Nowe życie - Pogłoska 10

- Moglibyśmy razem wychować to dziecko – rozważała głośno Raven, wyobrażając sobie malutkie ciało noworodka przytulone do jej piersi.

Popatrzyła wyczekująco na Wulfa, który nie był zachwycony jej pomysłem. Jej słowa wywołały jego wzburzenie.

- Oszalałaś? - zapytał, spoglądając na nią, jakby była niespełna rozumu. - Chcesz spełniać swoje pragnienia, bez względu na konsekwencje?

Uderzył w jej czuły punkt. Łzy napłynęły jej do oczu. Dlaczego kiedy spełnienie jej marzeń było tak bliskie realizacji, coś musiało stać na przeszkodzie?

Widząc jej reakcję, Wulf podszedł do niej i przytulił do siebie. Westchnęła cicho i oparła głowę na jego ramieniu.

- Wiem, że chciałabyś zostać matką tej dziewczynki – mówił cichym, opanowanym głosem. - Ale musisz też wiedzieć, że wzięcie na siebie odpowiedzialności za młodego likantropa to ogromny ciężar.

- Przyznaj się: boisz się takiego zobowiązania – zaatakowała go znienacka Raven, wciąż się do niego przytulając.

Wzniósł oczy do nieba.

- Masz rację – przyznał, czym wprawił ją w osłupienie. - Nie jestem na to gotowy – mówiąc to, chciał ją pogłaskać po głowie, ale ona odsunęła się od niego.

- Chcesz pozwolić temu choremu człowiekowi, by skrzywdził to niewinne niemowlę? - zapytała drżącym głosem; bliska wybuchu.

- Nie, oczywiście, że nie – zaprzeczył gorliwie. - Ale pragnę też żyć jak każdy człowiek, wśród innych, bez żadnych tajemnic.

Raven otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale on ją ubiegł:

- Musisz zrozumieć, że zbyt długo żyłem w samotności, a kiedy mam okazję do oddzielenia tamtego rozdziału życia grubą kreską, ty próbujesz mi to odebrać.

Sądząc po jej minie, niemalże od razu zrozumiał, że użył niewłaściwych słów. Raven musiała odebrać jego wytłumaczenie jako oskarżenie, gdyż jej twarz zaczerwieniła się jak piwonia.

- Świetnie – warknęła, urażona. - Z tobą, czy bez ciebie, odbiorę łowcy tą dziewczynkę i zajmę się nią – fuknęła, po czym odwróciła się i zaczęła iść.

Z każdym krokiem nadzieja na to, że Wulf za nią pobiegnie, malała. Raven czuła się w środku kompletnie pusta, jak gdyby ktoś wyrwał jej wnętrzności. Łzy żalu kapały z jej oczu przez cały czas, ale rozpaczać na dobre zaczęła w miejscu, gdzie nikt nie mógł jej znaleźć.

 

***

Donośny płacz dziecka sprowadził ją do odpowiedniej chaty. Raven, upewniwszy się najpierw, że w środku nie ma łowcy, nieśmiało przekroczyła próg. Niemowlę, leżące na posłaniu z futer i pozostawione same sobie, zawodziło głośno, wymachując rączkami.

Raven wzięła je ostrożnie na ręce i przytuliła do siebie małe ciałko.

- Cichutko, moja maleńka – szeptała, delikatnie kołysząc dziewczynkę.

Noworodek stopniowo zaczął się uspokajać. W pewnym momencie Raven odniosła dziwne wrażenie, iż dziewczynka obwąchiwała jej włosy.

- Już dobrze, kochanie – mówiła, chcąc odsunąć od siebie to nieprzyjemne doznanie.

W tym momencie do izby wszedł Wilm w towarzystwie młodej kobiety. Kiedy mężczyzna ją dostrzegł, zapytał:

- Co ty tu robisz?

Raven spojrzała w jego oczy. Wyczytała z nich, że niełatwo jej będzie go okłamać, ale postanowiła spróbować.

- Słyszałam jej szlochanie – tłumaczyła się. - Myślałam, że dzieje się jej jakaś krzywda.

Zimny uśmiech wykwitł na twarzy łowcy, a jego oczy zwęziły się w wąskie szparki. Przestąpił kilka kroków w jej stronę.

- To nie twoja sprawa – powiedział powoli, z słyszalną groźbą w tle.

Potem odwrócił się i popatrzył na stojącą za sobą dziewczynę, jakby nagle przypomniał sobie o jej obecności.

- Na razie możesz odejść – mruknął do niej.

Kiedy ta wyszła, stanął przodem do Raven. Jego twarz była wykrzywiona złowieszczo.

- Oddaj mi je – zażądał, wyciągając w jej stronę ręce.

Pokręciła głową, jednocześnie robiąc kilka kroków w tył. Nie miała zamiaru rezygnować ze swojego pomysłu.

- Nie – odparła twardo.

- Nie zmuszaj mnie do tego, bym zrobił ci krzywdę – ostrzegł, zbliżając się do niej.

- Nie boję się ciebie – skontrowała.

W kolejnej chwili dziecko, jakby odczuwając strach przez mężczyzną, wydało z siebie coś na kształt głośnego syku.

- Ono się ciebie boi.

Nagle, jak gdyby znikąd, we wnętrzu chaty znalazł się Wulf. Trzymanym w ręku kawałkiem drewna ogłuszył łowcę, który osunął się kilka sekund później na podłogę.

W brzuchu Raven zatańczyły motyle, kiedy popatrzyła w roziskrzone oczy swojego wybawiciela, jednocześnie wiedząc, że wszystko skończy się dobrze.

 

 

Epilog

Kilka miesięcy później

Wulf, trzymając Simi, córkę Zareka, za rączki, powoli prowadzał ją przed sobą. Raven, siedząca na trawie, zaśmiała się radośnie na ten widok. Jej serce było przepełnione miłością.

Podniosła się i podbiegając do dziecka, porwała je na ręce.

- Cudownie! - zawołała.

W następnej chwili zrobiło się jej ciemno przed oczami i zmuszona była postawić małą z powrotem na podłodze.

- Dobrze się czujesz? - zapytał Raven Wulf, jednocześnie pomagając utrzymać się jej w pozycji stojącej i trzymając Simi za rękę.

- Zrobiło mi się słabo – przyznała Raven, głośno oddychając.

Przez ostatnie trzy tygodnie te nietypowe napady słabości zdarzały się jej coraz częściej. W ostatnim czasie doszły do nich poranne mdłości i gwałtowne huśtawki nastrojów.

Nagle do głowy uderzyła jej pewna myśl. Tylko czemu wcześniej na to nie wpadła?

- Czy ty... - chciał zapytać Wulf, ale urwał w połowie zdania.

- Jestem w ciąży – dokończyła za niego i zalała się łzami wzruszenia.

- Mama – powiedziała głośno Simi, wczepiając się małymi rączkami w jej nogę.

Wulf wziął ją na ręce i pocałował w czoło, po czym oboje zamknęli Raven w objęciach.

„Mam niezwykłe szczęście.”, pomyślała ta ostatnia. „A wszystko dzięki tobie, Zarek. Gdyby nie ty, moje życie wyglądałoby całkiem inaczej. Dziękuję.”

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • NataliaO 17.04.2015
    Przepłynęłam po tej historii z bijącym, a teraz spokojnym sercem. Piękne i przyjemne zakończenie :) 5:)
  • BreezyLove 18.04.2015
    Bardzo ładne zakończenie :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania