Nyja

cieszę się, że jesteś zbyt tajemna. nadmiar przymiotów

jest jak półpłynny garb, kamienie tworzą się

od tego w gardle, błotnieją skronie.

 

tak ma być: niewymierność! ludek płci żeńskiej

(ludkini? ludzianka?) uciekający przez dziurę

wygryzioną w listwie przypodłogowej, karawany cieni

wlokące się jak za Mojżeszem, poza nawias.

 

a jeśliby już musiało się pojawić choć jedno

określenie - niech będzie w wiecznym zawieszeniu,

uwięzione pomiędzy ramą a szkłem,

przeciskające się i głodne, ciągle bliskie nasycenia.

 

niech istotę jego stanowi próbowanie. nieudolne.

i niech znajdzie się w nim drobna,

lecz nie do pominięcia parszywostka,

coś niczym moja szaleńcza wręcz, gorąca miłość

do braku dzieci. albo jak żal poniewczasie, że plunęło

się o jedno słowo za dużo, wyznało nie taki

rodzaj miłości, jakiego od nas oczekiwano.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania