Nowe Himalaje

Rok 2019, lipiec. Wakacje tego roku wyjątkowo się udały. Od początku czerwca spadły spore ilości śniegu. Województwa, które nie mają nic do zaoferowania narciarzom, snowboardzistom, saneczkarzom i innym amatorom białego szaleństwa, na okres zimowy zostały wymazane z map prognozowych w telewizji. Zresztą jak co roku.

Patryk śmigał na nartach w dół stoku z niebywałą nonszalancją, ale także z ogromnym znudzeniem. Męczyła go jazda ubitym, wygodnym i objeżdżonym zjazdem. Postanowił opuścić utarte szlaki i przenieść się w bardziej dzikie ostępy gór – które pyszniły się na terenie niegdysiejszego Drawieńskiego Parku Narodowego.

Owo krótkie pasmo górskie zaczęło formować się od upadku komunizmu w Polsce, i przestało rosnąć około marca 2017 roku. Dlatego zostało nazwane górami im. Solidarności.

Najwyższy szczyt Polski, teraz znajdujący się w jej centrum, otrzymał nazwę - „Maria Curie Skłodowska". Naród bardzo ucieszył się, że, w ten sposób może uczcić osobę słynnej noblistki. Jednak Kościół był innego zdania. Zaczął przeprowadzać własną kampanię, jakoby nastąpił zamach na ducha narodu, i nie godzi się, by w centrum Europy wznosiła się góra, która jest ateistką.

Do apelu kościoła, bardzo szybko przyłączyli się górale, którzy z nienawiścią, ale i bezradnością mogli tylko obserwować – jak w sercu Polski, dosłownie, wyrasta im konkurencja.

Informacja o szybko powstających górach dotarła także do odległej krainy – zwanej Himalaje. Najtęższe szerpskie umysły geologiczne zastanawiały się, jak powstrzymać to dynamiczne kształtowanie się gór konkurentek. Według obliczeń ich super U-kontentowego komputera, około 2012 roku, góry Solidarności miały przewyższyć Everest. Po wielu sympozjach, badaniach, projekcjach i wizytach u wróżbitów doszli do wniosku, że, nie ma sensu walczyć z tym, co ma być. I masowo zaczęli podejmować działania, o uzyskanie polskiego obywatelstwa, a następnie skupowali ziemię u stóp gór — którym nadali własne określenie: „Nowe Himalaje”.

Rząd, po pewnym czasie, zareagował masowymi deportacjami ludności szerpskiej, na ich pierwotne terytoria. Szerpowie świetnie asymilowali się z autochtonami, byli bardzo przyjacielscy oraz pracowici. A wielu dla spokoju przeszło na katolicyzm. Jak za niedługo się okazało, neofitom nie chodziło o uznanie zwierzchnictwa Watykanu nad ich duszami. Bardziej o łatwiejszy dostęp do cmentarzy. Szerpowie bowiem, nie wyobrażali sobie by najwyższy szczyt na Ziemi, nie mógł pochwalić się zwłokami śmiałków — których ciała zalegają na jej zboczach.

Jako że, ustawowo zostało zabronione wchodzenie turystom na tereny około szczytowe, do czasu zaprzestania wypiętrzania się masywu. Szerpowie, dbając o interesy przyszłych pokoleń – rozkopywali groby, przebierali truposzy w sprzęt do wspinaczki wysokogórskiej, i z helikopterów zrzucali na upatrzone przez siebie zbocza. By pierwsi turyści mieli więcej doznań podczas atakowania szczytu, a ich synowie i córki mniej pracy.

Od stycznia 2017 zaobserwowano znaczny spadek wzrostu Gór Solidarności. Ostatecznie w marcu, tego samego roku, oznajmiono światu, że, najwyższa góra masywu – Maria Curie Skłodowska — przestała rosnąć. Księża szybko wydali oświadczenie: „Gdyby góra nosiła imię, Maryi Królowej Polski, z całą pewnością pięłaby się jeszcze do góry”.

Otwarto więc górę dla śmiałków zdobywców, którzy pragnęli zapisać się na kartach alpinizmu, oraz dla zwykłych Kowalskich. Zaczęto wyznaczać pierwsze szlaki oraz podejmować pierwsze ataki na szczyt. A było co zdobywać — góra osiągnęła niebywałą wysokość jedenastu tysięcy metrów i siedemnastu centymetrów.

Najbardziej zdumiewające, w bardzo szybkim procesie formowania się gór Solidarności było to, że nie towarzyszyły im żadne wstrząsy, kataklizmy, osunięcia, dewastacja środowiska, czy też objawienia – chociaż tego ostatniego, nie można być do końca pewnym. Ot, zwyczajnie zaczęły sobie rosnąć, niczym ciasto w piekarniku u babci. I tak przez dwadzieścia siedem lat, wypiętrzyły się w Polsce góry- których pozazdrościł cały świat.

Natura zaoszczędziła wiele pracy archeologom, wraz z wypiętrzaniem się masywu, spod ziemi zaczęły wychodzić różnorakie skarby. Od złotych monet, glinianych garnków, po całe grody, osady i starożytne prasłowiańskie miejsca kultu – których było tam naprawdę wiele.

Posągi swarożyców, swarogów, perunów i innych bóstw, walały się po zboczach gór – w niedługim czasie szybko wyparły gliniane krasnale w przydomowych ogródkach. Archeologowie wręcz prosili ludzi, by sami zabierali takie znaleziska do domów – ponieważ naukowcy nie są w stanie poradzić sobie z takim nasyceniem artefaktów. Kościół sprzeciwiał się tej postawie i usilnie namawiał z ambon, by samemu je niszczyć, a najlepiej oddawać posążki – oraz inne przedmioty starych kultów – do skupów, tworzonych przy parafiach. Gdzie za niewielką opłatą, wierni mogli pozbyć się plugawych przedmiotów. Znowu Kościół trafił jak kulą w płot. Wierni nie zamierzali płacić za zniszczenie czegoś, co dostali za darmo – a w dodatku wygląda ładnie, starożytnie i na dodatek rozbudza ich wewnętrzny słowiański ogień.

Dzięki temu, co zaczęła odkrywać góra, ludzie poczęli odczuwać potrzebę zagłębiania się dalej w historię, zaczęli rozgrzebywać zakamarki zapomnianych bajań i legend. Od nowa tworzyła się nowa świadomość historyczna społeczeństwa. Kto z nas, nie nosiłby się dumny, niczym paw przed innymi, gdyby dowiedział się, że pękata rzeźba we własnym ogródku datowana jest na osiem i pół tysiąca lat przed naszą erą? A takich rzeźb posiada się dwanaście, a sąsiedzi obok po tyle samo.

Wnet ludzie uświadomili sobie, że chrześcijanami są od niedawna, i trzeba wrócić do korzeni – które teraz sięgają nieba. Jak grzyby po deszczu zaczęły odnawiać się miejsca pogańskich kultów. Ludzie byli zbyt leniwi, by poddać się apostazji, więc kościół nie odnotował zagrożenia swojej pozycji – gdyż na papierze ilość wiernych się zgadzała.

W niedługim czasie sama góra oraz przyległe do niej miejscowości stały się nową Mekką, dla osób związanych ze sceną heavy metalową z Norwegii. Neowikingowie nie mogli uwierzyć, że w ciągu kilku lat, prawie czterdziestomilionowy naród przeszedł konwersję z chrześcijaństwa na politeizm. I to po cichu, przed oczami całego świata, bez spalenia choćby jednego kościoła.

Władze kościelne utrzymywały, że szalejąca fala herezji bierze się od sił nieczystych zamieszkujących górę. Postanowili więc wrócić do własnych korzeni i zaczęli odgrywać rolę, jakie wyznaczone mieli pierwsi krzewiciele chrześcijaństwa na tych ziemiach. Pierwszym pomysłem było zebranie datków. Okazało się to prawie niewykonalne. Biskupi w desperacji musieli prosić o pomoc w uzbieraniu potrzebnej sumy wiernych z Francji czy Czech.

Gdy zebrano wymaganą kwotę, biskupi przeszli do działania. Zamówili sześćdziesięciometrowy krzyż i nakazali ustawić go na szczycie Mari Curie Skłodowskiej. Tytaniczny trud i prawie niemożliwa do wykonania operacja – wszystko to na przekór opinii publicznej — zaowocowało ustawieniem krzyża na dachu świata. Kościół był zadowolony i wierzył, że ten akt zwycięstwa chrześcijaństwa nad pogaństwem, na powrót zbliży ludzi do kościoła. Jednak człowiek swoje, a natura swoje. Szczyt góry Skłodowskiej, nie był w stanie utrzymać nacisku ciężaru instalacji. Po kilku tygodniach, od wmontowania w górę, szczyt pękł. Fundamenty pod krzyżem skruszały, a sama konstrukcja runęła w dół. Spadając wyrządziła wiele szkód, poprzez wzbudzanie kamiennych lawin.

Pech chciał, że część krzyża zatrzymała się w młodym zagajniku, gdzie mszę polową odprawiał młody ksiądz — zaledwie miesiąc po swoich święceniach – Wojtek Czech. Świeżo upieczony duchowny został przywalony żelbetowym odłamkiem z krzyża. Kościół upatrzył w nim pierwszą męczeńską ofiarę, złożoną na ołtarzu walki z herezją. Natomiast społeczeństwo widziało w tym wypadek, spowodowany pośpiechem, niedbalstwem budowniczych, a przede wszystkim pokaz niebywałej arogancji biskupów. Którzy dopuścili się nie tylko zniszczenia szczytu, zdewastowania stanowisk archeologicznych, zbezczeszczenia miejsc pamięci narodowej — ale też do śmierci kilku osób, przebywających w tym czasie na zboczach góry. Prokuratura oraz sąd nie mieli żadnych wątpliwości – nakazali wypłacenie wielomilionowych odszkodowań przez Kościół, a dla pomysłodawców dożywocie.

Wyjście ludzi z kościołów i przeniesienie się z obrzędami do lasów i gajów doprowadziło do niebywałego polepszenia się warunków polskiej natury. Całkowicie zniknęły dzikie wysypiska, sporo drzew nabyło wagi świętych – więc ludzie także dbali o jak najlepszy stan otoczenia — w jakim ów drzewa przebywały. Śmiałek, który odważył się pozbyć swoich brudów na łonie natury, szybko dostawał nauczkę. Sąsiedzkie wypady nad jeziora, do lasów, na łąki w celu modłów, złożenia bezkrwawych ofiar sprawiły, że ludzie na powrót zaczęli sobie ufać – do tego stopnia, że w wielu domach demontowano zamki w drzwiach. A zamykanie się w mieszkaniu na klucz, zaczęto uważać za coś nieobyczajnego.

Wraz z poprawą czystości lasów, przyszła hydro-rewolucja. Rzeki, jeziora, strumyki, sadzawki i inne cieki i nie-cieki wodne stawały się na powrót czyste i pozbawione wszelkich zanieczyszczeń. Ludzie częściej i chętniej zaczęli brać kąpiele na łonie natury, dzięki czemu poprawił się stan higieny, ale także zaczęto zauważać polepszenie kondycji społeczeństwa. Przebywanie w czystszym środowisku, zmniejszyło zachorowania ludzi m.in. na choroby wieńcowe, choroby psychiczne – wywołane stresem i przemęczeniem — i smród w autobusach.

Strącenie z piedestału Kościoła Katolickiego, nie umknęło oczom innym religiom. Jednak po kilku hucznych niepowodzeniach, zarówno hierarchowie prawosławni, islamscy, anglikanie, protestanci, jak i inni dali sobie zwyczajnie spokój. Bojąc się, że porażki z nawróceniem pogańskiej Polski, mogą doprowadzić ich do ruiny — na terenach gdzie sprawują niepodzielną kontrolę.

Jedynymi którzy wytrwali najdłużej, w tej demonoteizacji kraju, byli Świadkowie Jehowy. Nikt nie brał ich, za bardzo na poważnie. Po pewnym czasie sami porzucili swoje bajania, na rzecz Trzygłowa.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Panda231 16.04.2019
    Takie to prawdziwe
  • A. Hope.S 16.04.2019
    "Najwyższy szczy Polski," widzisz? ;)
  • Ogonisko 16.04.2019
    Teraz widzę, pewnie jest tego więcej. Dziękować :)
  • A. Hope.S 16.04.2019
    Ogonisko Ależ proszę... ale HEJ! od tego się jest by czytelnik powiedział gdzie autorowi pomimo milion razy czytanego teksu coś ujdzie. wiem po sobie... szkoda, że mi tego nie powie.. prócz yanko :(
  • A. Hope.S 16.04.2019
    A. Hope.S "sprawiły że ludzie" ;)
  • A. Hope.S 16.04.2019
    Ogonisko "Kościół był zadowolony, i wierzył że ten akt zwycięstwa " przed' że' chyba powinien być , ;)
  • Ogonisko 16.04.2019
    A. Hope.S Oblukam, Sokole Oko.
  • A. Hope.S 16.04.2019
    Ogonisko czytelnik inaczej odbiera jak nadawca, a uwierz mi, wiem cos o tym. tylko ja nie robię po złości, lecz po to, by twój utwór dostał ostatni szlif. Sama nie jestem wybitna w pisaniu itp. ale staram się drugiej osobie pomóc.
  • A. Hope.S 16.04.2019
    Ogonisko "Po wielu sympozjach, badaniach, projekcjach i wizyt u wróżbitów, doszli do wniosku, że nie ma sensu walczyć z tym co ma być. I masowo zaczęli podejmować " a tu przynajmniej mojego punktu widzenia,( ale ty możesz postanowić jak chcesz) bym zrobiła tak..- " z tym co ma być, i masowo..." nie wiem, nie znam się, ale lepiej by według mnie pasowało.
  • yanko wojownik 17.04.2019
    A. Hope.S. Ty "Fantastko" - dalej Cię lubię, możesz opisać domniemania - będzie opowiadanie, i np.że na faktach.
    Pozdra!
  • yanko wojownik 17.04.2019
    "Ów krótkie pasmo górskie" - jak ma rodzaj męski, to chyba dobrze, a teraz będę czytał dalej - zaciekawia.
  • yanko wojownik 17.04.2019
    Kościoły są niepalne, nawiązań do czegokolwiek się nie doszukałem, zakołatało mi w umyśle cytatem ze "starej" Profanacji (taki zespół) zdanie "kim jest ten człowiek w białej szacie, co znów przyjechał tu, i za co w końcu go kochacie, czy on to właśnie bóg?" całkiem bez związku z treścią to się zadziało, że zakołatało. Utwór mi się podobał dość bardzo, to też dlatego wysoko go oceniam.
  • Ogonisko 17.04.2019
    Dzięki yanko, za przeczytanie, ocenę oraz cytat.
  • Marian 17.04.2019
    Bardzo fajna wizja przyszłości. Obyśmy jej doczekali.
    Niepokoi mnie natomiast duża ilość błędów i to niekiedy grubych, np:
    "Ów krótkie pasmo górskie" -> Powinno być: "Owo krótkie pasmo górskie"
    "chrześcijanami są od nie dawna" -> Powinno być: "chrześcijanami są od niedawna"
    "prawie czterdziesto milionowy naród" -> Powinno być: "prawie czterdziestomilionowy naród"
    "trud i prawie nie możliwa" -> Powinno być: "trud i prawie niemożliwa"
    "odszkodowań przez kościół" -> Powinno być: "odszkodowań przez Kościół"
    "piedestału kościoła katolickiego" -> Powinno być: "piedestału Kościoła Katolickiego"
    Pozdrawiam.
  • Ogonisko 17.04.2019
    Dzięki Marian za korekty! Pozdrawiam serdecznie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania