Nuda i co dalej?

Nom siedział w domu, dręczony bezlitosną nudą, mimo że w tle sączyła się "Symfonia Jowiszowa", Mozarta, którą tak uwielbiał.

— Kiedy nic nie muszę, nic też mi się nie chce. Chyba tak. — myślał

W jednej chwili za oknem zrobiło się bardzo ponuro, a to dlatego, że było coraz później, ale także z powodu zbliżającej się burzy. Dopiero ta okoliczność nieco rozbudziła znużonego Noma, który w obliczu nadciągającego żywiołu, począł przygotowywać batarejkę i świeczki. Stał się płochy, zapobiegliwy, ale i w głębi duszy podekscytowany. Tak, burza to wspaniała przygoda, szczególnie, gdy obserwuje się ją przez okno. Być wtedy na podwórku, moknąć, miotać się i korzyć przed siłami natury to nic miłego, ale patrzeć na nie z chałupy, już tak! O ile, oczywiście ma się pod ręką ręką batarejkę i świeczki, zwłaszcza jeśli burza nadejdzie nocą. Bo burza burzą, ale w przestrzeni też trzeba się orientować. Niektórzy, czując nadchodzący huragan, od razu wykręcają bezpieczniki, ale Nom uważał to za przesadę, wręcz ekstrawagancję.

Wkrótce zaczęło trochę huczeć, a niebawem także błyskać i grzmieć. Zaraz też, zgodnie z jego przewidywaniami, zgasło światło. Zapalając batarejkę, a następnie świeczki, poczuł pewien rodzaj satysfakcji, że wcześniej o nie zadbał. Ale już po chwili skonstatował, że i to wieje nudą.

— Burza jak burza, przewidywalna...

Zniechęcony banalnością zjawisk atmosferycznych, przerzucił swoją uwagę na palące się świeczki. Najpierw przyglądał się im, siedząc, by po chwili położyć się na sofie. I wtedy doznał olśnienia; choć milion razy widział już takie świece, dopiero teraz zauważył, że ich płomyki, wyglądają zupełnie inaczej, w zależności od perspektywy oglądającego. Kiedy obserwował je z krzesła, sprawiały zwyczajne wrażenie, lecz gdy tylko zmienił pozycję na leżącą, ujrzał, jak się przemieszczają, skaczą, jakby łączą się w rodzaju tańca lub walki zapaśniczej!

Całe widowisko wzbudziło jego fascynację, lecz gdy tylko na powrót usiadł, straciło swój urok, a płomienie świec znowu stały nieruchomo jak słupy. Kładł się i siadał jeszcze wiele razy, wciąż utwierdzając się w tej obserwacji, wkrótce postanowił także stanąć na głowie, by zobaczyć, jak wyglądają płonące świece z takiego punktu widzenia. W końcu, zmęczony tymi zabiegami, zasnął. Rano, przerażony stwierdził, że mimo iż po burzy nie ma już śladu, w jego chałupie nadal brakuje prądu. Zapytał swojego sąsiada, Geo:

— U ciebie też nie ma światła?

Ale ów odpowiedział:

— Już jest.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ewa Granat 5 miesięcy temu
    To tekst, który subtelnie i z humorem opowiada o codzienności, zwykłej nudzie oraz zaskakujących odkryciach, które można zrobić, zmieniając jedynie perspektywę. Lekko i z wdziękiem pokazuje, że nawet najbardziej banalne chwile mogą zamienić się w fascynującą przygodę, jeśli tylko pozwolimy sobie na ciekawość i otwartość wobec tego, co zwyczajne. Opis burzy, perspektywa świec oraz wewnętrzny świat bohatera tworzą przytulną, refleksyjną atmosferę, w której każdy czytelnik może się odnaleźć. Idealny tekst dla tych, którzy szukają inspiracji w codzienności i chcą przypomnieć sobie, że najpiękniejsze rzeczy kryją się w szczegółach.
  • costam 5 miesięcy temu
    Pięknie powiedziane! Dziękuję za przenikliwy komentarz!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania