Nowy Jork
W Nowym Jorku, Rok 2013,8 Grudnia
Na ulicach tego wielkiego miasta panował tłok i chaos. Ulice wypełniał gwar ludzkich rozmów i światło z witryn sklepowych. Na chodnikach było tak dużo ludzi że co niektórzy musieli iść ulicą, takie zjawiska są typowe dla Nowego Jorku. Sklepikarze wychodzili przed sklepy i namawiali przechodniów do wejścia do sklepu i przejrzenia towaru. A ulicą jechały auta-Coffe, w których można było kupić kawę, herbatę czy gorącą czekoladę. Temu wszystkiemu przyglądał się trzynastoletni chłopiec, i wspominał niezbyt odległe czasy kiedy mógł pozwolić sobie na kupno chociażby kilku bombek na choinkę i jakiegoś łakocia. Kiedy przypominał sobie jego dom i rodziców dopadała go nieopisana wściekłość.
8 Grudnia Nowy Jork, rok 2010.
Dziesięcioletni chłopiec oglądał zabawki w jednym z najdroższych sklepów w mieście, jego rodzice stali obok i patrzyli na syna z uśmiechami. Chłopiec przystanął przy dość dużym aucie na baterie w którym można jeździć.
-Chciałbym taki na święta...- Chłopiec patrzył rozmarzonym wzrokiem na auto. -Na pewno ten pojazd? Zobacz tam są jeszcze inne! - Jego tata pokazał ręką na resztę sklepu wyłożoną drogimi dywanami, z lampami zrobionymi z kryształów i z półkami z cennego drewna. Na których leżały podobne auta, jedyne co je różniło od tego na które patrzył chłopiec to wyższa o kilkaset złotych cena. -Nie! Ja chcę to! - Chłopiec pokazał palcem auto które przykuło jego uwagę. -Ale tamte są ładniejsze! I zobacz mają światła z tyłu a ten ma tylko z przodu. - Jego matka pokazała białe auto z kwiatami u boku. -Ale wygląda jak na ślub! Ja chcę to czerwone! - Alex! Koniec dyskusji! Ja i twoja matka wybierzemy ci auto na święta a ty będziesz mieć niespodziankę. - W takim razie nie chcę na święta nic! - Alex tupnął nogą. - Dostaniesz to co ci wybierzemy! teraz lokaj zawiezie cie do domu a ty masz pójść do swojego pokoju i nie wyściubiać nosa za drzwi! Jasne?!. - Matka Alexa wkroczyła do dyskusji. - Dobrze.- Chłopiec spuścił głowę i wyszedł ze sklepu kierując się w stronę limuzyny. Gdy wszedł do środka kierowca spytał. - Coś się stało?A jak myślisz? Matka chce mi kupić jakieś ohydztwo z kwiatami! - I co? - Jak to co?! Dla nich nie liczy się moje zdanie! Chcą mnie tylko kontrolować! - Pomyśl co da się z tym zrobić- Stwierdził mężczyzna i odpalił auto. - Nic! Nic a nic! Na początku są mili a potem gdy nie chcę tego co oni to nagle stają się wrednymi narzekaczami! - -Słuchaj, rozumiem że ci grają na nerwach ale przygotuj się na to że twoje życie może być o wiele bardziej bolesne. Słyszałem rozmowę twoich rodziców. - I co mówili?- Chłopak patrzył z zainteresowaniem na lokaja.- Przez jego twarz przemknął cień. - Dowiesz się za kilka lat...- Po tym stwierdzeniu lokaj do końca podróży już się nie odezwał. Gdy dojechali Alex wysiadł z auta i podszedł do drzwi czekając na lokaja. Ten otworzył drzwi i wpuścił chłopca do środka. Alex pamietał że rodzice zakazali mu wychodzić z jego pokoju ale był głodny i nie chciał siedzieć na łóżku i gapić się w ścianę, więc skierował się w stronę kuchni. Wyjął z lodówki mleko i miskę z szafki. Wlał mleko do miski i wyciągnął z górnej szafki płatki kukurydziane. Wsypał do mleka i z szuflady wyjął łyżkę. Wziął miske i poszedł na góre do swojego pokoju. Usiadł przy biurku zaczął jeść myśląc co mógł usłyszeć lokaj i czemu rodzice chcą go kontrolować. Po dwudziestu minutach myślenia stwierdził że, sam nie wymyśli o co chodzi w tej rozbieganej rzeczywistości. Postanowił poczekać na powrót rodziców i wypytać ich o to co powiedział lokaj jednak tak aby go nie zwolnili. A do tego potrzebna była informacja kiedy o tym rozmawiali.
Komentarze (4)
Ogólnie dużo pytań i niewiele odpowiedzi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania