Nudą wieje na kilometr!

Drogi Internetowy Przyjacielu,

Pozwolę sobie nazwać Cię właśnie tak, bo podzielę się z Tobą skrawkiem mojego życia.

Monolog 17 latki z depresją? Tak, to może, a wręcz na pewno będzie nudne, więc jasne, możesz to zamknąć, wyjść, znaleźć coś innego do czytania, chyba sama bym wyszła, ale jednak jeśli jakimś cudem zostałeś i dotrwałeś aż do tego momentu - wow- to uznam to za sukces.

Pewnie też miewasz takie momenty, że myślisz sobie " Schudnę 5 kg wtedy moje życie będzie inne" " Wszystko się zmieni jak poznam kogoś i się zakocham, wtedy życie nabierze sensu" itd. Ja tak myślałam zawsze, odkąd pamiętam tłumaczyłam sobie, że muszę coś zmienić, muszę się zakochać, muszę mieć masę przyjaciół, żeby być szczęśliwą.

Chyba dopiero teraz do mnie dotarło, że przez takie myślenie nigdy nie poczułam szczęścia.

Ciągle mi coś brakowało.

Ciągle czegoś nie akceptowałam.

Może uznasz " Hej! Co Ty mówisz masz 17 lat, jakie możesz mieć problemy?!"

No i Będziesz mieć w tym trochę racji. Jestem zdrowa fizycznie, mam pieniądze na jedzenie, na ubrania, na naukę, mam psa o którym marzyłam, telefon, laptopa, super pokój. Widzę to i staram się doceniać zawsze.

Problemem jest natomiast moja psychika. Zwykle moje myśli są manipulowane przez depresję. Chciałabym się cieszyć z tego co mam, chciałabym nie czuć w sobie pustki, ale czasem czuję bezsilność w walce o lepsze myśli. Poddaję się, kładę do łóżka i czuję jak moja własna głowa mnie zabija. Mam nadzieję, że Ty tak nie masz, to okropne uczucie.

Ciekawi mnie Twoje życie, to jak wygląda, czym się zajmujesz całymi dniami i jakie są Twoje- pewnie zdrowe- myśli.

Ja często wspominam przeszłość. W czasach podstawówki, gimnazjum zaczęła kreować się moja osobowość.

To był trudny czas, trudny dla otyłej dziewczynki. Szybko stałam się kozłem ofiarnym. Niezależnie od tego co robiłam, co mówiłam, ludzie śmiali się ze mnie. Miałam dobre oceny, dawałam każdemu spisywać prace domowe w nadziei że jeśli będę dla nich miła, oni będą też dla mnie. Niestety rozczarowałam się. Mimo to, musiałam sobie dać radę- nie miałam wyjścia. Śmiali się, że jem kanapkę w szkole, bo " KURDE JESTEŚ TAKA GRUBA I JESZCZE ŻRESZ? " więc jadłam ją w toalecie.

Śmiali się, że mam na rękach ciemne włoski, ponieważ jestem szatynką - nosiłam bluzki z długim rękawem nawet w lato.

I tak szukałam sposobów, by przeżyć ten okres.

Wzięłam się porządnie w garść, ciężką pracą udało się- schudłam, zmieniłam fryzurę, styl, zmieniłam swoje nastawienie.

Szłam do szkoły średniej z nową nadzieją, jako nowa osoba. Tam też szybko spotkało mnie rozczarowanie. Ludzie byli zupełnie z innej bajki niż ja - chodzenie po klubach i picie alkoholu nie było w moim stylu. Zawsze interesowałam się sztuką. Tworzyłam w domu obrazy, rysunki poświęcałam na to masę czasu, ale nie mogłam z nimi o tym rozmawiać, bo nie byli tym zainteresowani. Szybko więc stałam się cichą myszką, ubraną na szaro bądź czarno, ze spuszczoną głową kierując się z jednej sali do drugiej.

Jednak i tu zdarzały się przykre komentarze na temat mojego - już normalnego jak myślałam- wyglądu.

Denerwuje mnie w ludziach to, że nie potrafią przejść obojętnie obok czegoś co im się nie podoba.

Nie odzywam się do Ciebie, nie patrzę na Ciebie krzywo, nie znam Cię, więc czemu krzyczysz na pół szkoły uwagi na mój temat?

Kończą się wakacje. Liczyłam, ile razy uda mi się wyjść z domu. 4. Cztery razy wyszłam z domu przez całe 2 miesiące.

Było mi tu dobrze. czułam się bezpiecznie, nie byłam narażona na złe komentarze. Czysty komfort.

Ale nie mogę tak żyć wiecznie, zaraz zacznie się szkoła. Nie mogę się ukrywać całe życie.

Zrozumiałam, że kiedy ludzie widzą mój brak pewności siebie, to że tak usilnie chcę być niewidoczna - wykorzystują to przeciwko mnie.

Widzą, że jestem łatwą ofiarą, myślą że mogą mnie bezkarnie obrażać i mieszać z błotem. Chcę to wreszcie zmienić, chcę iść przez korytarz, przez życie, z podniesioną głową, patrzeć ludziom w oczy. Mógłbyś mi powiedzieć jak to się robi?

Ciągle obserwuje ludzi i staram się zrozumieć, jak to działa. Ciągle analizuję. Chcę być jak ludzie których mijam. Chcę po prostu iść do celu i nie martwić się o to że ktoś może powiedzieć mi coś przykrego.

Czuję że to nie jest normalne. Pewnie Ty, nie masz tak że każdego ranka stresujesz się przed wyjściem z domu, tym że musisz jechać autobusem GDZIE SĄ LUUDZIE, tym że musisz spędzić czas w szkole czy pracy, to jest normalne, to jest rzeczywistość, to codzienność, ale dla mnie to codzienne wyzwanie. Powiedz mi, jak to robisz że dla Ciebie to takie normalne? To coś nad czym się nawet nie zastanawiasz, wstajesz, szykujesz się i wychodzisz.Chyba że jest inaczej... Chyba że może czujesz to samo co ja. Że czytając to znajdujesz odniesienia do swojego życia. Jeśli tak - szczerze Ci współczuję i rozumiem.

Jeśli jesteś właśnie tutaj i nadal czytasz te nudne historyjki Szarej Myszki, dziękuję Ci za "wysłuchanie".

Chciałabym poznać też Ciebie, zadawałam Ci tu pytania, na które nie masz jak mi odpowiedzieć.

Chciałabym - jeśli czujesz taką potrzebę- wysłuchać też Ciebie. Może mogłabym- mimo małego życiowego doświadczenia- pomóc Ci w jakiś sposób.

paper.girl17@onet.pl

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Canulas 30.08.2017
    Wiec:.
    Dotarłem, przeczytałem.
    Ja Ci nie mogę za bardzo pomoc, bo (jeśli przeczytasz że dwie, trzy rzeczy ode mnie) będziesz wiedzieć czemu.
    Napisane szczerze i z bardzo ładnym (nie jestem pewny czy to adekwatne słowo) szacunkiem dla czytającego.
    Cieszę się, że to przeczytałem, zwłaszcza, że cyfrowy zapis mnie na początku odstraszyl (nie zapisuj tak, to zła maniera)
    To teraz dalej.
    Wiem, że to może zabrzmiec obcesowo, ale..
    Jeśli masz styczność z tego typu ludźmi, to ich po prostu pierdol. To takie paproszki tylko.
    Doradzilbym i inne alternatywy, ale są chyba zbyt krwawe i podzegajace jak na portal literacki.
    Otaczaj się ludźmi (staraj się), którzy mają podobne zainteresowana albo chociaż nie są takimi kasztanami. A tamtych, uwaga, patrzymy w górę, pierdol.
    Trafienie na ten portal to dobry ruch.
    Daje Ci czwórkę, bo muszę zaznaczyć nietakt z tymi liczbami, ale treść ok. Zwłaszcza ten szacunek i szczery smutek. Wkurwiaja mnie takie sytuacje, więc notka może mieć barwę emocjonalną.
    Nie mniej, witaj, siadaj.
    Butów nie ściągaj.
  • Elorence 30.08.2017
    Ludzie, którzy tak ostro krytykują najczęściej sami są niedowartościowani, pozbawieni pewności siebie itd. Mi jest osobiście ich żal.
    Widzisz, nieważne czy człowiek jest chudy, gruby, wysoki, niski... Zawsze ktoś się doczepi, a jedyne czym możesz pokonać takiego idiotę to obojętność. Ona zabija wszystko. Rób to co kochasz, lubisz i uwierz mi, lepiej mieć jedną osobę w zasięgu swojej ręki, która będzie przy Tobie, niż całe stado bezmózgich idiotów.
    Z czasem to zrozumiesz i będzie Ci łatwiej. Znam ten przypadek z autopsji. Nie wyleczyłam się w pełni z depresji i pewnie nigdy nie uda mi się tego zrobić, dlatego uciekam w pisanie i inne ciekawe hobby, bo można się całkowicie odciąć i poprawić sobie nastrój :)
    Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa sama ze sobą. Nic więcej się nie liczy.
    Pozdrawiam ciepło :)
  • Canulas 30.08.2017
    Pięknie wszystko. Ja preferuję jednak zacny kijaszek. Też się sprawdza.
  • Pasja 31.08.2017
    Kijaszkiem można popukać sobie po głowie.
  • PaperGirl 30.08.2017
    Canulas: Cieszę się że dotrwałeś, doceniam. Wybacz cyfrowy zapis, osobiście mnie to nie razi po oczach więc nie zwróciłam na to wcześniej uwagi. Tekst był pisany chaotycznie, bez poprawek, " na kolanie" na jednym oddechu. Takie szybkie wyrzucenie emocji.
    Uważam, że jednak pomogłeś, przeczytaniem oraz tym komentarzem. Jestem bardzo ciekawa krwawych alternatyw, chętnie bym się z nimi zapoznała.

    Elorence: Zgadzam się, że tacy ludzie próbują odreagować na innych swoje kompleksy, dlatego sama nie czuję do nich nienawiści. Również jest mi ich żal. Co do obojętności - również przyznam rację, ale wszystko ma swoje granicę i czasem drobny szczegół może przelać szalę goryczy i emocje wybuchają.
    Tak, depresja niestety to taki szkodnik, który ciągle siedzi nam gdzieś z tyłu głowy i trudno się go pozbyć. Zwykle to tylko chwilowe "uśpienia". Dziękuję za Twój komentarz i ciepłe słowa. Pozdrawiam również :)
  • Canulas 31.08.2017
    Witam.
    Piszesz, że chętnie byś się zapoznała z krwwawymi alternatywami i, jakże to jest dobry moment na to, jak bardzo trafny, i jak bardzo się cieszę na tą chęć doprezyzowania, jakiej się dopuściłaś, nawet jeśli zrobiłaś to grzecznościowo Daje mi to łacznik do dalszych wywodów, a mym dziś wyjątkową chęć umrzeć za szczytną ideę. Coś ala: Dajcie mi karabin i pokażcie cel.
    Toteż doprecyzuję:
    Jak można się domyśleć,pod pojęciem krwawych alternatyw kryją się rozmaite wydarzenia o zabarwieniu fizycznym. Akty agresji, rozpierdalania łbów o chodznik, łamania widelców ect.
    Rozwodzę się o tym temu, iź ostatnio modne stało się upublicznianie różnych takich wesolutkich wydarzeń przez grupkę pizd płci dowolnej i popychanie tego dalej w net.
    O kurwa.
    Nie masz nawet pojęcie jak skacze przy tym ciśnień.
    Gdybym tylko miał możliwość, dostał szansę, dar, bycia w tym miejscu i czasie. Jezuuu. Panorama by trwała czterdzieści minut. I to nie tylko chodziłoby o grupkę tak niecnie postępującą, bo ich połamanie w pizdu to obowiązek. Chodziło by także o wszystkie te mośki przechodzące obok z odwróconymi buziami. Na samym końcu, na deser, został by ten (najczęściej 35 kilogramowy ) kawaler, czyli nagrywająca pizda nadrzędna.
    Tu i już, że tak powiem, bez hamulców.
    Wiesz, są wielokrotnie złożone zdania, ale i złamania.
    Mam nadzieję, że Twój problem nie jest, że tak powiem (aż taki) jednak chciałem Ci troszkę zobrazować, co mam na myśli mówiąc o tych krwawych rozwiązaniach. Próżno tu szukać przenośni. Tu jej nie ma.
    Tutaj wracamy do ciepłych czasów Rwandy. Czterdzieści sekund, minuta, może dwie. Ile pary, na ile pozwolą okoliczności i ilu gagatków do ubicia.
    Tak to mniej więcej wygląda.
    Ps. Dostałaś od kutafona zajebistych rad. Naprawdę wporzo. Ja raczej stawiam na starą i sprawdzoną eksterminację, choć tamte rady też dobre.
    To tyle na teraz. Tak na szybko.
    Ps.2 - Błedy mogą być, bo też pisałem na raz.
    Adio
  • KarolaKorman 31.08.2017
    Ja nie musiałam się borykać z takimi sytuacjami i Twój teks odebrałam z żalem, że ktoś napisał coś takiego i to zupełnie szczerze, bo tę szczerość da się wyczuć. Dobrze radzą poprzednicy - olej tych wszystkich ludzi, ciesz się pogodą, tym, co lubisz robić, rodziną, a inne rzeczy same przyjdą, ktoś cię znajdzie. Na Opowi możesz poczytać, porozmawiać na Forum i myślę, że nie powinno cię spotkać nic przykrego, choć też zdarzają się kłótnie. Zarejestruj się, byś miała dostęp do wszelkich miejsc, komentuj i zaraz znajdziesz grono chętnych do rozmowy osób. Widać, że jesteś otwarta na rozmowę, a to bardzo pomaga. Wiem, że to nie to samo, co rozmowa w cztery oczy, ale lepsze niż nic. Od czegoś trzeba zacząć :) Serdecznie pozdrawiam i głowa do góry :)
  • Niemampojecia96 31.08.2017
    "Chcę być jak ludzie których mijam." - ale dlaczego?

    "Czuję że to nie jest normalne. " - Dlaczego "normalne" ma miec przewage nad "nienormalnym"?
    W jakim celu dazyc do normalnosci, skoro normalnosc jest po pierwsze
    Zmienna, kameleonska, niejedna, dostosowujaca sie.
    Wiec niestala.
    Niejedna.
    Wiec nie ma jednej normalnosci.
    Dzis za nienormalne uznanoby to, co 50 lat temu bylo normalne.
    Europejczykowi jako nienormalne jawic sie beda jakies japonskie "odchyly". Tam to nie odchyly, najzupelniej normalne.
    Jesli wiec zauwazyc, ze normalnosc to tylko warunkowana umowna, aktualna przecietna, dlaczego dazyc do wpasowania sie w splycone, chore urojenie wiekszosci?

    Ktorych na te normalnosc pewne czynniki steruja..

    Stado wiec slepych bawolow, a stado najchetniej atakuje I najglosniej sie smieje, jak ma przewage liczebna.


    Dlaczego mialoby Ci zalezec na szacunku I akceptacji wiekszosci, ktora, badzmy szczerzy, reprezentuje soba niewiele..
    Piekno kryje sie w dziwnych miejscach.
    Tkwi w bledzie statystyczym, w ulamku procenta.
    Tak mysle I moim zdaniem, oczywiscie.

    (Czas moze najwyzszy dodac, ze moje zdanie to
    Moje zdanie, a ja jestem istota chora psychicznie, totez sama uznaj/zobacz czy moze cos z mych slow jakkolwiek moze Ci pomoc/na cos sie przydac.

    Taka jest bowiem moja intencja, natomiast powatpiewam, czy jestem odpowiednia osoba do radzenia w takich tematach.

    Mnie moje myslenie robi zalozeniowa robote w kwestii "ludzie I to, jakimi ludzmi bede sie przejmowac, a jakich miec najtotalniej w dupie".

    Natomiast z cala pewnoscia nie jest zdrowe, to zaznaczam.


    "tym że musisz jechać autobusem GDZIE SĄ LUUDZIE, tym że musisz spędzić czas w szkole czy pracy, to jest normalne, to jest rzeczywistość, to codzienność, ale dla mnie to codzienne wyzwanie. " - przeciwnie; w Twoim wieku mialam bardzo podobne odczucia.

    Tzn mnie ludzie bardziej brzydzili, poczucie absurdu rozbijalo mi leb, nie moglam sie prawie zmusic do interakcji z nimi, bylam najtotalniej rozczarowana tym, co mieli soba do zaoferowania, czulam ohydny, nieznosny, towarzyszacy codziennosci smak niezrozumienia, braku jakiegokolwiek porozumienia.

    W autobusie, a musialam sie poruszac pksami, I w tej wypelnionej ludzmi puszcze dostawalam autentycznego zajoba.

    Jacystam ludzie na przestrzeniach dzielnia/miasto/ewentualne zaklady pracy/dowolne praktycznie cokolwiek, obowiazkowi ludzie - nie maja juz na mnie wiekszego wplywu, bo nie rozumiem, dlaczegoz mieliby miec.

    Nudza mnie.
    Rozczarowuja mnie, ale tak na zasadzie "kolejny czlowiek do dupy, wzniosle adios, baj baj",
    Coz.

    Jestes jeszcze mala kropka. Ktos mi powiedzial tak, jak bylam roczek starsza od Ciebie I ludzie zirytowali mnie do tego stopnia - ludzie I zycie, ze zrobilam baj ludzie stad, baj szkola I takie zycie.
    Mialam smuteczek I pretensje do swiata, ze jest beznadziejny.
    I zapytywalam coz jest ze mna nie tak, dosc madrze, po latach, uznaje uslyszalam wtedy po raz pierwszy od psychologa albo psychiatry, nie pamietam juz, ale jako jedyny z logow czy iatrow mi nie szmuglowal na leb ile to jest ze mna nie tak, tylko powiedzial, ze (no owszem, jest ze mna ostro nie tak) natomiast przede wszystkim jestem jeszcze
    Mala
    Malutka.

    Ludzie nie koncza sie na dzielni, debilach ze szkoly I teges.
    Generalnie ludzie to skonczone gowno, natomiast spotkalam w swoim zyciu kilku
    Wporzo ludzi.
    Zdumiewajacych ludzi.
    Ludzi, ktorzy pokazali mi nowe rzeczy, ludzi, ktorzy rozwineli mnie infelektualnie, ludzi, ktorzy wplyneli na mnie silnie.

    Trafi na Ciebie ktos z podobnej Tobie niszy, ktos z kim znajdziesz wspolny jezyk I wiesz, to bedzie piekne :).

    To sie w koncu stanie.

    Coz moge poradzic od siebie - mnie osobiscie pomaga moj tumblr, jak jest mi niehalo.
    Moge se tam poreblogowac o tym jaka jestem zalosna
    Jak jest do dupy
    Jak akurat chce mi sie umrzec.

    Moge zobaczyc, ze jest mnostwo innych ludzi, ktorzy lubia rany ciete I szarpane, uwazaja, ze noze sa piekne, twierdza, ze byli chorzy od dziecka, czuja sie nieco psychotycznie I niewporzo, sa przekonani o swym nadchodzacym samobojstwie, szmugluja se na leb, ze maja anoreksje, okaleczaja sie, wlasnie zlamano im serce, tez twierdza, ze Richard Remirez byl naprawde oszalamiajcy I tak dalej.

    Teraz jest do dupy, malutka.
    Ale wiesz, moze nie bedzie tak zawsze.

    Kiedys myslalam, ze jesus marjo boze swiety, juz zawsze bede sama samotna, nigdy w zyciu nie odnajde z nikim wspolnego jezyka, popierdoleni ludzie I teges.

    Swiat jest duzy, ludzi jest od chuja pana.

    Jestem zupelnie inna osoba niz w wieku 17 lat.

    Moze bedzie mniej do dupy. Tego Ci z calych resztek przegnilego serduszka zycze, a jakbys chciala pogadac z kims, nie miala zas z kim - gadaj do mnie smialo, acz na wlasna odpowiedzialnosc, gdy powtarzam, nie jestem jednostka zdrowa na umysle.

    Bedzie mniej do dupy.
    Artysci jacys, ktorzy Cie inspiruja. Juz chocby z nimi sie jakos rozumiesz, tam widzisz piekno - w ich tworach.

    Muzyka.

    I poreblogowac se na tumblrze o wlasnej zalosnosci - na bank lepsze niz sie np samookaleczac, pozniej szczypie I boli jak sie bierze prysznic, bez sensu.

    Nie boj sie I nie trzesc w tej szkole. Wiem, wiem, nader latwo powiedziec.

    Ale sprobuj sobie choc raz eksperymentalnie pomyslec, ze tak w sumie, to chuj Cie obchodzi co taka zalosna, smieszna masa idiotow dla ktorych priorytetem jest zalac pale w weekend I jaki Seba obecnie co robi z jaka Karina, sobie na Twoj temat mysli.

    Wierze, ze bedzie u Ciebie lepiej.
    Mam takowa nadzieje.

    Trzymaj sie cieplo.
  • Niemampojecia96 31.08.2017
    Aha, mam jeszcze taka refleksje: nie umniejszaj swojej wartosci. Bo czynisz to nawet w tekscie powyzej, od startu przyjmujac postawe nizsza, moj tekst na pewno wieje nuda, etc. Nie umniejszaj sobie.
    Bo ludzie to w wiekszosci naprawde kurwy I z miejsca zobacza, ze tutaj moga poczuc sie silniejsi. Ze ktos jest niepewny.
    Nie mysl, ze jestes najtotalniej do dupy.

    Albo moj zloty trick, robi dobra robote:

    Otoz ja tak: okej, przyznaje sie do lustra I scian - jestem najtotalniej do dupy.
    Troche do dupy, jak I osobiscie miewam z siebie sporo beki.
    NATOMIAST.
    90 procent Sebow I Karin bedzie myslalo ze jestem taka, jak mi sie akurat zamarzy, ze se pomysla, ze jestem.

    Niedokladnie I nie do konca oczywiscie, natomiast przecietny czlowiek jest dosc prosty w obsludze I jak zrobie zalozenie, ze
    No chyba nie pomysla tam, ze jestem jakas nieslychanie nie do przyjecia, to jesli tylko nie bede za mocno soba, to raczej nie uznaja tam, w danej grupie ludzi, ze cos ze mna tragicznie nie halo.

    Tzn ja to w sumoe teraz mam raczej ostro w dupie, ale zauwaz, ze od nas zalezy co komu
    Powiemy
    Pokazemy.

    Przeciez jak jakis Sebastian Ci powie w szkole np ze nie wiem, nie podoba mu sie jak wygladasz/nosisz sie (tu akurat mi ciezko, bo wysmiewana/nieakceptowana w szkolach/zakladach nigdy nie bylam) ale jak Sebastian sie przyczepi, to mu merytorycznie odpowiedziec: Sebastian, widze, ze zalosnosc, mialkosc I beznadzieja twej egzystencji sklania Cie do przywiazywania wagi do mych, nie wiem, butow, strojow, natomiast wiesz, Seba, gdy kupowalam se buty, mialam najtotalniej wyjebane w to, co bedziesz o nich sadzil.
    Ja wgl nie rozumiem dlaczego Ty o nich sadzisz cokolwiek, jak juz Ci raczylam wspomniec - natomiast powtorze, bo rozumiem, ze mozesz myslec wolniej - mam w to wyjebane.
    Stos przemkow osiemset razy lepszych anizeli Ty I twoj obrzydly ryj raczy mi uwazac, ze moje buty sa wporzo.
    I mnie to, widzisz, wystarczy, gdyz gdybym jakimkolwiek cudem otarla sie czubkiem swego buta o Twoja osobe, to potem musialabym je bardzo dlugo myc.
    Wypierdalaj.

    Xd czy cos. Serio, malo wazne co, to wyzej jest oczywiscie o akcencie humorystycznym, ale
    Jak trzy razy powiesz Sebie do sluchu to gwarantuje, ze jak go gdzies zaboli, to bedzie pamietal, ze tej loszki czepiac sie nie naleztmy, bo potem Seba z bolu trzy dni ryczy w poduszke.
  • Pasja 31.08.2017
    Siedemnastolatko i tutaj można też dostać po głowie. I bardziej wrazliwsi mogą odczuć odtrącenie od reszty. Zawsze będzie ten podział. Musisz być silna, ale to taki wyświechtany slogan. Podpisuję się pod Karolą... głową do góry, Pozdrawiam cieplutko 5
  • Pan Buczybór 31.08.2017
    Znaczy, ja się z takimi uwagami nie spotykałem. Widocznie ludzie, których znałem woleli mnie unikać niż mówić, że jestem nie teges. Tak też bywa. Przyznam, znajduję w tobie kilka punktów wspólnych ze mną. Jak dla mnie poprostu miałaś pecha i trafiłaś na złe miejsca, złych ludzi. Ja szczęściarz jestem i udało mi się trafić na takich jak ja, a od innych całkiem skutecznie się odciąć. Psychologiem nie jest, za dużo ci nie pomogę. Tak czy siak osoby wyżej napisały coś mądrzejszego, więc masz co czytać. Ja za to przesyłam pozdrowienia, więc
    Pozdro.
  • Alijar 31.08.2017
    Siedemnastolatko, gdy zaczęłam czytać, myślałam przez dwa akapity "ach, to o mnie", ale potem było inaczej, zupełnie inaczej. Miałam jeden okres w życiu gdy ku własnemu zdumieniu spotkałam się z mobbingiem zamiast z akceptacją i przychylnośvcią. To był okres bardzo silnej nerwicy lękowej. Myślę, że ludzie, ci bezmyślni, nieempatyczni, złośliwi, wyczuwają w kimś takim doskonały, bo bezbronny cel. Sama to wiesz. Ja na szczęście wiedziałam, jak powinno być, do czego chcę wrócić, więc udało się bez pomocy terapii. Czego Ci przede wszystkim potrzeba, to wiary w siebie. Nic nie piszesz o przyjaciołach. Masz przyjaciółkę? Miałaś kiedyś przyjaciół? Nie zdobywa ich się ani uległością, ani podlizywaniem się, ale zainteresowaniem ich sprawami. To jest w obecnej sytuacji prawie niemożliwe, ale powinnaś spróbować. Jutro zacznie się szkoła. Rozejrzyj się po klasie, zobacz, czy znajdziesz jeszcze inną "Szarą Myszkę". Uśmiechnij się do niej, zagadnij. Ona Cię nie odrzuci, a przecież nie jest mniej wartościowa od największej szkolnej gwiazdy. Pozdrawiam
  • Canulas 31.08.2017
    Nie sposób nie zgodzić się z tym, że inni mają bardziej konstruktywne porady.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania