o co chodzi

O co chodzi w tym popieprzonym życiu???Czego oczekuję i od kogo?????Zofia próżno oczekiwała odpowiedzi na to pytanie. Generalnie zdawała sobie przecież sprawę, że Janusz nie jest facetem dla niej, że w życiu jest tyle innych istotnych spraw, że ma tak wiele, że jest przecież taka zajebista…A jednak gdzieś tam pozostawał Jego temat. Niby nic, a siedziała właśnie przed komputerem zalewając się łzami. Tylko, dlaczego i po co? Nie przez niego. Przecież on nie jest jej wart. Przecież ona jest cudowny wielkim drzewem, a on leniwie rozrastającym się malutkim krzaczkiem. Przecież ona wciąż się rozwija a on jest taki ograniczony. Przecież on lubi leniuchować, a ona najchętniej wciąż by gdzieś gnała. Przecież on słucha muzyki, która jest odpowiednia dla niedojrzałych gówniarzy, a ona smętnej albo wkurwiającej na maksa. Przecież ona wciąż czegoś oczekuje, a on chciałby mieć święty spokój. Przecież ona nawet nie potrafi gotować ani sprzątać, tak żeby on był zadowolony. Przecież jedyne, co ich łączy to dzieci i…takie same zapalniczki. Ale przecież nie ona to zauważyła..

No dobra, może pośrednio ten płacz jest przez niego . Znów się pojawił i po raz kolejny jedno jego „kocham Cię” wystarczyło za całe to poczucie bezpieczeństwa, pewności, za ten stan, kiedy wiesz kim jesteś i zaczynasz siebie lubić…Tylko że Zofia oczywiście nie pokaże mu że tak właśnie jest. Niech sobie Janusz nie myśli. Ona sobie radzi, zajebiście sobie radzi, nigdy nie było lepiej. Najcudniejsza decyzją w życiu była ta o rozstaniu z nim. I kogo Ty Grażyna oszukujesz????....Przepraszam, Zofia, wciąż przecież udajemy lepszą niż jesteśmy. Taka niby lepsza, bardziej oczytana, rozwijająca się…Chyba nikt nie jest tak zagubiony i samotny jak Ty

I właściwie ciągle kogoś za to winisz. Rodziców, bo nie byli wystarczająco dobrzy, męża, bo nie spełnił oczekiwań, nie zaopiekował się…Trochę jednak zapominasz przy tym, że nawet jeśli by tego chciał i nawet jeśli tak powinno być ( a przecież wiesz już mądralo że nie, bo „zaopiekować się sobą możesz tylko ty sama) to po prostu zwyczajnie po ludzku nie miał jak tego zrobić, nikt nie dał rady przeskoczyć muru. Muru, który wciąż rósł, a ilekroć komuś udawało się podskoczyć i choć na chwilę dostrzec to co po drugiej stronie, stawał się jeszcze wyższy. W końcu okazało się jednak, że konstrukcja słaba i wszystko się posypało…

c.d.n.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania