Nowe życie cz.1
Od czasu śmierci mojej babci nie ufałam ludziom. Wszystko straciło sens. Nie miałam żadnego powodu aby chociażby wstać z łóżka i zjeść kanapkę z serem. Moi rodzice za wszelką cenę chcieli abym stała się normalną nastolatką, taką, którą byłam przed tym bolesym wydarzeniem. Chcieli żebym wróciła do zespołu tanecznego, z którym jeszcze kilka miesięcy wcześniej mnie tyle łączyło. Mimo ogromnych starań, byłam nieugięta. Na samą myśl o tym, że miałabym przekroczyć próg do sali tanecznej, gdzie przed ośmioma laty przeprowadziła mnie babcia, zbierało mi się na płacz. Z dnia na dzień co raz bardziej trafiłam chęci do życia, jednak kiedy nadszedł pierwszyddzień szkoły nie miałam wyjścia. Mama zagroziła że zaciągnie mnie na apel siłą, więc pierwszego września o godzinie siódmej rano byłam gotowa do wyjścia. Wstałam bardzo wcześnie, żeby porządnie umyć i wyprostować włosy. Nałożyłam swoją najnowszą sukienkę którą miałam okazję nałożyć tylko raz i to w niezbyt wesołym dniu - pogrzebu mojej babci. Mimo wielkiej rozpaczy doprowadziłam się do ładu. Moja mama stwierdziła nawet, że bardzo dawno nie byłam taka uśmiechnięta. Jedyną rzeczą która mnie rozweselała tego dnia było to, że w końcu będę mogła spotkać się z moimi najlepszymi przyjaciółkami - Eweliną i Patrycja. Obie spędziły wakacje poza naszym niewielkim miasteczkiem, więc po dwóch miesiącach, w dniu rozpoczęcia drugiej klasy nareszcie mogłyśmy wspólnie iść na nasze ulubione lody o smaku wiśni. Wbrew obietnicom mamy, do szkoły podwiózł mnie tata. Starał się zachowywać tak jakby jego mama nadal żyła. Wychodziło mu to całkiem nieźle, więc ja też udawałam, że nie pamiętam. Umówiliśmy się, że o czternastej zabierze mnie spod kawiarni koło szkoły. Pomachałam mu na pożegnanie i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych gdzie już czekała na mnie Ewelina. Usiadłyśmy na ławce w holu, oczekując na trzecią przyjaciółkę, kiedy podszedł do nas wysoki, młody mężczyzna. Swoim przyjemnym głosem spytał nas:
- Wiecie może gdzie spotyka się klasa druga A gimnazjum? - Ewelina spojrzała na mnie, ja na nią. Obie wiedziałyśmy, że mężczyzna szuka naszej klasy. To miał być nasz nowy wychowawca, ponieważ poprzednia nauczycielka poszła na urlop zdrowotny. Mimo tak miłego głosu i pozytywnego wrażenia, obiecałyśmy sobie wcześniej, że przyszły rok będzie inny niż zwykle, dlatego jedynie wskazałam palcem na stojącego kilka metrów obok Maćka - naszego kolegę z klasy. Kiedy mężczyzna odszedł, Ewelina natychmiast bardzo podekscytowana wybuchła:
- Jestem z ciebie dumna. Udało ci się zatuszować stratę bliskiej osoby w rozmowie z nowym superprzystojnym anglistą, panem Lizard -zaśmiała się cicho. - Patrz, idzie Patti.
Patrycja miała na sobie naprawdę śliczną sukienkę, którą dostała od cioci z Londynu. Założyła też kontrastujące się niebieskie kolczyki które rok temu dostała ode mnie i Ewelki w prezencie. Podeszła do nas, przytuliła się i od razu powiedziała:
-Jak tam, Beciu? Wszystko dobrze?
-Tak. Juz lepiej. Patrz lepiej na tego superprzystojnego anglistę, naszego nowego wychowawce pana Lizard.
-Czy... czy to ten przystojniak koło Maćka? - była tak zaskoczona, że aż otworzyła buzię. Rozmawiałyśmy o jaszczurce jeszcze parę minut, po czym poszłyśmy na salę. Po apelu nasza klasa spotkała się w sali przy pokoju nauczycielskim. Pan Lizard był bardzo uprzejmy. Opowiedział nam parę zdań k sobie, o jego sposobie nauczania i o planachna ten rok, poczym wwypuścił nas po czterdziestu minutach. Ewelka z Patrycją były tak zauroczone nauczycielem, że nie zwazaly na to, iż ich rozmowie przysluchiwalo się wiele osób. Miałam już dość słuchania jaki to jest fajny, dlatego zostawiłam je na holu. oświadczając, że idę do łazienki. Wcale się nie spieszyłam. Ponownie napadla mnie chwila rozpaczy. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, że weszłam na jakiegoś chłopaka. Zauważyłam dopiero kiedy upadłam i poczułam lekki ból w kostce. Chłopak był na tyle uprzejmy, iż pomógł mi nie tylko wstać a posadził mnie na ławkę kolo drzwi do łazienki i zagadał. Był w moim wieku, w tym roku doszedł do klasy drugiej C. Miał na imię Wiktor. Nie pokazywałam nic po sobie, ale od dawna nie czułam w sercu takiego ukłucia. Dawno nie czułam takiej radości. Coś pchnęło mnie w jego stronę, w dalszą rozmowę z obiektem powodu mojego upadku. Był czarujący. Cudne włosy postawione na żel, idealnie dobrana koszula do garnituru, pięknie komponująca się granatowa mucha, i głęboko przeszywajace brązowe oczy. W dwóch słowach chłopak idealny. Po kilku minutach rozmowy, w końcu wyszłam z transu i powiedziałam ze się spieszę, bo czekają na mnie przyjaciółki. Wiktor delikatnie się uśmiechnął i na pożegnanie powiedział "Mam nadzieje że jesteś niezdarą", poczym poszedł do sklepiku. Sama poczesałam włosy i czym prędzej pobiegłam do wciąż zacgwyconych przyjaciółek. Widząc ich zaopatrzenie stwierdziłam, że na razie nic im nie powiem. Za chwilę wszystkie wyszlysmy ze szkoły i poszlysmy na lody. Od dawna każda z nas ma słabość do "wiśniowej pokusy" dlatego bez zastanowienia podeszłam do sprzedawczyni i wydusiłam z siebie "Poproszę trzy razy to co zawsze". Znajoma sprzedawczyni uśmiechnęła się i zaczęła nakładać porcję lodów. W "creamie" siedzislysmy do czternastej, kiedy przyjechał po mnie tata. Zaoferował ze może odwieźć tez moje przyjaciółki wiec wszystkie trzy wsiadlyśmy do samochodu, a gdy w radiu usłyszałyśmy znaną nam dobrze piosenkę "Love" zaczełysmy się wydzierac. Kiedy Patti i Ewelka wysiadly, tata powiedział że jest ze mnie dumny, że tak dobrze sobie radzę. Ja sama, byłam zadowolona, bo widziałam że powrót do szkoły coś we mnie zmienił. Wiele zmieniło tez spotkanie z Wiktorem na szkolnym korytarzu. Tata powiedział że w nagrodę zabierze mnie do centrum handlowego. Wchodząc do pierwszego sklepu z odzieżą oboje usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Niestety to był telefon z pracy. Zawiedziony tata stwierdził że da mi pieniądze i żebym wybrała sobie najładniejsze ubranie z całej galerii, poczym zostawił mnie w "Housie". Po kilkudziesięciominutowych poszukiwaniach znalazłam przepiękna sukienkę i idealnie pasujące buty. Były stosunkowo tanie, wiec starczyło mi na porządny obiad w pizzeri. Weszłam do niewielkiego budynku koło centrum i ostatecznie zdecydowałam się jednak na najmniejsza margarine. Siedziałam i jadłam kawałek po kawałku kiedy nagle zobaczyłam wchodzącego Wiktora. Od razu go poznałam. Był sam. Prawdopodobnie przyszedł w tym samym celu co ja. Kiedy zobaczył wolne miejsce obok mnie podszedł i bez skrępowania spytał czy może usiąść. Usatysfakcjonowana odparłam,że naturalnie. Chwile pogadaliśmy o niczym, ale po chwili rozmowa przeniosła się na temat jego i jego rodziny. Okazało się że do naszego miasteczka przeprowadził się pod koniec wakacji, dlatego, że po śmierci jego mamy, tata uznał ze lepiej będzie zamieszkać z dziadkami. Rozmawialiśmy naprawdę długo. Powiedziałam mu o mojej babci. Po raz pierwszy w życiu czułam ze ktoś mnie rozumie. Kiedy usłyszałam swój telefon była godzina osiemnasta. Rodzice zaczynali się martwić. Obiecałam ze za pół godziny będę w domu, dlatego po rozłaczeniu się wstałam i stwierdziłam ze musze iść. Wiktor zaproponował ze mnie odprowadzi. Ja oczywiście nie miałam nic przeciwko, wiec razem wyszliśmy i skierowalismy się w stronę mojego domu. Gadaliśmy jak najęci. Zatrzymaliśmy się dopiero pod moim płotem. Z grzeczności chłopak nie poprosił mnie o numer telefonu. Ja sama się nie wyrywalam, bo wiedziałam że na pewno się jeszcze spotkamy. Kiedy wróciłam do domu powiedziałam rodzicom ze jestem zmęczona i poszłam do pokoju. Przebralam się i położyłam na łóżku. Przez kilkadziesiąt minut leżałam i patrzyłam w sufit rozmyślając o wszystkim. Potem jednak stwierdziłam ze musze zadzwonić do którejś z przyjaciółek. Wybrałam Eweline. Kiedy odebrała natychmiast zaczęłam mówić owwszystkim. Gadalysmy dobra godzinę. Uspokoiła mnie i powiedziała ze zazdrości mi mojego zamyślenia. Uznała że zdanie Wiktora, które wypowiedział w szkole miało znaczyć po prostu ze dobrze mu się ze mną rozmawiało i ze ma nadzieję że spotkamy się wkrótce. Z jeszcze większym uśmiechem skończyłam rozmawiać z Ewelka, poczym wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka.
Komentarze (3)
"Od czasu śmierci mojej babci nie ufałam ludziom. Wszystko straciło sens. Nie miałam żadnego powodu(,) aby chociażby wstać z łóżka i zjeść kanapkę z serem. Moi rodzice za wszelką cenę chcieli(,) abym stała się normalną nastolatką, taką, którą byłam przed tym bolesym wydarzeniem. Chcieli żebym wróciła do zespołu tanecznego, z którym jeszcze kilka miesięcy wcześniej mnie tyle łączyło. Mimo ogromnych starań, byłam nieugięta. Na samą myśl o tym, że miałabym przekroczyć próg do sali tanecznej, gdzie(przez który) przed ośmioma laty przeprowadziła mnie babcia, zbierało mi się na płacz. Z dnia na dzień co raz(coraz) bardziej trafiłam(traciłam) chęci do życia, jednak kiedy nadszedł pierwszyddzień(pierwszy dzień) szkoły(,) nie miałam wyjścia. Mama zagroziła(,) że zaciągnie mnie na apel siłą, więc pierwszego września o godzinie siódmej rano byłam gotowa do wyjścia. Wstałam bardzo wcześnie, żeby porządnie umyć i wyprostować włosy. Nałożyłam swoją najnowszą sukienkę(,) którą miałam okazję nałożyć tylko raz i to w niezbyt wesołym dniu - pogrzebu mojej babci. Mimo wielkiej rozpaczy doprowadziłam się do ładu. Moja mama stwierdziła nawet, że bardzo dawno nie byłam taka uśmiechnięta. Jedyną rzeczą(,) która mnie rozweselała tego dnia było to, że w końcu będę mogła spotkać się z moimi najlepszymi przyjaciółkami - Eweliną i Patrycja. Obie spędziły wakacje poza naszym niewielkim miasteczkiem, więc po dwóch miesiącach, w dniu rozpoczęcia drugiej klasy(,) nareszcie mogłyśmy wspólnie iść na nasze ulubione lody o smaku wiśni. Wbrew obietnicom mamy, do szkoły podwiózł mnie tata. Starał się zachowywać tak jakby jego mama nadal żyła. Wychodziło mu to całkiem nieźle, więc ja też udawałam, że nie pamiętam. Umówiliśmy się, że o czternastej zabierze mnie spod kawiarni koło szkoły. Pomachałam mu na pożegnanie i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych(,) gdzie już czekała na mnie Ewelina. Usiadłyśmy na ławce w holu, oczekując na trzecią przyjaciółkę, kiedy podszedł do nas wysoki, młody mężczyzna. Swoim przyjemnym głosem spytał nas:
- Wiecie może(,) gdzie spotyka się klasa druga A gimnazjum? - Ewelina spojrzała na mnie, ja na nią. Obie wiedziałyśmy, że mężczyzna szuka naszej klasy. To miał być nasz nowy wychowawca, ponieważ poprzednia nauczycielka poszła na urlop zdrowotny. Mimo tak miłego głosu i pozytywnego wrażenia, obiecałyśmy sobie wcześniej, że przyszły rok będzie inny(,) niż zwykle, dlatego jedynie wskazałam palcem na stojącego kilka metrów obok Maćka - naszego kolegę z klasy. Kiedy mężczyzna odszedł, Ewelina natychmiast bardzo podekscytowana wybuchła:
- Jestem z ciebie dumna. Udało ci się zatuszować stratę bliskiej osoby w rozmowie z nowym superprzystojnym anglistą, panem Lizard -(spacja)zaśmiała się cicho. - Patrz, idzie Patti.
Patrycja miała na sobie naprawdę śliczną sukienkę, którą dostała od cioci z Londynu. Założyła też kontrastujące się(bez się) niebieskie kolczyki(,) które rok temu dostała ode mnie i Ewelki w prezencie. Podeszła do nas, przytuliła się i od razu powiedziała:
-(spacja)Jak tam, Beciu? Wszystko dobrze?
-(spacja)Tak. Juz(Już) lepiej. Patrz lepiej na tego superprzystojnego anglistę, naszego nowego wychowawce(wychowawcę, pana) pana Lizard.
-(spacja)Czy... czy to ten przystojniak koło Maćka? - była tak zaskoczona, że aż otworzyła buzię. Rozmawiałyśmy o jaszczurce jeszcze parę minut, po czym poszłyśmy na salę. Po apelu nasza klasa spotkała się w sali przy pokoju nauczycielskim. Pan Lizard był bardzo uprzejmy. Opowiedział nam parę zdań k(o) sobie, o jego sposobie nauczania i o planach(spacja)na ten rok, poczym(po czym) wwypuścił(wypuścił) nas po czterdziestu minutach. Ewelka z Patrycją były tak zauroczone nauczycielem, że nie zwazaly(zważały) na to, iż ich rozmowie przysluchiwalo(przysłuchiwało) się wiele osób. Miałam już dość słuchania jaki to jest fajny, dlatego zostawiłam je na(w) holu.(,) oświadczając, że idę do łazienki. Wcale się nie spieszyłam. Ponownie napadla mnie chwila rozpaczy. Byłam tak zamyślona, że nawet nie zauważyłam, że weszłam na jakiegoś chłopaka. Zauważyłam(zorientowałam się) dopiero(,) kiedy upadłam i poczułam lekki ból w kostce. Chłopak był na tyle uprzejmy, iż pomógł mi nie tylko wstać(, ale też) a posadził mnie na ławkę(ławce) kolo drzwi do łazienki i zagadał. Był w moim wieku, w tym roku doszedł(poszedł) do klasy drugiej C. Miał na imię Wiktor. Nie pokazywałam nic po sobie, ale od dawna nie czułam w sercu takiego ukłucia. Dawno nie czułam takiej radości. Coś pchnęło mnie w jego stronę, w dalszą rozmowę z obiektem powodu mojego upadku. Był czarujący. Cudne włosy postawione na żel, idealnie dobrana koszula do garnituru, pięknie komponująca się granatowa mucha, i głęboko przeszywajace brązowe oczy. W dwóch słowach chłopak idealny. Po kilku minutach rozmowy, w końcu wyszłam z transu i powiedziałam(, że) ze się spieszę, bo czekają na mnie przyjaciółki. Wiktor delikatnie się uśmiechnął i na pożegnanie powiedział(.) "(tutaj nie cudzysłów tylko myślnik i już od nowej linijki, bo w ten sposób rozpoczynamy dialogi)Mam nadzieje(nadzieję, że) że jesteś niezdarą(wtf???)", poczym(po czym) poszedł do sklepiku. Sama poczesałam włosy i czym prędzej pobiegłam do wciąż zacgwyconych(zachwyconych) przyjaciółek. Widząc ich zaopatrzenie(zaopatrzenie?) stwierdziłam, że na razie nic im nie powiem. Za chwilę wszystkie wyszlysmy(wyszłyśmy) ze szkoły i poszlysmy(poszłyśmy) na lody. Od dawna każda z nas ma słabość do "wiśniowej pokusy"(,) dlatego bez zastanowienia podeszłam do sprzedawczyni i wydusiłam z siebie(: enter) "(- )Poproszę trzy razy to(,) co zawsze". Znajoma sprzedawczyni uśmiechnęła się i zaczęła nakładać porcję lodów. W "creamie" siedzislysmy(siedziałyśmy) do czternastej, kiedy przyjechał po mnie tata. Zaoferował(, że) ze może odwieźć tez(też) moje przyjaciółki(, więc) wiec wszystkie trzy wsiadlyśmy(wsiadłyśmy) do samochodu, a gdy w radiu usłyszałyśmy znaną nam dobrze piosenkę "Love"(, zaczęłyśmy) zaczełysmy się wydzierac(wydzierać). Kiedy Patti i Ewelka wysiadly(wysiadły), tata powiedział(,) że jest ze mnie dumny, że tak dobrze sobie radzę. Ja sama, byłam zadowolona, bo widziałam(,) że powrót do szkoły coś we mnie zmienił. Wiele zmieniło tez(też) spotkanie z Wiktorem na szkolnym korytarzu. Tata powiedział(,) że w nagrodę zabierze mnie do centrum handlowego. Wchodząc do pierwszego sklepu z odzieżą(,) oboje usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Niestety to był telefon z pracy. Zawiedziony tata stwierdził(,) że da mi pieniądze i żebym wybrała sobie najładniejsze ubranie z całej galerii, poczym(po czym) zostawił mnie w "Housie". Po kilkudziesięciominutowych poszukiwaniach znalazłam przepiękna(przepiękną) sukienkę i idealnie pasujące buty. Były stosunkowo tanie, wiec(więc) starczyło mi (jeszcze)na porządny obiad w pizzeri. Weszłam do niewielkiego budynku koło centrum i ostatecznie zdecydowałam się jednak na najmniejsza(najmniejszą) margarine(margerittę). Siedziałam i jadłam kawałek po kawałku(,) kiedy nagle zobaczyłam wchodzącego Wiktora. Od razu go poznałam. Był sam. Prawdopodobnie przyszedł w tym samym celu(,) co ja. Kiedy zobaczył wolne miejsce obok mnie(,) podszedł i bez skrępowania spytał czy może usiąść. Usatysfakcjonowana odparłam,(spacja)że naturalnie. Chwile(chwilę) pogadaliśmy o niczym, ale po chwili rozmowa przeniosła się na temat jego i jego rodziny. Okazało się(,) że do naszego miasteczka przeprowadził się pod koniec wakacji, dlatego, że po śmierci jego mamy, tata uznał(, że) ze lepiej będzie zamieszkać z dziadkami. Rozmawialiśmy naprawdę długo. Powiedziałam mu o mojej babci. Po raz pierwszy w życiu czułam(, że) ze ktoś mnie rozumie. Kiedy usłyszałam swój telefon była godzina osiemnasta. Rodzice zaczynali się martwić. Obiecałam(, że) ze za pół godziny będę w domu, dlatego po rozłaczeniu(rozłączeniu) się(,) wstałam i stwierdziłam(, że) ze musze(muszę) iść. Wiktor zaproponował(, że) ze mnie odprowadzi. Ja oczywiście nie miałam nic przeciwko, wiec(więc) razem wyszliśmy i skierowalismy(skierowaliśmy) się w stronę mojego domu. Gadaliśmy(,) jak najęci. Zatrzymaliśmy się dopiero pod moim płotem. Z grzeczności chłopak nie poprosił mnie o numer telefonu(serio???). Ja sama się nie wyrywalam(wyrywałam), bo wiedziałam(,) że na pewno się jeszcze spotkamy. Kiedy wróciłam do domu(,) powiedziałam rodzicom(, że) ze jestem zmęczona i poszłam do pokoju. Przebralam(przebrałam) się i położyłam na łóżku. Przez kilkadziesiąt minut leżałam i patrzyłam w sufit(,) rozmyślając o wszystkim. Potem jednak stwierdziłam(, że) ze musze(muszę) zadzwonić do którejś z przyjaciółek. Wybrałam Eweline(Ewelinę). Kiedy odebrała(,) natychmiast zaczęłam mówić owwszystkim(o wszystkim). Gadalysmy(gadałyśmy dobrą) dobra godzinę. Uspokoiła mnie i powiedziała(, że) ze zazdrości mi mojego zamyślenia. Uznała(,) że zdanie Wiktora, które wypowiedział w szkole miało znaczyć po prostu(, że) ze dobrze mu się ze mną rozmawiało(,) i (że)ze ma nadzieję(, iż) że spotkamy się wkrótce. Z jeszcze większym uśmiechem skończyłam rozmawiać z Ewelka(Ewelką), poczym(po czym) wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka."
Mnóstwo literówek, brakujących przecinków i polskich znaków. W kilku miejscach zdania i akcja opowiadania były trochę nielogiczne. Lecisz też według mnie odrobinę za szybko z całą akcją. Jeśli bohaterka tak bardzo zospaczała po śmierci babci, to nie podniosłaby się tak szybko. Nawet po rozmowie z tym chłopakiem. I ja wiem co mówię, bo mówię z własnego doświadczenia... Sam tekst jakoś nie przypadł mi do gustu. Choć niewątpliwie starałaś się zainteresować czytelnika, to miałam podobne wrażenie do Platiny, że to takie przesłodzone opowiadanie w stylu Zmierzchu...
Ze względu na naprawdę dużą ilość błędów i lekkiego braku logiki, zostawiam 3
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania