Nocnopostapokaliptykeska

"Nocnopostapokaliptykeska"

 

gatunek: fantastyka/podróże/przygoda

 

Jesień 1995. Historia alternatywna.

 

Kosmiczny Trąboman, człowiek zmodyfikowany genetycznie, pochodził z planety Herbaciano-Biszkoptowego Półcienia. Miał dwadzieścia kilka lat. Często podróżował w zmiennokształtnych, wielofunkcyjnych rakietach kosmicznych po wszechświecie. Był ubrany w metaliczny kombinezon z dziwnymi kolcami i z maską przeciwgazową, czyniący go bardzo odpornym na uszkodzenia ciała.

 

Podczas jednej z dalekich eskapad, jego statek międzygalaktyczny został trafiony przez meteoryt rozprzestrzeniający po pustynnych planetach nowe życie i wylądował awaryjnie w środku nocy na nieznanej planecie, zamieszkanej przez niedobitki po globalnej bitwie międzywymiarowej.

 

Międzyplanetarny lotnik wydostał się z wnętrza uszkodzonego pojazdu. Nie doznał żadnych poważniejszych obrażeń, a kilka zadrapań szybko się zagoiło. Rozejrzał się dookoła. Aż po sam horyzont, widział prawie tylko pustynię. Spostrzegł coś jeszcze, a mianowicie motocykl. Podbiegł, wsiadł i odjechał. Ruszył na nim przed siebie, w podróż w nieznane.

 

Podczas pokonywania długiej trasy, krajobraz i otoczenie nagle oraz stopniowo zaczęły zmieniać się z pustyni w łagodne wzgórza porośnięte lasostepem. Podróżnik dojechał do dużego miasta, mocno zniszczonego przez różne kataklizmy, oraz w zdecydowanej większości opuszczonego przez ludzi, mieszkających w nim jeszcze w środku lata.

 

Mężczyzna zatrzymał się, zszedł z motocykla. Podszedł do stojącego w okolicy samochodu terenowego o wielkich kołach, i z naczepą w kształcie skrzyni. Usiadł za kierownicą i odjechał. Kiedy zwiedzał klimatyczne ulice marniejącego, zapuszczonego miasta, kierowany przez niego pojazd zderzył się z humanoidalnym robotem, który wyskoczył znienacka.

 

Samochód, jak i tajemnicza dwunożna maszyna, zostały doszczętnie zniszczone, a człowiek jakimś cudem uniknął nieszczęścia. Przechodził między wysokimi budynkami. W jednym z nich zauważył wielki otwór, z którego wydobywało się dziwne światło. Wskoczył do środka. Biegł przez tunel, na którego ścianach wewnętrznych, jakby betonowych albo marmurowych, znalazł zastanawiające i zaskakujące napisy, wykonane w nieznanym mu języku.

 

Pod ziemią, niewiele niżej od tego tunelu, znajdowało się ukryte miasto androidów, czyli człekokształtnych robotów. W przypadku uszkodzenia, potrafiły one naprawiać się same, albo inne roboty pomagały im znów stanąć na ich metalowe nogi.

 

Podróżnik wyszedł z tunelu na powierzchnię. Zastał wielkie klatki, a w nich pozamykanych ludzi. Powiedzieli mu, że zostali uwięzieni przez zmiennokształtne maszyny, pochodzące z jednego z trzech księżyców planety, na której się właśnie znajdują. Otworzył klatki i uwolnił ich, po czym wszyscy poszli razem na postapokaliptyczny koncert piosenkarki z innego gwiazdozbioru.

 

Kiedy przedstawienie skończyło się, mężczyzna wyszedł wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami poza miasto. Grupa przemierzała skaliste wzgórza, porośnięte wyschniętymi drzewami i skrywające pod sobą tajemnicze jaskinie, w których żyły dziwaczne, zmutowane zwierzęta, rośliny, oraz wyrastające ze ścian grzyby.

 

Po powrocie do miasta, wszyscy oprócz Kosmicznego Trąbomana rozeszli się w różne strony, a tymczasem on skierował swe kroki do dużego hangaru. Dzięki zadziwiającej sile umysłu, w kilkadziesiąt sekund zbudował nowy statek międzygalaktyczny z porozrzucanych dookoła wraków różnych pojazdów. Wszedł na pokład i zasiadł za sterami. Wyjechał na rozległy plac, a następnie wzbił się w powietrze i odleciał w daleki, tajemniczy kosmos.

 

Wylądował na zupełnie innej planecie, a dokładniej na plaży niebiańskiej wyspy, gdzie zastał rzeczy i zjawiska, które go całkowicie zaskoczyły: słoneczną pogodę, starożytne luksusowe miasto, romantyczne ogrody oraz wesołych, szczęśliwych ludzi, grających na różnych instrumentach, śpiewających niezwykłe pieśni, ubranych w dostojne szaty i posiadających supermoce, takie jak przenikanie przez ściany, fruwanie, teleportacja, przenoszenie przedmiotów siłą myśli. Tu, długość trwania każdej z pór doby była mniej więcej taka sama.

 

Zostawił statek kosmiczny na pustyni, znajdującej się w odległości około dziewięciu kilometrów od miasta. Do oszałamiająco pięknej miejscowości, pełnej willi i ogrodów z basenami, namiotami, tarasami, huśtawkami, boiskami oraz fontannami, wrócił na piechotę. Poszedł na zaplecze otoczonego parkiem teatru, wzniesionego oraz utrzymanego w stylu bardzo podobnym do takiego, jaki był w starożytnej Grecji. Zdjął swoją maskę przeciwgazową i kombinezon podróżnika międzygalaktyczno-międzywymiarowego, a następnie włożył je do wielkiego, drewniano-metalowego, antycznego kufra, który stał w kącie.

 

Z jasnobeżowej szafy w stylu plażowym, posiadającej przesuwane drzwi, wyciągnął eleganckie szaty i przywdział je. Poszedł na położony u wybrzeży morza lub oceanu plac, otoczony z jednej strony podobnym do luksusowego hotelu budynkiem z basenami, z drugiej strony - podobnym do lasu dużym parkiem, a z trzeciej - szeroką i bardzo długą plażą z drobnego, beżowego piasku. Uznał, że ta planeta jest bardzo dobrym miejscem, aby zostać tu na dłużej. Zaczął inne, lepsze życie.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 08.03.2021
    Piotrek P.1988↔Też taki trochę "inny tekst" Jakby bardziej skondensowany.
    Nie aż tyle różnowymiarowy w sensie treści i różnych dziwów, a za to więcej trochę akcji.
    Co wcale nie oznacza, że mniej ciekawy. Nadal Twój styl specyficzny.
    Już sama nazwa: "Trąboman"→ciekawa:)↔Pozdrawiam:)↔%
  • Piotrek P. 1988 09.03.2021
    Dziękuję za ciekawy i wesoły komentarz oraz za ocenę, pozdrawiam :-)
  • illibro 09.03.2021
    Mistrzostwo:)!, a zwłaszcza trąboman. Super są te Twoje światy. Pozdro!
  • Piotrek P. 1988 09.03.2021
    Dziękuję za wesoły i zachęcający do tworzenia kolejnych światów komentarz, pozdro :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania