Nocne rozmowy z ojcem
Twoje imię jest trucizną,
gęstą jak dym palonych liści.
Unosi się w pokoju, gdzie nie ma już ciebie,
ale ja wciąż duszę się powietrzem,
którego dotykałeś.
Byłeś jak czarny cień za oknem,
postać większa niż moje sny,
dłonie pełne obietnic,
które spadły na ziemię jak złamane skrzydła ptaka.
Zostawiłeś mi tylko echo –
pusty głos w moich kościach,
drżenie w rękach,
kiedy zapinam guzik w lustrze
i widzę twoją twarz zamiast mojej.
Nie pytam już dlaczego.
Cień nie odpowiada.
Następne części: nocne okno
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania