tekst, w sensie pomysłu. I ten krótki dialog – przerywnik – też fajny. Wyobraziłem sobie teledysk, w którym z jego głowy podczas spaceru wylatują co chwila "chmurki" i zamieniają się w światy, które widzi we śnie. Nawet mógłby widzieć, siebie samego, jak śni, ów świat:))↔Pozdrawiam:))↔%
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Mam w planach jeszcze sporo opowiadań na podstawie snów.
    Moim zdaniem, masz bardzo dobry pomysł na teledysk. Gdyby jacyś specjaliści od teledysków takowy zrealizowali, to bardzo możliwe, że stałby się on superprzebojem.

    Dziękuję i pozdrawiam ?
  • rozwiazanie dwa lata temu
    Piotrku, jak zawsze odlotowy sen, a "trzy oliwkowe smoki w limonkowe plamy" działają na wyobraźnię. Pozdrawiam.:)
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Mam jeszcze w planach spisanie pewnej ilości zaskakujących snów. I co jakiś czas pojawia się w mojej głowie kolejny nowy pomysł na opowiadanie alternatywne. Na podstawie starszych, nowszych oraz najnowszych snów.

    Dziękuję i pozdrawiam ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania