Nowy Świat Czarownic, cz. 27

W

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Kapelusznik 05.08.2019
    "setki jezdnych" - jeźdźców, konnicy - nie jednych! Nawet jeśli to poprawne słownictwo, to jest to kiepski początek opowiadania.
    Ilość wojska ze złotej bramy podchodzi pod 2 tys., a skoro to stolica regionu, nie spodziewał się więcej niż 5 tys. żołnierzy pod księżną - może nieistotna uwaga, ale wiesz że jestem militarystą i zwracam na to uwagę
    Kilka dodatkowych uwag - tereny siedmiu bram to głównie teren górzysty, jak sam napisałeś = nie zgadza mi się więc też ilość jazdy, ani jak bardzo są elitarni, w takich warunkach powinni być znacznie gorzej wyszkoleni.
    Drugie - tabory zaopatrzenie - nie ważne jak wielka jest twoja armia, z samej Złotej Bramy, wychodzi 2 tys. żołnierzy, a zaopatrzenie to problem - część ludzi musiałaby zostawać po drodze, albo zostać oddelegowana do strzeżenia karawan - chyba że zakładasz że to z łupów na barbarzyńcach armia będzie iść dalej, ale jest to bardzo ryzykownych ruch - pilnuj tego szczegółu, bo inaczej twoja opowieść straci znacząco na wiarygodności.

    Do reszty uwag nie mam

    Oczekuję pierwszej bitwy z niecierpliwością - mam nadzieję że barbarzyńcy nie zawiodą moim oczekiwań
    5
    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Nefer 06.08.2019
    Dzięki za rzeczowe uwagi. Postaram się podjąć dyskusję.
    „Jezdny” to słowo oznaczające żołnierza jazdy, kawalerzystę, obecnie przestarzałe, używane w języku polskim w dawniejszych wiekach (za Słownikiem PWN). Z powodu tejże archaiczności użyłem go przy opisie armii Siedmiu Bram.
    Jazda stanowiła główną siłę bojową w średniowiecznych armiach, nie mogło więc zabraknąć jej w wojskach Siedmiu Bram. Górzysty charakter tego księstwa nie oznacza jeszcze tego, że nie hodowano tam koni (zwłaszcza dla celów wojskowych) czy nie znano sztuki jeździeckiej, podobnie jak w wielu zbliżonych pod względem topografii regionach średniowiecznej Europy. Jeżeli gdzieś (np. w Konfederacji Szwajcarskiej) dominowały wojska piesze, to wynikało to raczej z panujących tam stosunków społecznych i dominacji wolnego chłopstwa przy stosunkowo słabym sfeudalizowaniu społeczeństwa. Podobna sytuacja występowała również na typowo nizinnych obszarach Dithmarschen w północnych Niemczech. Ogólnie wczesnośredniowieczne wojska plemienne (frankijskie, saskie, anglosaskie) składały się głównie z pospolitego ruszenia wolnych chłopów, ekwipujących się na własną rękę i walczących pieszo (ze względu na wysoki koszt konia oraz wyposażenia do walki konnej). Tak też przedstawiać się będzie armia barbarzyńców w tej opowieści. Wystawienie konnicy, inspirowane zwykle przez władze państwowe, wiązało się z feudalizacją społeczeństwa, której otwierało zarazem szeroko drogę, bo te procesy łączyły się ze sobą. A księstwo Siedmiu Bram jest jak najbardziej sfeudalizowane.
    Liczebność armii księstwa użytej podczas wyprawy istotnie szacuję na ok. 5 tys. zbrojnych, podczas największej bitwy tej kampanii liczyć będzie ok. 4 tys. To mniej więcej tyle, ile w okresie pełnego średniowiecza zdolne było wystawić silne i rozległe księstwo feudalne (wziąłem za przykład szacunki przeprowadzane na potrzeby określenia liczebności kontyngentów biorących udział w pierwszej krucjacie). Ale w tej sprawie nie dostrzegłem pomiędzy nami jakiejś różnicy zdań.
    Obecność taborów została wyraźnie zaznaczona w tekście. Transportują one przede wszystkim zaopatrzenie właśnie. Oczywiście, zwalniają pochód wojsk, stąd taktyka księżnej, oparta na szybkich wypadach wydzielonych grup. Najchętniej prowadzi je ona sama, zapewniając im „wsparcie magiczne”, do czego z wiadomych względów potrzebny będzie również Marcus.
    Jak ta wojna się potoczy, zdradzić teraz nie mogę. Myślę jednak, że rozwój wydarzeń zaskoczy wszystkich uczestników, a bitew i potyczek nie zabraknie.
    Dzięki za wpis i pozdrawiam serdecznie.
  • Kapelusznik 06.08.2019
    Nefer
    Zaznaczyłeś tabory - fakt, ale spodziewałem się że to niewielki ładunek, szczególnie przez fakt jak szybko wchodzą w kontakt z wrogiem - nie zgadzała mi się odległość - zwyczajnie nie widzę Złotej Bramy - STOLICY REGIONU - tak cholernie blisko zagrożonych terytoriów - może coś mi umknęło, tak czy inaczej -wyprawa ma trwać trzy miesiące, żaden tabor nie mógłby tego zapewnić logistycznie.
    Jednostki logistyczne do samej obsługi wozów wiozących zapasy dla 5 tys. żołnierzy, koni bojowych i wszelkich zwierząt używanych w ciągnięciu wozów - grupa logistyczna byłaby równie liczna, jeśli nie liczniejsza od samej armii.

    W dywizja niemiecka z II wojny światowej liczyła razem 18 tys. żołnierzy - w tym 2 tys. były oddelegowane do zaopatrzenia i jako sanitariusze - a mieli przewagę komunikacyjną i dostawali zaopatrzenie przez kolej.

    Więc dla armii "średniowiecznej" dostarczanie jedzenia, odpowiednio duży tabor, albo możliwość zdobywania pożywienia z terenów wroga było najważniejsze - a że zaznaczyłeś że zbliża się zima - możliwości zdobycia świeżych zapasów jest możliwa, ale to zależy od sposobu życia barbarzyńców.
    Zwróć uwagę: każdy wielki wódz wiedział że to logistyka wygrywa wojny

    "Nowicjusze omawiają strategię, weterani omawiają logistykę" - Napoleon Bonaparte

    Jestem pewny że sobie poradzisz - ale zaznaczam raz jeszcze - na wszelki wypadek - NIE ZAPOMNIJ O TYM JAK ISTOTNA JEST LOGISTYKA!
    Na razie trzymałeś dość realistyczną narrację, nawet jak na świat fantastyki i podejrzewam że chcesz utrzymać ten trend - więc zwracam uwagę gdy coś mi zgrzyta.

    Pozdrawiam
    Kapelusznik
  • Nefer 08.08.2019
    Kapelusznik
    Hej!
    Armie średniowieczne zdobywały zwykle zaopatrzenie na terytorium, na którym toczyły działania, zwłaszcza wrogim. Oczywiście, mogło to nastręczać trudności, toteż prowadziły również tabory z pewną ilością zapasów (oraz różnego rozdaju wyposażeniem). Zwykle potrafiono sobie jednak z aprowizacją poradzić, nawet w ciężkim, nieprzyjaznym terenie. Jako przykład niech posłuży wyprawa Fryderyka I Barbarossy przeciwko Polsce w 1157 r., podczas której główną trudność stanowiło przedarcie się przez pas pogranicznych puszcz, które książęta polscy celowo utrzymywali w stanie dzikości. Wiemy o tym dość dobrze, gdyż dumny z odniesionego ostatecznie zwycięstwa cesarz pisał o tym w propagandowych listach, rozsyłanych do różnych dostojników niemieckich. Zauważ, że armia Siedmiu Bram wyruszyła na wojnę w kilku odrębnych kolumnach, zarówno po to, by szerzej spustoszyć kraj, jak i łatwiej zdobywać zaopatrzenie. Połączą się one później, w wyniku pojawienia się nowych okoliczności. Działania rozpoczęto późną wiosną. W tych północnych stronach lato trwa krótko, trzymiesięczny okres planowanej kampanii (nim nadejdą jesienno-zimowe śniegi) wydaje się więc w sam raz. Staram się pamiętać o różnych szczegółach i zachować ogólne prawdopodobieństwo wydarzeń, nie zapominajmy jednak o tym, że to nie podręcznik sztuki wojennej ani też monografia historyczna. Wiele kwestii pobocznych, nieistotnych dla fabuły, można spokojnie w narracji pominąć, o ile nie wchodzą z nią w jakąś logiczną sprzeczność (a nie uważam, by znacząco wchodziły). Przykładowo, nie ma potrzeby rozpisywać się o kopaniu latryn, bo czytelników raczej to nie zainteresuje.
    Położenie stolicy. Siedem Bram to pograniczna marchia, której pierwotnym celem istnienia było (i nadal pozostaje) obrona Królestwa przed barbarzyńcami. Poszczególne zamki strzegą głównych przełęczy, najważniejsza twierdza to Złota Brama, pilnująca przejścia najdogodniejszego pod względem topograficznym. Ze względu na znaczenie militarne przypadła jej rola stolicy. Ubezpieczają ją różne wysunięte posterunki, o których dla porządku wspomniałem zresztą w tekście. Sytuacje, gdy stolica potężnego nawet państwa znajdowała się „na pierwszej linii”, osłaniając inne terytoria, nie należały wcale do rzadkości. Weźmy Konstantynopol i średniowieczne Bizancjum, co ciekawe, w różnych okresach stolica chroniła tu bezpieczniejsze prowincje albo od wschodu (przed Arabami i Turkami), albo od zachodu (przed Awarami czy Bułgarami). Inny przykład miasta stołecznego celowo wręcz wysuniętego w kierunku przeciwnika, z nowożytnej już epoki, to wzniesiony przez Piotra I rosyjski Petersburg.
    Zawsze miło podyskutować na interesujący temat, toteż dziękuję za uwagi i pozdrawiam.
  • Kapelusznik 08.08.2019
    Nefer
    ok - przekonałeś mnie, że masz pojęcie o czym piszesz - cieszy mnie to
    Zbyt często spotykam się z przypadkami, gdzie ludzie nie mają zielonego pojęcia o czym piszą.
  • Nefer 08.08.2019
    Kapelusznik Interesuję się historią, zwłaszcza średniowieczną i starożytną oraz ogólnie militariami. Ty również, jak widzę oraz jak w kilku miejscach wspominałeś. Zawsze miło podyskutować. Ciekaw też będę Twojej opinii o opisie kilku bitew, do których dojdzie w trakcie kampanii, zwłaszcza największej.
    Pozdrawiam
  • Pontàrú 25.08.2019
    Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że Berengaria jednak wyczuje drzemiącą w Marcusie mοc.
    Wszystko jak na razie w porządku. Na militariach się nie znam także nie będę tego analizować tak jak Kapelusznik.
    Uwaga jeszcze z poprzednich części. Kim może być ta ParaAnita skoro jak się okazało, Marcus wcale nie spał z tą Anitą.
    Pojawia się coraz więcej pytań a odpowiedzi jak na razie (prawie) brak
  • Nefer 26.08.2019
    Nie zdradzę chyba żadnej szczególnej tajemnicy gdy przyznam, że Marcus istotnie mocy prędzej czy później użyje. Co z tego wyniknie, to już inna sprawa. Słusznie dostrzegasz kwestię "Anity". Kim tak naprawde była, jakie znaczenie miał tamten epizod, dlaczego księżna przywiązuje do tego tak wielką wagę oraz kto kogo w tej sprawie oszukuje. Odpowiedzi pojawią się, ale dopiero w swoim czasie. tymczasem ujawniam mniej więcej to, ile wie i czego dowiaduje się bohater.
    Pozdrawiam
  • krajew34 04.10.2019
    Czytam dalej.
  • Nefer 05.10.2019
    Zapraszam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania