No zauważ, że ateiści zawsze mają jakieś pretensje do Boga, nigdy nie są zadowoleni z tego co mają. Czyli to nie teza, ale pewnik. Poza tym badania dowodzą, że wierzący żyją przeciętnie kilka lat dłużej.
Tak, została obdarzona talentem do żebractwa, dajmy mój przykład z życia wzięty: z winy rodziny zostałem osobą bezdomną - siostra i brat mi nie pomogli, a teraz mam lokal socjalny i mam siostrze i bratu pomagać - tacy właśnie są katolicy: biorą tylko i wyłącznie pod siebie - nic w zamian nie dając.
Noico1
Dla sprostowania: ateiści nie mogą mieć pretensji do boga, bo nie wierzą w jego istnienie. Ja mogę mieć pretensje tylko do siebie jak coś spapram, niestety.
A badania znam i faktycznie stwierdzono, że wyznawanie dowolnej wiary przedłuża życie, bo zwiększa poczucie bezpieczeństwa i łagodzi lęk przed śmiercią.
MKP
No ale to badanie nie potwierdza, że Bóg przedłuża życie, jedynie udowadnia, że człowiek jest w stanie sam sobie przedłużyć życie jeżeli zrozumie, ze po prostu jest to możliwe, albo zacznie wierzyć :P
Poncki
Dokładnie to z nich wynika. Sama wiara jako zjawisko psychologiczne, wpływa dobrze na komfort życia, bo łagodzi stres tak jak inne tego typu zabiegi typu, medytacja czy jakieś wyciszające hobby.
Ciężko jest się pobić z przemijaniem, a wizje życia wiecznego w tym czy inny niebie, działają jak kojący kubek melisy?
MKP
W zasadzie tez nie dowodzi, że Bóg istnieje... Myślałem, kiedyś o tym, co będzie po śmierci i tez pisałem już gdzieś.
Szczerze powiedziawszy samo słowo "raj" nie wiele mi mówi. Znaczy, że co? Po śmierci będę w miejscu gdzie będę bezgranicznie szczęśliwy? Ale po co. Się cholera zanudze...
MKP
Jest wiele teorii o tym co nas spotyka za granicą naszego życia, ale pośród nich wszystkich jedno jest const. - nasza śmierć.
Zatem jest to koniec drogi na pewno, pytanie czy nie początek następnej? Tu jednak wchodzimy w sferę domysłów i wierzeń. Jak ktoś poczuje przez to lepiej, to niech sobie wierzy, że będzie stąpał po ścieżkach ze szczerego złota, albo dostanie 80 dziewic. A jeszcze lepiej, jeśli będzie żył skromnie albo odda życie za wiarę w młodym wieku.
Poncki To prawda i gdyby to się zamykało w tym założeniu dla wszystkich - w sensie poszanowaniu cudzych poglądów - byłoby na świecie spokojniej.
Niestety ludzie lubią wykorzystywać wiarę jako narzędzie do kierowania masami we własnym, najczęściej mało szczytnym, celu.
Pojawiają się: Innowiercy, albo Ateiści, którzy są kreowani jako na tych gorszych, istoty, które trzeba tępić. Konsekwencje znamy: Ataki terrostyczne, krucjaty, niezliczone konflikty i masakry wywołane w imię tego czy innego boga.
Jeśli osoba wierząca podda się retoryce własnej wyższości i postawi ponad innymi, to zaczyna się radykalizować.
A to wszytko przez lęk przed śmiercią: ludzie tak boją się końca, który nie jest początkiem, że potrafią mordować, żeby dostać się do raju.
MKP
Moim zdaniem najgorsze jest to, że wiara - niezależnie w co, daje furtkę wierzącemu, aby usprawiedliwić niegodziwość jaką obdarowuje innowiercę.
Dokładnie tak jak piszesz, przez własną retorykę wierni stają się nadludźmi wobec niewiernych, co w przypadku religii głoszących miłość i pokój, jest całkowitą hipokryzją.
Jeżeli chodzi o rytuał przejścia - śmierć i odrodzenie, to mam swoją teorię.
Postaram się kiedyś opisać i zamieścić.
W skrócie jest to kwestia nadprzyrodzona, lecz żadne bóstwo nie bierze w tym udziału.
Jeśli chodzi o tytułowych ateistów i ich "obrzucanie boga błotem". Słusznie zauważyłeś, że nie boga obrzucają tylko ludzi bo boga dla nich nie ma. A to co autor pisze, że oni tylko tym żyją to moim zdaniem jest próba zradykalizowania grupy społecznej w obliczu opinii publicznej.
Znam kilku ateistów i w zasadzie mają to co się dzieje w kościele, czy przy kościele w głębokim poważaniu, byleby im na masę wierni przychodzili.
Religijni ludzie żyją dłużej niż ateiści i to nawet o 5 lat. Do takich wniosków doszli badacze, którzy przeanalizowali... ponad tysiąc nekrologów. Abstynencja, medytacja i więzi społeczne mogą być czynnikiem zwiększającym długowieczność?
Ludzie religijni żyją średnio o pięć lat dłużej niż agnostycy i ateiści – tak wykazały najnowsze badania. Różnica między praktykującymi wyznawcami a tymi, którzy nie należeli do grupy religijnej, mogła sprowadzać się do mieszanki wsparcia społecznego, praktyk łagodzących stres i powstrzymywania się od niezdrowych nawyków, sugerują autorzy.
W celu przeprowadzenia badań zespół naukowców z Ohio University, w tym profesor psychologii Christian End, przeanalizowali ponad 1500 nekrologów ze Stanów Zjednoczonych. W ten sposób chcieli wskazać charakterystyczne cechy naszego życia, które wpływają na długość życia. Podobne zestawienie trudno byłoby zrobić w Polsce. Po pierwsze dlatego, że nie mamy w zwyczaju rozpisywać się w treści nekrologu na temat tego, kim byli nasi bliscy i co w życiu robili. Tam jednak nekrologi zawierają powiązania religijne i szczegóły dotyczące małżeństwa, a także informacje na temat zajęć, zainteresowań i nawyków.
Dobry, jednak wolę Platona, Arystotelesa i Pitagorasa: nie wolno mieszać etyki z moralnością - to dwie różne sprawy, dajmy przykład: inna jesteś w pracy i inna jesteś w domu i jak się z tym czujesz? To jest właśnie dualizm psychiczny i mentalny, który z kolei wywołuje stres - matkę wszystkich chorób somatycznych, najważniejsze jest to, aby mieć świadomość i odpowiedzialność i być sobą - nie wszyscy mają świadomość i odpowiedzialność, zaraz pewnie pytanie: czy wybaczenie jest dobre czy złe? Bezwarunkowe wybaczenie jest dobre dla tych, którzy pragną ciebie dalej wykorzystywać, natomiast: wybaczenie bez naprawienia wyrządzonych krzywd - jest złe dla tych - nie mających żadnego wyboru, dobranoc.
Łukasz Jasiński
Trzeba dążyć do tego, żeby nie było kompromisu między inna w domu i inna w pracy, to świadczy o profesjonalizmie, nic wspólnego z moralnością, czy etyką.
Raczej o nieświadomym niewolnictwie: w pracy jesteś pod władzą pracodawcy, a w domu pod władzą męża lub dzieci, wolę elastyczność - zdolność życia w każdych warunkach i mieć osobisty azyl bezpieczeństwa - przestrzeń, jeśli chudzi o seks, to: wolę zaufanie, współpracę i równowagę z dwóch stron - nie istnieje coś takiego jak miłość.?
Łukasz Jasiński
Wiesz co Łukasz, ja zjadłam pół opakowania nadziewanych ptysi.(ów?)
I do tego pęczek rzodkiewek, mój żołądek tego chyba nie zaakceptował :), jest taka rzeźba Michała Anioła , cykl w zasadzie Niewolnik.
Rozmawiam tylko i wyłącznie z tobą, aby mieć porządek na profilu: 45 tekstów i 920 komentarzy, a po tym komentarzu będę miał porządek, poza tym: nie interesuje mnie twoje zdrowie, owszem, wiem co to jest profesjonalizm: jestem dobry w pisaniu bezwzrokowym na klawiaturze i w pisaniu wierszy (mam średnie zawodowe wykształcenie), zauważ, pracodawca daje ci do przepisania jakiś tekst biurokratyczny, a jesteś profesjonalistką - robisz to natychmiast, niestety, nie zrobię tego - mój umysł nie jest pusty (nie jest tabulą rasą), poza tym: jest do de facto pranie mózgu - wolę napisać po swojemu lub coś opracować po swojemu - według własnego pomysłu, elastyczność polega na tym, iż na tym portalu mam różne opinie i trudno mnie zaszufladkować, tym samym zachowuję wolność - nikt mną nie manipuluje.
Łukasz Jasiński
Hm, pracowałam w banku. Obsługiwałam kasę z kasą (-też, to był mały oddział) i któregoś dnia - kontrola. Proszę otworzyc kasę ,-a ja nie umiem. Zapomniałam hasła, - szyfr cyfrowy. Facet mi mówi - spokojnie, proszę się przejść, coś zrobić, wrócić ..to po ustaleniach, że szyfru nie zapisałam nigdzie.
Mija godzina, jedna, druga, mam czas do 12, jeśli sobie niie przypomnę kasa będzie otwarta awaryjnie i ja poniosę koszty.
Pięć , dosłownie pięć minut przed siadam, wpisuję ten szyfr, działa.
Też taka moja Wolność , ale nie polecam :)
Cóż, mam bardzo świetną pamięć i jestem bardzo szybki, a mój smartfon ma potrójne kody: pierwszy - osiem cyfer, liczb i znaków, drugi - cztery cyfry i trzeci - dziesięć sekund, to znaczy: na wpisanie haseł masz dziesięć sekund i jeśli teraz przez dziesięć sekund nic nie będę robił - nastąpi automatyczna blokada.
U nas trzeba by było robić wywiad o zmarłym u rodziny, jaki był. A tam takie badania nie wymagają tyle zachodu, wystarczy wziąć nekrologi i wszystko jasne.
Po pierwsze, info sprzed lat, faktycznie, taki fb był mega narzędziem w PR w branżach medycznych, co w ogóle nie odnalazło się w Polsce. Tam było też w związku z tym mnóstwo procesów, więc nie było to też w USA takie oczywiste, że nie wspomnę o temacie śmierci.
Okazuje się, że podobnych badań było więcej, poniżej wyjaśnienie i źródło:
Badanie na bardzo dużej próbie dorosłych Amerykanów (ponad 21 tys. osób), opublikowane przez Roberta Hummera z Uniwersytetu Teksańskiego, wskazywało, że u osób praktykujących od młodości częściej niż raz w tygodniu możemy się spodziewać średnio o 7 lat dłuższego życia niż u osób niepraktykujących. Wyniki metaanalizy opartej na przeglądzie 41 opublikowanych badań (łącznie ponad 121 tys. uczestników), opublikowane przez autorów z Londynu, wskazują na około 20 proc. niższe prawdopodobieństwo śmierci u osób praktykujących niż niepraktykujących w okresie obserwacji. Przytoczę też jedno z najciekawszych ostatnich badań, opublikowane w prestiżowym piśmie JAMA („Journal of the American Medical Association”). Wskazuje, że uporządkowana sfera duchowa i regularne praktykowanie religii jest równie ważne dla obniżenia śmiertelności jak tradycyjne czynniki prozdrowotne: aktywność fizyczna, zaprzestanie palenia papierosów czy stosowanie zdrowej diety. Istotny wpływ religijności na zdrowie społeczeństwa oraz wagę sfery duchowej w opiece nad chorym podkreślają również autorzy z Uniwersytetu Harvarda w książce wydanej w zeszłym roku i zatytułowanej: „Spirituality and Religion Within the Culture of Medicine”. Wydało ją prestiżowe wydawnictwo Oxford University Press.
Zdrowie – to pełny dobrostan fizyczny, psychiczny i społeczny, a nie tylko brak choroby lub niepełnosprawności”. – definicja zdrowia wg Światowej Organizacji Zdrowia.20 mar 2018
https://wsse.krakow.pl › page › swia...
Światowy Dzień Zdrowia
Mnie uczono Już też Duchowy. To niewiele z wiarą ma wspólnego, przykro mi.
Po pierwsze błąd logiczny.
Ateiści nie obrzucają bogów błotem, dla nich bogowie nie istnieją.
Po drugie mamy w życiu to co wyoracujemy. Dzielenie się to podstawa socjalizmu. Nie chce mi się wierzyć, że Chrystus był socjalistą mimo, że porozdawał głośnym ryby i chleb.
Daje jeden, wiersz przesiąknięty jadem, co w kontekście wiary katolickiej jest hipokryzją, lekko mówiąc.
Nie wiedzę powodu, żeby poniżać kogokolwiek za to, że wierzy w coś innego...
Poncki, w tym wierszu nie ma miligrama jadu, nawet w planie nie było żadnej chęci urażenia kogoś. To po prostu czysty realizm. Wydaje mi się, że jedną z sił napędowych utrzymujących ateistów przy życiu jest obrażanie, szydzenie z wierzących.
Chrystus nie był socjalistą, zachęcał żeby dzielić się z biednymi dobrowolnie, niejednokrotnie zachęcał. Ameryki tu nie odkryłem. Dajesz tylko dowód swojej omylności pisząc takie rzeczy. Choćby przypowieść o talentach, komu więcej dano, od tego więcej się będzie wymagać. Ten kto ma lepszy wzrok niech ostrzega krótkowidzów o rafach i mieliznach.
Noico1
O talentach mogę się z tobą zgodzić. Ten co jest mądry niech myśli, ten co jest silny dźwiga i do puki ying yang to wszystko się pięknie ułoży. Lem o tym pisał zdaje się. Bardziej mi chodzi o rozdawanie 500+ z pieniędzy, na które haruję, nierobom. Też napiąłem, ze nie chcę mi się wierzyć, że Jezus był socjalistą.
Co do ateistów i ich siły napędowej to masz rację, wydaje ci się ?
Noico1
co do jadu:
"O ateistach
...innym skubnął,
za co go obrzucają błotem."
To co piszesz ma na celu poniżenie konkretnej grupy ludzi.
Na szczęście jesteś tylko katolikiem i twoja interakcja z ateistami polega na wspólnej, spontanicznej wymianie uprzejmości. Islam ateistom po prostu odcina głowy. Tak czy siak do tego właśnie prowadzi religia. Ciekawe te badania choć brzmi trochę na statystyczną zabawę w naciąganie, bo rodzi się od razu pytanie, czy wzięto pod uwagę tych wszystkich, którzy wysadzili się w samochodach pułapkach za swoją wiarę?
Autor nie będzie pochowany a wniebowzięty. Dobry Bóg wybrał se naród i kazał mu wyrżnąć kilka innych narodów, a także oponentów wewnątrz, nie wiem czy tego nie można podciągnąć pod pierwszy opisany nacjonalizm.
Chrystus nie żył długo, natomiast z tego, co podaje Biblia był za umiarkowaniem w jedzeniu i piciu, nie stronił jednak od kontaktów socjalnych, (wesele w Kanie),-duźo podróżował, czyli raczej był wysportowany, potrafił zachować mega spokój, gdy inni umierali ze strachu (burza na morzu, czym ich narkamimy?),-czyli raczej zdrowy i odporny psychicznie, o aspekcie Duchowym nie muszę pisać. Poza tym był estetą - szata, o którą rzucono los.
Noico grafomanie przebrzydły, żeś tym wierszem na rymach prostych jak wydalanie, rozpętał jedną z ciekawszych dyskusji na tym portalu od dawna. Nie wiem czy gratulować udanego wiersza (udany w sensie literackim to on nie jest) czy uderzenia po odpowiednich strunach, żeby tak duży ruch sobie wywołać pod pracą.
W dyskusje o religii się nie wtrącam bo obrażę wszystkich i każdego. Bez względu na wyznanie czy jego brak :D
Materazzone, ale przyznaj uczciwie, że wiersz Cię urzekł. Możesz to wyrazić w jakiś oględny, nieinwazyjny sposób, żeby opowijska Safona nie pojechała po nas równo. Już pewnie i tak ostrzy pilnikiem pazury.
Noico1 ohh gdyby mnie tak wszystko urzekało to bym leczyć się z grafomani musiał. Zapewne psychiatrycznie. Tym razem mnie nie urzekł, a wręcz wkurzył! No bo co to za boski socjalizm? Temu talent, a tamtemu pieniądze i każdy ma myśleć, że dostał równo? Z resztą masz tam największy błąd logiczny, na który już zwrócono uwagę. Żaden ateista nie będzie mieć pretensji do Boga :D
No, a najważniejsze, że gdyby jeszcze tutaj przywołał Safone z Opowi to rekord komentarzy by padł ale chyba nie chcemy brać udziału w takim wyścigu?
Z resztą i tak już dyskutuje sam ze sobą i moimi multikontami aż się gubię w osobowościach :D
Materazzone to nie jest błąd. Ateizm rodzi się najczęściej z przekonania, że Bóg nie odpowiedział na prośby, nie spełnił stawianych mu żądań, a stąd dopiero wywodzi się przekonanie, że Boga nie ma. Zresztą ateiści bardzo często wracają do tematów wiary, w różny, często niewybredny sposób.
Noico1 nie wiem jak u innych ale u mnie ateizm wziął się z urodzenia :D po prostu ani w domu nie było wiernych, ani na placu, a w szkole klecha mnie nauczył, że z katolicyzmem to mi nie po drodze. Potem były "poszukiwania" boga ale też nic nie dały :D
Świat wciąż działa na zasadzie "oko za oko, ząb za ząb", tak więc zaraz ktoś spłodzi utwór szkalujący wiarę, czy też religię. I po co to? Żeby licytować, kto mniej wulgarnie dowalił?
A gdyby to szkalować wszystkich lub nie szkolować nikogo? No, gdzie by wtedy ta duma, wyższość, intelekt, złość i artyzm się podziały? Zbyt miękko też nie może być, trzeba się ścierać, uderzać, rwać sobie wzajemnie oczy bo podobnie jak w skali atomowej to uderzenie człowieka o człowieka tworzy energię, a ta daje żyć tak sztuce jak nauce lub religii :D
Materazzone To można się ścierać merytorycznie. A tak, to co? Wierzący wierzy, a ateista mówi, że nieudowodnio istnienia Boga. Tak więc dyskusja nie ma wspólnej płaszczyzny. A jak nie ma, to zostają wycieczki osobiste.
Józef Kemilk nie mam pełnego przekonania ale to chyba Leć kiedyś napisał, że głębie bada się rzucając kamieniem. Podobnie jest w takich właśnie dyskusjach. Myślę, że zarówno wierzący będzie chciał sprawdzić głębie niewiary ateisty jak ateista głębie wiary wierzącego. Nawet za cenę wycieczki osobistej.
Sam jestem raczej osobą pełną sprzeczności i ta wiara, miesza mi się z niewiarą. Także przynajmniej w tym temacie uważam samego siebie za świetnego dyskutanta z samym sobą. Jednak od czasu do czasu biorę kamień i krzyczę "sprawdzam".
Zawsze znajdzie się wspólną przestrzeń do dyskusji - o ile adwersarze mają na tyle oleju w głowie i podobną ilość kamieni.
Materazzone nie mówię, że nie dyskutuję, staram się jednak okazywać szacunek. To że wiara miesza się z brakiem wiary to raczej zaakceptowana norma (św. Piotr). Ja mam własną wiarę (tak to chyba trzeba nazwać), ale szanuję inne podejścia.
Mama. Ci Włosi, których poznałam, czyli nie literatura, chociaż Pavarotti chyba śpiewa o Italii jako tej Kobiecie - Matce - są bardziej ucieleśnieni z Maria, niż z Bogiem. Bardzo to jakoś naturalne u nich jest i nie słyszałam żadne Królowa Matka, być może w Anglii tak jest? tylko takie Mama.
A u Niemców wprost Marii wo bist du,?
Niestety, chyba z Marią Odwieczną Dziewicą tylko w Polsce.
Pozdrawiam.
Ksiądz Twardowski w swoim bardzo pięknym wierszu, w trochę inny sposób wyraził to samo przesłanie, które mi, mam nadzieję, udało się zrobić w moim utworze. Różne ścieżki wiodą do tego samego celu.
Picu, picu, panie dziedzicu, długość życia zależy przede wszystkim od poziomu życia i standardu opieki zdrowotnej, w ateistycznych Czechach mężczyźni żyją dłużej niż w katolickiej Polsce:
Wierszyk bez sensu, bo jak się ktoś brzydki jak noc urodzi albo głupi jak but, to jak się piękny albo mądry może podzielić? Najwyżej może się nie wywyższać.
Szpilka, nie porównuj krajów. W USA wszyscy obywatele żyją w porównywalnych warunkach, w jednym systemie politycznym i gospodarczym. A między Czechami, a Polską są takie różnice, że trudno to porównywac.
Od czasów wojen husyckich, kiedy to ostro postawili się Germanom, siedzą cicho, jak zając przy miedzy i kolaborują z kolejnymi okupantami. Po Niemczech była to Austria, a teraz z Sodomickim Sojuzem.
Noico1
To żeś walnął głupotę, aż głowa boli. W USA jest ogromne rozwarstwienie społeczne i nie każdy ma prawo do opieki zdrowotnej. Szpilka ma rację. W Czechach żyje się lepiej, a są na dobrej drodze do laicyzacji.
Cel?
Jaki cel jest tych zmian?
Przecież to jest żadna ukryta wiedza, że ochrona zdowia jest w okresie choroby, i to sprawdza się marnie - zakażenia szpitalne, jatrogenne błędy, źle segregowani pacjenci, roznoszenie przez ręce personelu zakażeń, itd, itd,
Jakkolwiek, czasem musimy ...:)
Ale jakich nierównościach?
Społecznych, duchowych, fizycznych czy psychicznych?
Ach, nie da się całej dyskusji prześledzić, wiersz mówi prawdę. Twierdzić że Boga nie ma nie da się, można tylko wierzyć w Niego albo nie. Ateiści są zbyt tępi by to pojąć ?
Komentarze (94)
Ciekawa teza...
Dla sprostowania: ateiści nie mogą mieć pretensji do boga, bo nie wierzą w jego istnienie. Ja mogę mieć pretensje tylko do siebie jak coś spapram, niestety.
A badania znam i faktycznie stwierdzono, że wyznawanie dowolnej wiary przedłuża życie, bo zwiększa poczucie bezpieczeństwa i łagodzi lęk przed śmiercią.
No ale to badanie nie potwierdza, że Bóg przedłuża życie, jedynie udowadnia, że człowiek jest w stanie sam sobie przedłużyć życie jeżeli zrozumie, ze po prostu jest to możliwe, albo zacznie wierzyć :P
Dokładnie to z nich wynika. Sama wiara jako zjawisko psychologiczne, wpływa dobrze na komfort życia, bo łagodzi stres tak jak inne tego typu zabiegi typu, medytacja czy jakieś wyciszające hobby.
Ciężko jest się pobić z przemijaniem, a wizje życia wiecznego w tym czy inny niebie, działają jak kojący kubek melisy?
W zasadzie tez nie dowodzi, że Bóg istnieje... Myślałem, kiedyś o tym, co będzie po śmierci i tez pisałem już gdzieś.
Szczerze powiedziawszy samo słowo "raj" nie wiele mi mówi. Znaczy, że co? Po śmierci będę w miejscu gdzie będę bezgranicznie szczęśliwy? Ale po co. Się cholera zanudze...
Nigdy nie miałem takich rozważań.
Dla mnie śmierć to koniec drogi, dlatego trzeba szanować życie: swoje i cudze?
Jest wiele teorii o tym co nas spotyka za granicą naszego życia, ale pośród nich wszystkich jedno jest const. - nasza śmierć.
Zatem jest to koniec drogi na pewno, pytanie czy nie początek następnej? Tu jednak wchodzimy w sferę domysłów i wierzeń. Jak ktoś poczuje przez to lepiej, to niech sobie wierzy, że będzie stąpał po ścieżkach ze szczerego złota, albo dostanie 80 dziewic. A jeszcze lepiej, jeśli będzie żył skromnie albo odda życie za wiarę w młodym wieku.
Niestety ludzie lubią wykorzystywać wiarę jako narzędzie do kierowania masami we własnym, najczęściej mało szczytnym, celu.
Pojawiają się: Innowiercy, albo Ateiści, którzy są kreowani jako na tych gorszych, istoty, które trzeba tępić. Konsekwencje znamy: Ataki terrostyczne, krucjaty, niezliczone konflikty i masakry wywołane w imię tego czy innego boga.
Jeśli osoba wierząca podda się retoryce własnej wyższości i postawi ponad innymi, to zaczyna się radykalizować.
A to wszytko przez lęk przed śmiercią: ludzie tak boją się końca, który nie jest początkiem, że potrafią mordować, żeby dostać się do raju.
Moim zdaniem najgorsze jest to, że wiara - niezależnie w co, daje furtkę wierzącemu, aby usprawiedliwić niegodziwość jaką obdarowuje innowiercę.
Dokładnie tak jak piszesz, przez własną retorykę wierni stają się nadludźmi wobec niewiernych, co w przypadku religii głoszących miłość i pokój, jest całkowitą hipokryzją.
Jeżeli chodzi o rytuał przejścia - śmierć i odrodzenie, to mam swoją teorię.
Postaram się kiedyś opisać i zamieścić.
W skrócie jest to kwestia nadprzyrodzona, lecz żadne bóstwo nie bierze w tym udziału.
Jeśli chodzi o tytułowych ateistów i ich "obrzucanie boga błotem". Słusznie zauważyłeś, że nie boga obrzucają tylko ludzi bo boga dla nich nie ma. A to co autor pisze, że oni tylko tym żyją to moim zdaniem jest próba zradykalizowania grupy społecznej w obliczu opinii publicznej.
Znam kilku ateistów i w zasadzie mają to co się dzieje w kościele, czy przy kościele w głębokim poważaniu, byleby im na masę wierni przychodzili.
Może być z tego dobry tekst?
W sensie z twoich przemysleń, co może być dalej.
Pozdrawiam
W celu przeprowadzenia badań zespół naukowców z Ohio University, w tym profesor psychologii Christian End, przeanalizowali ponad 1500 nekrologów ze Stanów Zjednoczonych. W ten sposób chcieli wskazać charakterystyczne cechy naszego życia, które wpływają na długość życia. Podobne zestawienie trudno byłoby zrobić w Polsce. Po pierwsze dlatego, że nie mamy w zwyczaju rozpisywać się w treści nekrologu na temat tego, kim byli nasi bliscy i co w życiu robili. Tam jednak nekrologi zawierają powiązania religijne i szczegóły dotyczące małżeństwa, a także informacje na temat zajęć, zainteresowań i nawyków.
Sokrates był dobry czy zły?
Trzeba dążyć do tego, żeby nie było kompromisu między inna w domu i inna w pracy, to świadczy o profesjonalizmie, nic wspólnego z moralnością, czy etyką.
Wiesz co Łukasz, ja zjadłam pół opakowania nadziewanych ptysi.(ów?)
I do tego pęczek rzodkiewek, mój żołądek tego chyba nie zaakceptował :), jest taka rzeźba Michała Anioła , cykl w zasadzie Niewolnik.
Niewolnik Przekonań, nie Wiary, no chyba, że Wiara i Przekonania to jedno.
Hm, pracowałam w banku. Obsługiwałam kasę z kasą (-też, to był mały oddział) i któregoś dnia - kontrola. Proszę otworzyc kasę ,-a ja nie umiem. Zapomniałam hasła, - szyfr cyfrowy. Facet mi mówi - spokojnie, proszę się przejść, coś zrobić, wrócić ..to po ustaleniach, że szyfru nie zapisałam nigdzie.
Mija godzina, jedna, druga, mam czas do 12, jeśli sobie niie przypomnę kasa będzie otwarta awaryjnie i ja poniosę koszty.
Pięć , dosłownie pięć minut przed siadam, wpisuję ten szyfr, działa.
Też taka moja Wolność , ale nie polecam :)
Wracając do tematu długość życia a religijność?'
Czy wiara?
Badanie na bardzo dużej próbie dorosłych Amerykanów (ponad 21 tys. osób), opublikowane przez Roberta Hummera z Uniwersytetu Teksańskiego, wskazywało, że u osób praktykujących od młodości częściej niż raz w tygodniu możemy się spodziewać średnio o 7 lat dłuższego życia niż u osób niepraktykujących. Wyniki metaanalizy opartej na przeglądzie 41 opublikowanych badań (łącznie ponad 121 tys. uczestników), opublikowane przez autorów z Londynu, wskazują na około 20 proc. niższe prawdopodobieństwo śmierci u osób praktykujących niż niepraktykujących w okresie obserwacji. Przytoczę też jedno z najciekawszych ostatnich badań, opublikowane w prestiżowym piśmie JAMA („Journal of the American Medical Association”). Wskazuje, że uporządkowana sfera duchowa i regularne praktykowanie religii jest równie ważne dla obniżenia śmiertelności jak tradycyjne czynniki prozdrowotne: aktywność fizyczna, zaprzestanie palenia papierosów czy stosowanie zdrowej diety. Istotny wpływ religijności na zdrowie społeczeństwa oraz wagę sfery duchowej w opiece nad chorym podkreślają również autorzy z Uniwersytetu Harvarda w książce wydanej w zeszłym roku i zatytułowanej: „Spirituality and Religion Within the Culture of Medicine”. Wydało ją prestiżowe wydawnictwo Oxford University Press.
https://www.gosc.pl/doc/4689287.Religijni-zyja-dluzej
Żródło 1500 nekrologów jako materiał badawczy, czyli nie wymagały zgody?
Zdrowia to dobrostan fizyczny, psychiczny i duchowy jako stan równowagi.
https://wsse.krakow.pl › page › swia...
Światowy Dzień Zdrowia
Mnie uczono Już też Duchowy. To niewiele z wiarą ma wspólnego, przykro mi.
Ale taki mój odczyt wiersza
Nie równi, ale po kolei.
Pozdrawiam.
Ateiści nie obrzucają bogów błotem, dla nich bogowie nie istnieją.
Po drugie mamy w życiu to co wyoracujemy. Dzielenie się to podstawa socjalizmu. Nie chce mi się wierzyć, że Chrystus był socjalistą mimo, że porozdawał głośnym ryby i chleb.
Daje jeden, wiersz przesiąknięty jadem, co w kontekście wiary katolickiej jest hipokryzją, lekko mówiąc.
Nie wiedzę powodu, żeby poniżać kogokolwiek za to, że wierzy w coś innego...
Chrystus nie był socjalistą, zachęcał żeby dzielić się z biednymi dobrowolnie, niejednokrotnie zachęcał. Ameryki tu nie odkryłem. Dajesz tylko dowód swojej omylności pisząc takie rzeczy. Choćby przypowieść o talentach, komu więcej dano, od tego więcej się będzie wymagać. Ten kto ma lepszy wzrok niech ostrzega krótkowidzów o rafach i mieliznach.
O talentach mogę się z tobą zgodzić. Ten co jest mądry niech myśli, ten co jest silny dźwiga i do puki ying yang to wszystko się pięknie ułoży. Lem o tym pisał zdaje się. Bardziej mi chodzi o rozdawanie 500+ z pieniędzy, na które haruję, nierobom. Też napiąłem, ze nie chcę mi się wierzyć, że Jezus był socjalistą.
Co do ateistów i ich siły napędowej to masz rację, wydaje ci się ?
co do jadu:
"O ateistach
...innym skubnął,
za co go obrzucają błotem."
To co piszesz ma na celu poniżenie konkretnej grupy ludzi.
Na szczęście jesteś tylko katolikiem i twoja interakcja z ateistami polega na wspólnej, spontanicznej wymianie uprzejmości. Islam ateistom po prostu odcina głowy. Tak czy siak do tego właśnie prowadzi religia. Ciekawe te badania choć brzmi trochę na statystyczną zabawę w naciąganie, bo rodzi się od razu pytanie, czy wzięto pod uwagę tych wszystkich, którzy wysadzili się w samochodach pułapkach za swoją wiarę?
Z drugiej strony czy policzyli buddyjskich mnichów, którzy potrafią żyć nieoczekiwanie długo.
Tylko co to za życie bez kobitki?
Na jego przykładzie zaś widać, że misja nie sprzyja długiemu żywotowi na tym łez padole.
W dyskusje o religii się nie wtrącam bo obrażę wszystkich i każdego. Bez względu na wyznanie czy jego brak :D
No, a najważniejsze, że gdyby jeszcze tutaj przywołał Safone z Opowi to rekord komentarzy by padł ale chyba nie chcemy brać udziału w takim wyścigu?
Z resztą i tak już dyskutuje sam ze sobą i moimi multikontami aż się gubię w osobowościach :D
Sam jestem raczej osobą pełną sprzeczności i ta wiara, miesza mi się z niewiarą. Także przynajmniej w tym temacie uważam samego siebie za świetnego dyskutanta z samym sobą. Jednak od czasu do czasu biorę kamień i krzyczę "sprawdzam".
Zawsze znajdzie się wspólną przestrzeń do dyskusji - o ile adwersarze mają na tyle oleju w głowie i podobną ilość kamieni.
A u Niemców wprost Marii wo bist du,?
Niestety, chyba z Marią Odwieczną Dziewicą tylko w Polsce.
Pozdrawiam.
ksiądz Jan Twardowski
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w milości
gdyby kazdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziekuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość
https://obserwatorgospodarczy.pl/2022/08/04/magia-prlu-nastolatek-w-1960-r-mial-przed-soba-wiecej-zycia-niz-nastolatek-w-1990-r/
Wierszyk bez sensu, bo jak się ktoś brzydki jak noc urodzi albo głupi jak but, to jak się piękny albo mądry może podzielić? Najwyżej może się nie wywyższać.
To żeś walnął głupotę, aż głowa boli. W USA jest ogromne rozwarstwienie społeczne i nie każdy ma prawo do opieki zdrowotnej. Szpilka ma rację. W Czechach żyje się lepiej, a są na dobrej drodze do laicyzacji.
Jaki cel jest tych zmian?
Przecież to jest żadna ukryta wiedza, że ochrona zdowia jest w okresie choroby, i to sprawdza się marnie - zakażenia szpitalne, jatrogenne błędy, źle segregowani pacjenci, roznoszenie przez ręce personelu zakażeń, itd, itd,
Jakkolwiek, czasem musimy ...:)
Ale jakich nierównościach?
Społecznych, duchowych, fizycznych czy psychicznych?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania