Normalność?

czasami chce uciec

zyje z mysla co mysla inni o moim zyciu

czy to ma sens?

patrzac z perspektywy ogolnej koncepcji istnienia to nie

wiec dlaczego zyjemy w  tak bardzo okresnonych przez spoleczenstwo, niepisanych "normach" spolecznych?

z wyznaczonymi psełdo uniwersalnych definicjach szczescia które powinni uwzgledniac wszyscy?

 

czasami chce uciec

z jednej strony przyjety przez wszystkich racjonalizm podsiwadomie prowadzi do zycia "przecietnego", nie wychylania sie z tlumu i robienia tego co wszyscy

ale z drugiej strony moim najwiekszym lekiem jest przecietnosc i rutyna

boje sie zycia w ktorym codziennoscią jest odtwarzanie tego samego schematu , moze i rutyna daje poczucie bezpieczenstwa ...

kazdy chcialby czuc sie bezpiecznie ale czy warto zamykac sie w bance bezpieczenstwa kosztem szczescia, niezaleznosci, wolnosci i poczucia swobody?

moze tylko ja sie nad tym zastanawiam a moze sa inni tylko skonczyli wszytsko na dywagacjach i nic z tym nie robią i nie zrobią bo latwiej byc tlumem niz zrobic krok w przod bo przeciez wtedy wszyscy z tylu cie zobaczą

 

czasami chce uciec

chce uciec w miejsce gdzie nikt mnie nie zna

i nikt mnie nie pozna

chce robic to co bym robila jakbym byla na swiecie sama

wiem ze nigdy nie bede dlatego chyba jedyną receptą jest odciąć sie od opinii innych

ale jak...

jak w swiecie klonów isc pod prąd?

 

czasami chce uciec

chce uciec w stan, w ktorym bede robic to co da mi poczucie ze zyje

w ktorym nie bede nic zalowac

bo lepiej zalowac ze sie cos zrobilo niz ze sie nie sprobowalo prawda?

chce robic to co sprawi mi prawdziwe szczescie,

MOJE szczescie...

nie szczescie definiowane przez spoleczesntwo jako stabilną pracę, ladny dom, ustatkowanie...

chce wejsc do jeziora z przyjaciolką, ogolic sie na lyso, kupic kampera i zyc w roznych miejscach, poznawac ludzi i ich perspektywy na zycie, chce farbowac wlosy,

wyjsc na rower w nocy, polozyc sie na chodniku w deszczu, po prostu...

 

czasami chce uciec

od opinii innych i wszytskich "norm spolecznych" ograniczających moją własną definicje szczęścia

bo powoli zapominam kim jestem o ile kiedykolwiek to wiedzialam...

 

czasami chce uciec

do swiata w ktorym wiem ze gdybym obudzila sie nagle sama na tej planecie to moze zycie by sie nie zmienilo...

Średnia ocena: 1.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania